On był z Paryża... xd Podziękował za wodę, bo miał swoją, ale nie żeby też brzydził się pić po Jocelyn. Dokończył palić papierosa i wyrzucił go gdzieś w bok, gdzie jeszcze nikogo obok nich, albo raczej niego, nie było. Uśmiechnął się do siebie z przekąsem.
- Nie, nie jestem stąd - odparł, kręcąc głową na potwierdzenie swoich słów. - A Ty? - spytał, chociaż raczej wyglądała mu na francuzeczkę, w końcu miała idealny akcent i urodę francuską też.

Cytat :

Casper ma 21 lata, urodził się w Anglii, gdzie wychowywał się i uczęszczał do szkoły.

- och, jasne, że jestem - pokiwała głową z entuzjazmem i w końcu naprawdę już zrezygnowała z okularów po raz ostatni, odkładając je do swojej torby. nie mogła się już zdecydować czy chce je mieć na swoim nosie, czy jednak nie. - więc skąd, casper? cholernie mnie to ciekawi, nie, żebym była wścibkska, ale zastanawiam się, gdzie rodzą sie tacy faceci - mruknęła, unosząc jedna brew do góry, a potem położyła się na brzuchu, skryzżowała ręce pod brodą, oparła na nich policzek, zwracając głowę w stronę caspera.

Co Ty mówisz? xddddd Ale mi się pojebało. ;<
- Jestem z Anglii - a mnie to się teraz chcę mega śmiać xd - Konkretnie z Londynu - dodał i pewnie miał ochotę puścić jej perskie oczko ;x ale że miał okulary przeciw słoneczne, to tego nie zrobił, a jedynie uśmiechnął się do niej całkiem seksownie, bo w ogóle Casper to chodzący seks! Pewnie roześmiał się całkiem miło, jeśli chodzi o drugą część jej wypowiedzi, po czym ściągnął z nosa okulary, bo uświadomił sobie, że za niedługo będzie miał dwa, wielkie kółka odbite dokoła oczu. - Ja natomiast wiedziałem, gdzie się pojawić, żeby spotkać same takie kobiety - przy czym zrobił nacisk na słowo "takie", uśmiechając się dość łobuzersko.

- nie, ja jestem zdania, że tylko miałeś farta - odparła, marszcząc lekko brwi, kiedy się na niego patrzyła, bo chciała sie dopatrzyć, czy już sobie zdązył opalić te okulary. przez moment wrednie zastanawiała sie, czy by nie wrobić caspera, że sobie je opalił, ale uznała, że wtedy uzna ją za jakaś wredną suczkę. - więc londyn musi być fajny, co? dużo słyszałam. zastanawiałam się, czy nie wybrać się na wakacje, ale... - ale umarła mi babcia, muszę opiekować się jej kotami, a poza tym nie mam na to kasy, chciałoby się rzecz. - ...hm, wolę po prostu pozostać na tych moich plażach - przesunęła ręką po piasku obok swojego ręcznika i zanurzyła w nim palce. - chcesz posmarować mi plecy?

Podrapał się, po policzku, spoglądając na nią rozbawiony. Miała rację - miał farta. Spojrzał na jej twarz, a później na jej plecy i odrzekł, że z miłą chęcią ją posmaruję, toteż wziął od niej krem, który mu dała i zaczął ją smarować jak profesjonalista. xd Kiedy już skończył, zamknął ów i oddał jej, a sam usiadł z powrotem na swoim kocyku. Pewnie poczuł się, jakoś mega fajniusio, po tym smarowaniu jej, ale zbytnio tego nie okazywał, w żaden sposób! Wyłożył się na swoim kocu, kładąc się bokiem w stronę Jocelyn i podparł głowę na nadgarstku.
- Zdecydowanie tutaj jest lepiej - nawiązał do wcześniejszego tematu, bo kiedy ją smarował był tak skupiony, że nie mógł o niczym innym myśleć, a co dopiero rozmawiać. - Londyn jest zimny - oblizał wargi, po czym uśmiechnął się do niej delikatnie.

w sumie mogłaby patrzeć na niego godzinami, kiedy lezał w tej pozcji. miłym zajęciem było podziwnia jego twarzy, opalonych ramion czy też chudego brzucha z mięśniami wyodrębniającymi się pod skórą. jednakże piwo i słońce bardzo działały w parze, dopiero teraz to tak na nia wpłynęło, że zachciało jej się spać. przymknęła wiec oczy, ale spokojnie, wcale nie zasnęła, po prostu relaksowała się.
- no coś ty, zimny? nie wiedziałam. pewnie zostawiłeś tam rodzinę, psa i znajomych? ile już jesteś w saint tropez? w sumie zdążyłeś się już chyba opalić, wiec na pewno trochę dłużej, co?

