plaza bulbazaura! tak przeczytalam. siedzial na piasku, niestety nie mial kocyka, pisal wiersz na lisciu rabarbaru bo nie mial zadnego notesu.

skakała sobie na skakance ale tak wiesz, fajnie całkiem. nie wiem, też tak przeczytałam potem i się dziwie o co kaman. więc skakała przez tą skakankę i wpadła sobie na felka - ojezusmaria przepraszam - wymamrotała, jak to ona tylko grzecznie potrafiła. i jak dobrze że ona nie ma dziecka ;//

- hej. przez ciebie podarlem liscia. - oburzyl sie bo rzeczywiscie tak sie stalo. tupnal piescia o piasek ale bez wiekszego efektu... - bedziesz mi szukala drugiego. - obrazil sie smiertelnie. - czesc carmelle. - juz nie byl obrazony. - wrocilas juz z wakacji? - myslal ze jest wrzesien.

- z wakacji? ee... no nie, przecież byłam przez cały calutki czas w st tropez. w ogóle skąd ci się wzięły te całe wakacje, co felixie?- zapytała się go i zostawiła gdzieś skakankę na boku i spojrzała się na liścia - oja, odkupię ci albo i nawet go posklejam czy coś, ale chyba to nie był taki ważny liść, prawda? - zapytała się go i oblizała spierzchnięte usta

- niewazne. - przyzwyczail sie juz ze nikt nie rozumie jego poezji. byl pisarzem wierszy emo i jego pseudonimem artystycznym bylo emo seb. - jestes nienormalna ze skaczesz na skakance po piasku? - spojrzal na nia ze zwatpieniem.

- ćwiczę, a poza tym lubię bardzo skakać na skakance. w sumie na piachu i tak mi nie szło, więc wszystko jedno - wzruszyła ramionami i przygryzła wargę. carmelle, napisałam leena, przyjrzała się mu z zaciekawieniem - no to powiedz mi co u ciebie, zmieniło się coś tam, czy nadal jest tak mimo wszystko tak samo? - zapytała się go, zaraz chowając gdzież skakankę.

- chodzi mi o to ze zylem z przeswiadczeniem ze po piasku nie da sie skakac na skakance. - powiedzial unoszac brwi i nie usmiechajac sie bo lubil myslec o sobie jako o zmeczonym przez zycie. - zalezy o co mnie pytasz? w kosmosie zachodza rozne zmiany w kazdej sekundzie...

- raczej pytałam o ciebie, ale jak chcesz możemy oczywiście porozmawiać o kosmosie czy coś takiego, wszystko jedno - wzruszyła ramionami i spojrzała się na niego, zaraz zapaliła papierosa. miała ochotę na swojego ukochanego mentolowego papierosa, pewnie zaraz przyjrzała mu się dokładniej. oblizała usta, zaraz rozejrzała się dookoła.

zauwazyl ze chyba z nim flirtowala ze sie tak ciagle oblizywala..albo moze chciala go zjesc. ale udawal ze nie widzi. - w porzadku. jaki jest twoj ulubiony gwiazdozbior carmelle? - zapytal wyprostowujac nogi. mial bose stopy bo zal chodzic po piasku w butach ale mial super piekne stopy.

a ok jak poszlas to poszlas.

Promienie słoneczne oświetlały jej bladą twarz, ogrzewały gołe ramiona i sprawiały, że chciała się uśmiechać. Toteż Freja ulegała wewnętrznemu głosowi - promienny uśmiech gościł na jej twarzy, więc pewnie wyglądała głupkowato, do tego przymknięte oczy. Kawałek dużej, czarnej koszulki na ramiączkach wsadzony był w krótkie, jeansowe spodenki, a srebrna para sandałów zwisała spokojnie z dłoni dziewczyny. By ulżyć rozgrzanemu ciału, stopy moczyła w chłodnej jeszcze wodzie. Wzdychała raz po raz, cieszyła się wolnością i beztroską, wierzyła w to, że jest samodzielna i mimo, iż był to zwykły spacer - była sama, bez rodziców, i to sprawiało, że czuła się tak władczo.

