to poszli, bo ja tez idę, pa ;*

okej;d pa;*

Po sniadniu Margo przyszła na plaże- opalenizna wyszczupla chociaż może lepiej było nic nie jeść. Margo zdjela ciuszki i położył się na ręczniki który wyjela z
wiklinowego kosza. Zaczesala włosy na bok i marzyła już tylko o tajskim masarzu.

spacerowal po plazy bez wiekszego celu. wstal juz o szostej rano wiec czul sie ledwie zywy, ale na szczescie mial ze soba kawe w kubku ze starbucksa wiec powoli dochodzil do siebie. w sumie sam nie wiedzial, czemu wstal tak wczesnie, bo i tak nie mial nic do roboty, skoro mial juz wakacje. tak czy inaczej... mial na sobie szorty i jakas najzwyklejsza koszulke z dekoltem V, ale i tak bylo mu goraco. usiadl na piasku obok margo, bo nie mial ze soba recznika. - aua - mruknal, bo piasek byl goracy.

Margo obrocila się na plecy i mimowolnie usmiechnela się do Hugo. Całkiem jej se podobał ten chłopak - 10 rano a piasek już taki gorący - zaczęła gadke całkiem na luzaku. Poprawiła swoje długie blond włosy tak ze opadaly jej na piersi - miała kostium w hawajskie wzory z hm-
nie odwazylaby się jeszcze na plaże dla nudystow.

on pewnie by sie odwazyl, bo duzo pakowal na silowni. okej, nie tak znowu duzo, ale byl dumny ze swojego ciala. tak czy inaczej usmiechnal sie do niej w odpowiedzi. - w sumie lepiej goracy niz jakis... zimny - zauwazyl niezbyt inteligentnie. rowniez uznal, ze nie zabrzmial zbyt elokwentnie wiec zeby zmyc pierwsze wrazenie podal jej dlon. - jestem hugo.

Dziewczyna ucieszyla się ze chłopak nie okazał się jakms namolnym zboczencem albo uciekinierem z poprawczaka - znala sie na ludziach
- ja jestem Margo - uscisnela mu lekko dłoń i spojrzał na jego umienione ciało -
co prawda w ciuchach ale mięśnie odbijaly sie przez ubrania.

na szczescie nie byl az tak umiesniony jak pudzian! - ladne imie - pochwalil, bo rzeczywiscie tak uwazal. poza tym wyznawal mowienie kobietom komplementy i w ogole byl czasem czarusiem. wygrzebal z kieszeni spodni papierosy bo go uwieraly gdy siedzial. poczestowal ja papierosem chociaz w sumie sam nie mial zamiaru palic teraz ale tak chyba wypadalo. - ale masz dlugie wlosy - zauwazyl. zazdroscil.

Margo wsunela papierosa do ust i czekała aż Hugo go podpali - dzieki - odpowiedziała przeczesujac włosy palcami.- Jesteś stad? Ja przyjechalam tylko na wakacje ale może zostanę na dłużej jeśli będzie ok - spojrzala przed siebie i zamknela oczy prezentujac dekolt.

przypalil jej papierosa nachylajac sie nad nia nieznacznie. logiczne. - teoretycznie jestem z lyonu ale w sumie mieszkam tutaj pol zycia wiec w sumie moge rownie dobrze uznac ze jestem stad. ty skad jestes? i jak ci sie na razie podoba? - zainteresowal sie wsuwajac zapalniczke od kieszeni. zalowal ze nie wzial okularow przeciwlonecznych bo musial mruzyc oczy. wypilk awe do konca i skinal podbrodkiem na jej brzuch. - powinnas sie czyms posmarowac, spalisz sie! - byl ciocia dobra rada...

Dziewszyna wyjela z torby olejek - Jak tak sie martwisz to ty to zrob - usmiechnela się jak aniołek ukrywajac to ze juz sie smarowala. - przyjechalam z rdzina z Paryza bo musialam- moj brat ma astme, ale coraz bardziej mi sie tu podoba, lubie takie romantyczne klimaty i przynajmniej jest cieplo. A Ty masz rodzeństwo?

- ach, astma - pokiwal glowa udajac ze wie co to jest. smutna prawda jest taka ze rzucil szkole w liceum, a nawet przed tym niezbyt sie nia interesowal wiec w zwiazku z tym nie uwazal zbytnio na lekcjach biologii i nie umialby wymienic wszystkich objawow astmy czy cos. ignorant troche krotko mowiac. - czyli mowisz ze paryz nie jest romantyczny? ja slyszalem co innego - usmiechnal sie biorac od niej olejek i nawet wycisnal sobie troche na reke zastanawiajac sie od czego zaczac ja smarowac...

Omg to trochę analfabeta naszczesxie Margo o tym nie wiedziała bo od razu by go skreslila - Paryz jest pełen tłumów ludzi i hałasu, to co innego od nadmorskiego miasteczka - wyciagnela ręce do góry myśląc ze tak na prawdę woli wielkie miasta ale zeby oszukiwac innych trzeba zaczac od sieb ie.

tylko troche. nasmarowal ja i przypomnial sobie ze zostawil wlaczonego chomika. ja ide bo burza.