- Jakieś kilka tygodni - odparł, przeczesując palcami dłoni włosy. Wyciągnął butelkę wody, pewnie miał jakąś fajną torbę przez ramię, z którą tutaj przyszedł i miał w niej wszystko. Napił się owej, po czym schował z powrotem skąd wyciągnął. - Studiujesz, Jocelyn? - spytał, bo był ciekaw, a ja właściwie czytałam jej wizytówkę, ale nie pamiętam, wstyd. ;c Położył się twarzą do słońca, było mu tak samo gorąco, jak mnie, a nawet bardziej, więc pewnie wyciągnie ją zaraz do wody, żeby się trochę ochłodzić.

- dopiero co zdałam maturę - odpowiedziała, bawiąc sie piaskiem. chętnie wydubowałaby jakąś piaskową budowlę, ale wstydziła się. w końcu miała już dziewiętnaście lat i nie wypadało jej bawić się w takie dziecinne gierki. o wiele fajniejszy był seks ; d. - i w sumie nie wiem, czy wybieram się na studia - planowała sobie zrobić rok przerwy, bo nie wiedziała, jak wyrobi będąc kelnerką i studiując, to byłaby przecież ciężka robota. - póki co jestem kelnerką w cafe le senequier, więc możesz mnie czasem odwiedzić jak będziesz chciał się napić kawy. a ty, casper? robisz coś konkretnego w życiu czy opierdalasz się jak połowa społeczeństwa?

- Jasne, że Cię odwiedzę - roześmiał się przyjemnie, ale ja tam nie brałabym jego słów poważnie, bo nie wiadomo. Pewnie wpadnie przypadkowo i kiedy spotka tam Jocelyn powie, że przyszedł ją odwiedzić. - Studiuję stosunki międzynarodowe - pochwalił jej się, mrugając do niej, po czym wstał i z przyzwyczajenia otrzepał tyłek. - Chodź ze mną do wody - zaproponował, spoglądając na nią z góry z przygryzioną dolną wargą. Pewnie po głowie godziły mu niegodziwe myśli i powstrzymywał śmiech.

- okay - odparła i zgrabnie podniosła się ze swojego kocyka. nie otrzepywała tyłka, ob nie miała go w piasku, tylko poprawiła górę swojego bikini, upewniając się, że na pewno niczego nie rozwiąże. - więc, mhm, stosunki miedzynarodowe. ciekawy kierunek. znaczy w sumie nie wiem o tym za dużo, bo jestem bardziej ścisłowcem, rozumiesz, matma i te sprawy. ale głupio mi o tym gadać, gdy są już wakacje - stwierdziła i weszła do wody po kostki. nawet taka ciepła nieźle kontrastowała z jej nagrzaną skórą.

- Owszem ciekawy - chociaż ja się w tym zbyt nie orientuję. Wszedł za nią do wody, ale trochę głębiej. Ochlapał ją wodą, co pewnie będzie tłumaczył tym, że to dla jej dobra, żeby nie dostała szoku termicznego. Podrapał się, po kości policzkowej, spoglądając na Jocelyn z rozbawionym wyrazem twarzy i łobuzerskim uśmiechem. Pamiętaj, on stał głębiej we wodzie, gdzieś do kolan, więc może go spokojnie do niej wrzucić. xd

- głupek - powiedziała i trochę zadrżała, ale momentalnie zrobiło jej sie cieplej dzięki ofiarnie grzejącemu słońcu. nie chciała zmoczyć włosów, więc trochę sie bała z nim kąpać. wyglądał cudownie w tej wodzie, stojąc do kolan w niej. jakaś grupka dziewczyn gapiła się na niego z rodziawionymi oczami, jocelyn zastanawiała się jak beznadziejną suką musiała być teraz w ich oczach. weszła głębiej w jego kierunku i pewnie próbowała go wywalić ze śmiechem do wody na plecy czy coś, jednakże chyba była nieco słabsza od niego i niezbyt sprytna w takich sytuacjach, a ponadto muliło ją od piwa!!