a elżbieta właśnie biegała. bo pewnie lubiła biegac no i bieganie po gorącym piachu sprawiało jej nieziemską przyjemnośc. uwielbiała też to, że przez bieg w piachu wysiłek był cięższy, bo nie dalo się tak swobodnie podnosic nóg. nie wiem czy mnie rozumiesz, ale ja lubie biegac po plazy mimo, że nie mieszkam nad morzem. ale zawsze jak jestem to korzystam z uroków biegania brzegiem morza. miala ubraną koszulkę z napisem 'nienawidzę trzeźwych ludzi'. ale jak coś to sama była teraz trzeźwa. zatrzymała się przy freji i oparła rękoma o kolana. głosno oddychala, bo sie zmeczyla. wyjela sluchawke z uszu i wskazala na jej spodenki. -zajebiste spodenki. -powiedziala wiec.

Otworzyła szeroko oczy, bo wcześniej wyglądała jak wesoły kret, przyjrzała się blondynce, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. - Kupiłam je za ileśtam franków - ale załóżmy, że bardzo mało, tylko nie znam się na tych walutach i przelicznikach!! - Właściwie to kupiłam je w second handzie... - wypaliła po chwili, ale zaraz ugryzła się w język i zerknęła na dziewczynę błagalnym wzrokiem. - To znaczy, mam nadzieję, że nie jesteś jedną z tych osób, które uważają to za niehigieniczne - machała nerwowo rękoma, tłumacząc się głupio. - bo moje koleżanki się ze mnie śmiały... - powiedziała znowu bez zastanowienia, ale zaraz westchnęła, spuściła głowę, lecz kiedy ją podniosła, znów się uśmiechała. Wyciągnęła przed siebie rękę z paznokciami pomalowanymi na niebiesko i chcąc zamazać wspomnienie jej poprzedniego monologu, powiedziała - Nieważne, jestem Frija. Od razu wybacz mi moją wymowę, ale nie jestem najlepsza we francuskim - przedstawiła się całkiem pewnie, jak gdyby przed chwilą wcale nie była zdenerwowana.

Wyprostowała się i uścisnęla jej rękę. Oby nie miała spoconej, bo to by było obleśne. fusz. -Elizabeth. -uśmiechnęła się i przez chwile trzęsła jej ręką, ale zaraz ją puściła, bo nie była jakimś napalonym nastolatkiem czy coś. -secondhandy są zajebiste. -wyznała szeroko się uśmiechając. -niepowtarzalne, orginalne ciuchy vintage i retro za śmieszne pieniądze. -uwielbiam szmateksy. no ale elizabeth ubierała się też w jakiś szanele i dolcze i gabany i prady więc wiesz... czasami jednak chodziła do szmat. -zauważyłam twój śmieszny akcencik. -zachichotała. -skąd jesteś? -zapytała, bo była ciekawa co sprowadza ludzi do st tropez oprócz wakacji.

- Jezu Chryste, trudno mi określić skąd jestem! - wypaliła od razu, bo faktycznie, trudno było to stwierdzić. - Niby urodziłam się w Anglii, ale od razu potem mieszkałam w Belgii, Szwecji, Hiszpanii (Barcelonie chlip;()... Także, ustalmy, że jestem znikąd. Właściwie to smutne, nie mieć jednego, jedynego miejsca, do którego można wrócić, by powspominać. Ale życie - wzruszyła ramionami i oblizała wyschnięte wargi. Chwilę potem wygrzebała ze swojej chanelki (znalezionej w second handzie) balsam do ust, a po chwili wysunęła go przed siebie. - Chcesz? Całkiem dobry, wszystkie top modelki go noszą, to znaczy, widziałam na ich zdjęciach... - uśmiechnęła się, chcąc ją olśnić, ale po chwili stwierdziła, że wygląda bynajmniej śmiesznie, więc zaprzestala tylko na wygiętych kącikach. - Też kocham second handy. Właściwie, w ogóle vintage to moje drugie imię.... To znaczy, nie powinnam mówić tego w tym kontekście, ale... nieważne... - karciła się w myśli za własną głupotę, ale po chwili zapytała. - Trenujesz? Podziwiam cię. W ten gorąc mam ochotę pić, leżeć i jeść, najlepiej lody... Albo pokąpać się w morzu, basenie, mmm - rozmarzyła się i ja tak samo!

