kolejne popołudnie spędzała na plaży. było upalnie gorąco, więc siedziała przy białym parasolu na jednym z tych fajnych krzesełek, które możecie zaobserwować na powyższym zdjęciu. zamówiła latte macchiato i możliwe, że czekała na kogoś....

okay, być może na thierrego jeśli ci to odpowiada. przyszedł więc w jakichś fajnych szortach i białej rozpiętej koszuli z krótkimi rekawkami, jeg opalony tors prezentował sie zupełnie efektownie. w ręce trzymał jakiś chłodny koktajl owocowy.
- cześć, edith - rzucił i usiadł na krześle naprzeciw.

jak zawsze sledzil thierry'ego. podszedl do nich i klepnal mocno brata w plecy. - siema ! - prawie krzyknal i usmiechnal sie. - chyba nie przeszkadzam ? - zapytal unoszac brew.

- nie no, siadaj, bastię - powiedział luzacko, bo akurat towarzystwo brata nie przeszkadzało mu. nie było między nimi żadnej wrogości, co najwyżej lubili sobie dogryzać żarcikami, ale poza tym piękny przykład rodzeństwa. kiedyś się jednak poróżnią o jakąś pierdolę jak to bywa. odsunął mu nawet krzesło nogą tak, prawie wywalając je w tył.

zwd lugie
thierry poszedl siku

- cześć. - powiedziała po chwili i zerknęła z nad wielkich much, które zsunęła z nosa, obserwując sebka i thierrego. - jak taam? - spytała po chwili i upiła swoje latte. poprawiła jeszcze ramięczko od białego stroju kąpielowego, które zsuwało jej się co chwile. dodajmy na to, że oprócz stroju miała na sobie fajną chustę zawiązaną wokół bioder i jakiś mega świetny kapelusz, może byc słomiany.

-dzieki. - mruknal i usiadl na krzesle. usmiechnal sie do édith. - jestem sebastjen. - przedstawil sie. i rzucil okiem na jej spadajace ramiaczko, chetnie by je poprawial za nia. - ale masz fajny kapelusz.

- jestem édith. - przywitała się i uśmiechnęła się kątem warg. upiła do końca latte i rzuciła spojrzenie w kierunku plaży. - nie chce mi się tutaj siedzieć, może chodźmy pospacerować wzdłuż plaży. - wstała z krzesła i uśmiechnęła się, zachęcając sebka, bo wydał się jej, że jest naprawdę fajny.

wzruszyl ramionami. - mozemy isc. - powiedzial i rozejrzal sie za thierry'm, moze sie utopil w sedesie czy cos. - czekamy na niego czy zostawimy mu kartke ? - zapytal i odwzajemnil usmiech. wogole to chyba nie mam weny na granie ;/ za krotkie posty mi wychodza ;/

/jeju przez was tak mi sie chce na plaze

/xd tak wogole to alex ma eska wiesz ;/ moglaby odpisac i wogole ;/

więc pewnie zostawili mu jakąś małą karteczke z napisem ' jesteśmy na plaży, dołącz do nas. E&S' i poszli w kierunku plaży, idąc sobie brzegiem i brodząc do kostek w wodzie. swoja drogą za miesiąc właśnie będę nad morzem. <3 - jesteś bratem thierrego, prawda? - zapytała po chwili, utwierdzając się w swoim przekonaniu i cały czas spoglądała z uśmiechem na sébastiena. - chyba coś mi opowiadał o tym, że grasz w piłke. - dodała po chwili. - swoją drogą, to naprawdę fascynujący sport, zawsze mnie zastanawiało jak 20 facetów, może biegać za kawałkiem gumy i przy tym mieć taką radochę. - rzuciła mu zastanawiające spojrzenie, czekając na jakieś konkluzje, poza tym nie interesowała się zbytnio sportem, chyba nawet nigdy żadnego nie uprawiała i ograniczała się tylko do oglądania sportu w telewizji, i dodając na marginesie uwielbiała wysportowanych mężczyzn, takich jak sebek.

ok, thierremu trochę zajeło, zanim ich dogonił, bo jakoś szczególnie mu się nie chciało gonić, a poza tym szorty spadały mu z tyłka, kiedy biegł, więc głupio by to wyglądało, jakby je przytrzymywał ciągle tudzież podciągał non stop.
- cześć, jestem już! - rzucił i dołączył do nich, kiedy już ich tam znalazł na linii grzegu. - już tak nie kokietuj mojego brata, edith - roześmiał się.