To będzie widowiskowe, jak zwymiotuje na Caspera. xd On nawet nie widział tych dziewczyn, które mu się przyglądały, bo faceci rzadko zwracają na takie rzeczy uwagę. Złapał ją w talii, nie wpadając do wody, kiedy, nawet, dość silno go pchnęła, ale niestety nie na tyle, żeby stracił równowagę. Przyjrzał jej się uważnie, bo pewnie trochę pobladła. xd
- Wszystko, okej? - spytał, unosząc w górę brew. Właściwie to nie miał pojęcia, dlaczego zrobiła się taka blada, bo fakt, faktem widział, że piła piwo, ale nawet przez myśl mu nie przeszło, że to są skutki uboczne tego.

czemu mi tak wrabiasz postać xd. mówię tylko, że lekko ją muliło od piwa, bo piła je na słońcu, co skutkowało sennością, ale nie, że zaraz zwymiotuje czy że pobladła, no bo naprawdę, nie miała jakiejś strasznie słabej głowy, tylko z zasady ją muliło po jednym piwie ;x.
- nie. nie jest okej. miałeś wylądować w wodzie - roześmiała się, układając jedną rękę na jego ramieniu. miała ochotę pocałować go, ale ze zwykłego lenistwa nie chciało jej się wspinać na palce i wyciągać szyi w tym celu. drugą ręką sięgnęła do wody, zanurzyła w niej dłoń i chlapnęła go prosto w twarz ;x.

Bo jestem wrabiaczem xdddddddd Dobra, więc Casper lubił koloryzować, albo tak odbijała dziwnie tafla wody słońce w jej twarz, ahah xd Zmrużył dość mocno powieki i nos, kiedy ochlapała go bezpośrednio w twarz. Osunął się od niej instynktownie, wypuszczając ją z objęcia. Zanurzył również rękę w wodzie, ale on dość mocno ją ochlapał i pewnie nawet zmoczył jej trochę włosy. ;c

- moje włosy! - oburzyła się, kiedy ją tak chlapnął. pewnie miał tą super technikę brutalnego ochlapywania, której nie potrafię wyjaśnić, ale tak trzeba trzasnąć ręką w powierzchnię wody i drugą osobę zalewa od stóp do głow. hihi. probowała mu oddać z miernym skutkiem, kiedy ją tak ochlapywał, co niespecjalnie jej się udało... - poddaję się - zakomunikowała i usiadła na dnie morza, ale spoko, bo na płyciźnie, więc woda sięgała jej do ramion. było jej w ten sposób przyjemnie i chłodno. - zgłodniałam.

Jego natomiast rozbawiły jej słowa oburzenia i przywiązywanie, tak dużej wagi do wyglądu. Podszedł do niej, drapiąc się po ramieniu, kiedy oznajmiła, że się poddaje.
- Możemy pójść coś zjeść - stwierdził, uśmiechając się do niej łagodnie. Teraz może mu podciąć nogi i wyląduje w wodzie. W każdym razie stał przed nią ze skrzyżowanymi rękoma na torsie i seksownym uśmiechem.

- okay - powiedziała i wstała. roześmiała się, krzyżując ręce na piersiach. przygladała mu się z wesołym uśmiechem, stojąc dosyć blisko. miała na niego straszn ą ochotę i zamiast kolacji mogłaby sie zadowolić casperem ,ale wolała mu tego nie mówić. - idziemy jeść - skinęła głową i odwróciła się, apotem poszła w stronę swojego koca. wytarła się ręcznikiem, narzuciła na siebie zdecydowanie rkótką i zwiewną sukienkę, włożyła okluary na nos i zaczęła zbierać swoje rzeczy.

więc pewnie poszli, bo ja straciłam na niego wenę ;x

Piękna plaża, piękna. Opalimy troszku Cooka, bo jest zawsze taki blady chłopaczyna.
Siedział sobie na samym brzegu i oglądał piękne panie. I lepił babki z piasku. I zajadał się lodami. Ale to wcześniej. Teraz tylko siedział i patrzył.