Zdjęła ze stóp buty i weszła do wody. buty i tak juz miala mokre, ale mimo wszystko szanowała ciuchy i nie zamierzała moczyc drogich butów w wodzie, która miała nieodpowiednią temperaturę. Skrzywiła się lekko na samą myśl o butach w wodzie. rzuciłą je gdzieś za siebie na piasek. -To w sumie fajnie pochodzic z nikąd. -uznała to za fascynujący fakt. -Pomyśl o tym, że ja zostałam spłodzona w Wielkiej Brytanii a urodziłam się tutaj. -zaśmiała się, bo dla niej to bylo zabawne. Chociaż wolała się urodzic w UK, ale nie miała na to wplywu będąc niemowlakiem. Szkoda. Podziękowała za balsam tłumacząc się tym, że od razu by go zlizała. -Tak. Nie potrafię wysiedzeic w miejscu. Kiedyś biegałam z psem, ale mój brat strasznie go rozleniwił i teraz muszę biegac sama, albo z nim. -tutaj poklepala się dumnie po ipodzie. -Przyjechałaś do st tropez na stałe czy tylko wakacje? -zapytała i zaczęła chlapac się zimną wodą.

Załóżmy, że Freja miała pod spodem strój kąpielowy, toteż ściągnęła z siebie szybkim ruchem krótkie spodenki i weszła dalej w głąb wody, sprawiając, że jej pragnienia się spełniły. Co z tego, że woda naprawdę była jeszcze chłodna, ona nie zważąła na nic, zamknęła tylko oczy i zaczęła kręcić się powoli w kółko. Tak, wyglądała dziwnie... - Czy ja wiem, czasami chciałabym narodzić się na nowo, mieć na coś wpływ, chociaż właściwie zwiedzałam Europę, więc jestem zadowolona. - wzruszyła ramionami, a po słowach dziewczyny wlepiła w nią ogromne oczy. - To świetna sprawa, możesz uważać się za angielkę, albo za francuzkę, ja tylko za europejkę! - westchnęła z dezaprobatą, ale uśmiechnęła się szybko. - Kiedyś dużo biegałam, ale moje nauczycielki zaczęły wysyłać mnie na bzdurne zawody, co ostatecznie zniechęciło mnie tylko do tego rodzaju sportu. Nienawidzę wyścigów! W ogóle, rywalizacja mnie przeraża - wyznała, przejeżdżając mokrymi dłońmi po swoich ramionach. - Musisz być dobra, kiedyś chętnie z tobą pobiegam - wyznała ochoczo. - Stałe. To znaczy, tak sądzę, mieszkam sama, więc trochę mnie to przeraża, ale dam radę.

Przyglądała się jak Freja kręci się w wodzie. Doszła do wniosku, ze jest ostro zjarana, albo po prostu zadowolona z życia. Nawet jej tego pozazdrościła. Co prawda miała dobre życie i nie narzekała, ale taka radośc, ktora sprawia, że chce Ci się tańczyc zawsze ją fascynowala. Tak więc gapiła się trochę za bardzo na freję. Nawet uśmiechała się przy tym. Ale nie pedalsko czy też pedofilsko. Jakoś normalnie. -No a np przeprowadzenie się do nowego kraju czy miasta nie można tego traktowac jak ponowne narodziny? Ja osobiście uważam, że tak. Chociaż mieszkam tutaj od zawsze. -poklepała wodę chcąc pokazac swoje przywiązanie do st tropez. -Kurde. Ja uwielbiam rywalizację i jeżdże na zawody kiedy tylko mogę. Uwielbiam każdy możliwy sport. -pewnie była napalona na sporty. -Gdyby nie zawody to nigdy nie zwiedziłabym całego świata. -miała osobny pokój na swoje puchary, dyplomy i medale. -Więc pobiegamy razem. -Pokiwała głową i się ucieszyla nawet z tego. -Rozumiem... Ja mieszkam z bratem, bo się boję samotnosci. -pokiwala glowa.