Dziewczyna myslala jeszcze chwile o nowopoznanym chclopaku i tez uciekła przed burza. Naszczescie zdajac sobie sprawę ze zmienności pogody wzela ze sobą parasol. Postanowila ze idzie na zakupy po cos n'a wieczor.

lambert siedział na kocu w panterkę obok swoich butów i skarpetek zwiniętych w kulkę niedaleko wody, przysypial, paląc skręta, jednocześnie starając się nie powypalać dziur w kocu, który był feliksa, a nie jego.

okej, zooey szła plażą. chciała sie odprężyć jakoś po całym dniu kłótni z rodzicami i ze swoimi przyjaciółkami które ją ciągle teraz wkurzały. oczywiście znając zooey, zaczęła się przyglądać z zaciekawieniem lambertowi i tak stanęła na brzegu morza, a wiatr jej ciągle porywał kapelusz aż w końcu porwał gdzieś w stronę lamberta. ale zoo tego nie zauważyła jakoś.

- ej! - zawołał i zerwał się na równe nogi, bo miał szalenie superancki refleks, w mgnieniu oka złapał kapelusz i nawet nie porwał go z nim wiatr, chociaż lambert ważył niewiele więcej od latawca. - twój kapelusz! - zauważył bardzo sprytnie i podszedł do zooey, żeby podac jej ten kapelusz, uśmiechając się nieznacznie. potem zerknął na swoje stopy, by sprawdzic, czy jego paznokcie nie wyglądają aż tak odpychająco... chociaz pewnie był u pedikiurzystki niedawno.

- o faktycznie - powiedziała z uśmiechem - dzięki, nawet nie zauważyłam kiedy mi właściwie zwiał z głowy. chyba z przyzwyczajenia przyznałam że jest na głowie. miałam ciężki dzień - wymamrotała, ale nie będzie chyba mu się od razu zwierzała z całego dnia - tak czy inaczej dziękuję za kapelusz - uśmiechnęła się do niego, miała ładny bardzo uśmiech. skoro już mówimy o uśmiechach, to on też miał ładny uśmiech więc zoo miała sie do kogo uśmiechać. wcisnęła kapelusz na głowę - jestem zooey - przestawiła się

podrapał się po nosie, który mu się trochę opalił, ale nie tak, żeby cały był od razu czerwony. - nie ma za co. i miło mi cię poznać. lambert - przedstawił się, przyglądając sie jej chwilę, a potem wskazał na swój kocyk rozłożony gdzieś tam na piasku niedaleko. - masz ochotę posiedzieć ze mną i trochę się odstresować i odpocząc od tego ciężkiego dnia? - zaproponował, uśmiechając się znowu, zaciągając się swoim skrętem, którego wciąż miał w dłoni, a o ktorym przez chwile nie pamiętał.

- mi ciebie też bardzo miło poznać i chętnie, dlaczego nie. przynajmniej się odprężę - powiedziała i poszła w stronę kocyka. okej, dzisiaj miała ochotę na coś normalnego, nie kłótnie i w kółko mówienie o tym dlaczego właściwie ma spotykać sie z warstwą niższą która nie ma pieniędzy i nic dla niej nie znaczy. usiadła sobie na tym kocyku i obserwowała teraz morze, całkiem było ciepło. miała nadzieję że przy lambercie się przynajmniej wyluzuje i nie będzie musiała jakoś szczególnie myśleć.

jasne, że nie będzie musiała! podsunął jej pod nos skręta. - masz ochotę? - zapytał, dziękując bogu za to, że wziął dzisiaj więcej skrętów ze soba na plażę, bo miał zamiar siedzieć tu do wieczora, a, kto wie, może uzna, że do domu jest za daleko, wiec jak skończony żul zostanie na swoim kocu na noc! chociaż trochę by się bał, że jakis zboczeniec go zgwałci..

zooey go by mogła zgwałcić, bo jest najbliżej ale nie wiem czy by skorzystała xd chociaż... ale nieważne. uśmiechnęła się do siebie i przygryzła wargi - nareszcie coś konkretnego, chyba mi cię ktoś zesłał z nieba czy coś takiego, bo dzisiaj marzyłam o takim zakończeniu dnia - powiedziała zadowolona, ale nie klaskała w ręce jak jakaś głupia dziewczynka. aż tak zadowolona nie była przecież. uśmiechała się do siebie, zapaliła zaraz skręta i zaciągnęła się nim. a potem położyła się na kocyku, poprawiając swoją bluzkę, bo i tak za dużo odkrywała.

zerknął na nią kątem oka. prędzej on by ją zgwalcił, zwłaszcza jakby okazało się, że miała słabą głowę. poza tym był trochę obrażony na carol, która się do niego nie odzywała i stwierdził, że w takim razie może gwałcić wszystkich na prawo i lewo. - może jestem jakimś twoim aniołem stróżem! - stwierdził i zamrugał kilka razy, popatrzył na niebo, a potem położył się obok niej, bo wczesniej chyba siedział.

tym bardziej że ona tutaj wygląda na bardziej niewinną xd spojrzała się na niego i zaciągnęła się teraz - hm, myślisz? a może i tak, dlaczego w sumie nie.. możesz zostać moim aniołem stróżem czy tam aniołkiem opiekunem, wszystko jedno - uśmiechnęła się do siebie - w sumie fajnie by mieć takiego anioła stróża za ciebie - oblizała wargi, miała ochotę na jakąś wódkę dzisiaj czy coś takiego. zaczęła robic fajne kółeczka z dymu bo ona była zdolna i szybko takich rzeczy sie uczyła.