amelia bynajmniej nie przyszła się tutaj opalać, gdyż nie przepadała za słońcem, ani za opalenizną. zazwyczaj była blada i w sumie całkiem jej to pasowało. teraz siedziała jednak na jakimś miłym kocyku, gdzieś niedaleko cooka, czekając na zachód słońca. kolana miała podciągnięte do góry, a na jej nogach leżała jakaś książka, którą starała się czytać, jednak nie bardzo jej to wychodziło, bo dzieciaki grające w piłkę plażową i robiące przy tym hałas, lub mówiące 'proszę pani, może nam pani odrzucić?' skutecznie jej to uniemożliwiały. westchnęła ciężko, kiedy kolejny raz piłka zatrzymała się pod jej nogami i zamknęła książkę, odrzucając piłkę dzieciakom i posyłając im przy tym znudzone spojrzenie.

A serio, to i jemu nie przeszkadzał kolor jego cery. I co z tego, że był biały? Jakoś wystarczało mu to zawsze, a z opalenizną napewno nie będzie miał większego powodzenia. Choćby dlatego, że zawsze opalał się na różowo.
Ale nieważne. Stał sobie gdzieś tam obok i właśnie piłka poleciała w jego stronę. Ale nie oddał jej, bo po co. Przeszedł obok dzieciaków do amelki, którą pewnie już obserwował.
- To Twoich bachorków?
Raczej wątpił, żeby miała dzieci.

spojrzała na niego z niejakim przerażeniem, bo naprawdę zdołowała ją myśl, że kiedykolwiek mogłaby mieć dzieci. tolerowała tylko takie, które przez 3/4 życia śpią, nie umieją jeszcze mówić, ani chodzić, czyli właściwie to noworodki i niemowlaki. chociaż niemowlakiem jest się do pierwszego roku życia, więc cóż. nieważne jednak. pokręciła przecząco głową. - nie, nie moje. nie mam pojęcia, czyje są, ale cholernie się na mnie uparły - mruknęła, zastanawiając się, czym tak przyciągała dzieciaki. przecież nie rozdawała cukierków, lodów, ani innych produktów, które mogłyby zainteresować dzieci, właściwie cały czas starała się im dać do zrozumienia, że przeszkadzają jej i że nie ma zamiaru się z nimi bawić. spojrzała na ową grupkę. - naprawdę wyglądam na matkę trójki dzieci? - przeniosła wzrok na cooka.

Wzruszył więc ramionami, ale nie odszedł a i dobrze, bo zaraz zadała mu pytanie. Odrzucił piłkę do małych dzieciaków i wyszczerzył się jak idiota do dziewczyny. Ale, że nie było się z czego cieszyć, zaraz się uspokoił.
- Nie, nie wyglądasz. - No to więc panie mądry, czemuś jej to powiedział? Hm. Potarł nos w charakterystyczny sposób i teraz lekko się uśmiechnął. Tak szczerze. - Poprostu pomyślałem, że może dorabiasz jako podcieracz dup...- wytrzeszczył oczy, rozumiejąc jak to idiotycznie wyszło - Znaczy, nie chciałem, żeby tak zabrzmiało.. Chodziło o opiekunkę
ojoj.

słuchała go cierpliwie i nawet specjalnie się nie obraziła, tylko zaśmiała się pod nosem, kiedy powiedział, że jest podcieraczem dup. - nie, nie jestem opiekunką - powiedziała, odgarniając włosy. - pracuję w starbucksie, ale z tymi dzieciakami nie mam nic wspólnego - poinformowała go, przesuwając się na kocu, bo może chciał usiąść obok, ale jednak stwierdziła, że dziwnie by było, gdyby zaproponowała to wprost, więc tego nie zrobiła, tylko zerknęła na niego uważnie, chowając do jakiejś niewielkiej torebki plażowej książkę, którą wcześniej usiłowała czytać, oraz jakiś krem z filtrem, który chyba jednak nie przydał jej się o tej porze. - jestem amelia - dodała w końcu, uśmiechając się do niego sympatycznie i zapięła ekspres w torbie.