-thierry o mnie opowiadal ? - zrobil zdziwiona mine. - chyba nie za czesto ogladasz mecze, co nie ? - zapytal nadal zdziwony. - to cos wiecej niz bieganie za kawalkiem gumy, liczy sie wspolpraca miedzy graczami i wogole, kobiety chyba tego nigdy nie zrozumieją....-wzruszyl ramionami i usmiechnal sie do niej.

zamoczyła dłonie w wodzie i pewnie ochlapała thierrego w zamian za jego brzydką uwagę, bo była dość zaczepna, a kokietką, z pewnością też była, i nawet nie zamierzała tego ukrywać przed światem. - pewnie tak, tak samo, jak wy nie zrozumiecie nas. - westchnęła lekko i spojrzała na zegarek. - musszę się zbierać, pa. - pożegnała się i poszła. bo i ja muszę spadać. ;c

- patrz, spłoszyłeś gazelę - parsknał w stronę thierrego, rzucając spojrzenie w stronę oddalającej się edith. pewnie zamiast z plaży weszła do morza i to w nim znikneła, bo pomyliły jej się kierunki. westchnał pod nosem i prawie wszedł w jakieś szkło, więc zaklął pod nosem.

wzruszyl ramionami. - przykro mi, a co ? chciales ja poderwac ? - zapytal i uniosl brew. - masz zamiar dzisiaj jeszcze pozaczepiac jakies dziewczyny czy idziesz do domu zrobic mi sniadanie ? - zapytal i sie zasmial, byl mlodszy wiec thierry powinien mu robic sniadanie xd

- nie jedz śniadania. idź sobie kup jakieś frytki - powiedział jak starszy brat, bo nie zakapował żarciku, czasem tak bywało. bolała go dzisiaj głowa, zapomniał wziąć ze sobą kask na rower i nagrzała mu się łepetyna strasznie, mimo, że jechał trochę lasem. - nie podrywam lasek. nie muszę ich podrywać w przeciwieństwie do ciebie - uśmiechnał sie wrednie.

uderzyl go w ramie i sie zasmial. - po kazdym meczu wracam dzien pozniej do domu. - powiedzial i zaczal sie smiac, i byc moze nawet nie zartowal bo dziewczyny lecialy na pilkarzy. - zapomnialem pieniedzy ! - stwierdzil macajac sie po kieszeniach bo stwierdzil ze naprawde jest glodny. - badz dobrym starszym bratem. - usmiechnal sie do niego, chociaz nie sadze zeby na thierry'ego dzialal ten usmiech. xd

- weź się ogarnij - westchnął ciężko, grzebiąc w kieszeni w poszukiwaniu swojego ładnego, skórzanego portffela. wyjął z niego dwadzieścia ojro i wcisnął bastienowi w rekę. - czuję się jak twoja matka czasem, słowo daję. oddasz mi potem - uniósł jeden kącik ust do góry trochę złośliwie, chowając portfel do kieszeni. - w takim razie zastanawiam się, gdzie ty zabierasz te laski, skoro tak zapominasz portfela.

-a jak myslisz ? - usmiechnał sie lobuzersko i schowal pieniadze do kieszeni, i tak mu nie odda. - uwazaj ! - krzyknal zeby go przestraszyc i popchnal go do wody wczesniej podstawiajac mu noge tak ze klapnal na dupe. stanal gdzies kolo niego i zaczal sie smiac, czasem byl zlosliwy.

pochlapali się i poszedł, bo idę oglądać film!pochwa! (lony)

darla postanowiła się dzisiaj trochę poopalać, ale uznała, że ma brzydki kostium, więc w końcu zdecydowała się tylko na najzwyklejszy spacer na plażę. trochę bez ładu i składu, ale to nic. usiadła na jakimś dużym kocyku i pozwalała, żeby wiatr muskał sobie jej twarz, bo wiatrem też się można opalić </3 i w sumie mogą się znać!

wiec kiedy popatrzyl sie smutno zauwazyl stara znajoma z przedszkola. wiec zaszedl ja od tylu i zakryl jej oczy, jesli siedziala. - zgadnij kto ! - powiedzial bo jego ciagle smieszyly takie gry....