uśmiechnęła pedofilsko, hehehxd Freja miała nadzieję, że nie wzbudzi w dziewczynie jakiegoś zainteresowania, ale po co miała się okłamywać, była dziwakiem, toteż żachnęła się szybko i tylko uśmiechała jak debil, ciesząc słońcem, która z czasem zaczynało robić się trochę uciążliwe... Pewnie miała całą czerwoną twarz, bo się opaliła, jak ja! - Tak, chciałam właśnie ta przeprowadzkę potraktować jako nowy start, początek, ale zobaczymy, jak to będzie. Zostawiam za sobą tamte depresyjne miasta, ty jesteś wesoła, to może i mi uda się zdobyć tutaj szczęście - usmiechała się niezmiennie, chodziła z wolna w wodzie, patrzyła na swoje odbicie w tafli. - O rany, jak ja nienawidzę rywalizacji, od razu trzęsę się cała, nie wiem, z czego to wynika, chyba ogólnie wierzę w siebie, więc... - wzruszyła ramionami i szybko przeszedł ją dreszcz, bo dziewczyna jej zaimponowała. - Raany, musisz być naprawdę niezła, nie będę z tobą biegała, bo mnie wyśmiejesz - zachichotała cicho, przy zamknięty6ch ustach. - Eeej, bo ja też się zacznę bać - szturchnęła ją lżartobliwie w ramię.

Wzbudziła już jej zainteresowanie i elżbieta się zakochała, bo skrywała swoją drugą naturę jako lesbijka. albo nie. może była biseksualna, ale pozdro bo na razie nic takiego o niej nie wiem. więc nie wzbudziła żadnego podejrzanego zainteresowania. -więc gwarantuję ci, że st tropez będzie twoim nowym, najbardziej zajebistym nowym startem. jak nie kochac tego miejsca? -wzięła zamach ręką, zeby pokazac freji uroki tego oto miejsca. -zdobędziesz tutaj szczęście, a jak powalczysz to będziesz go miała potąd. -wskazała gdzieś nad swoją glową czy coś. nie wiem. w ogole nie wiem czy pisze się potąd czy po tąd. -będę wyrozumiała. -powiedziała na temat biegania i się zaśmiała.

- Jesteś kochana - podeszła i przytuliła się do niej... Mogłabym napisać coś romantycznego, bo pewnie Freja jest na etapie "poznawania siebie i swojej orientacji", ale zepsuję chwilę!! Bo pewnie śmierdziały jej spocone pachy, hehe!!!! dobra, może lepiej nie... - Wiesz, już teraz czuję, że podjęłam dobrą decyzję - wyznała, oderwawszy się od blondynki. - Pięknie - szepnęła głośno, kiedy rozejrzała się po okolicy. - Faktycznie i niesamowicie, właściwie to kocham plaże - powiedziała, przecierając sobie łzawiące oczy. - Och, dzięki, cieszę się, że mogę na ciebie liczyć - powiedziała chichocząc i kładąc jej rękę na ramieniu.

Zaskoczyła się tym przytulaskiem i jeszcze byl zszokowana teraz kiedy walczyla ze swoja orientacja. i na szczescie nie smierdzialy jej pachy bo uzywala rexony raz w miesiacu HHEHHEHEHE. przytulila ja i poklepala po plecach. -spoko loko. -powiedziala z usmiechem. -ja tez uwielbiam plaze. tam widac nawet moj dom. -wskazala jej swoja wille, ktora nie lezala bezpośrednio nad morzem, ale miala pare metrow do plazy. -podjelas dobra decyzje i nie bedziesz zalowac. -usmiechnela sie szeroko.

dała jej swój numer, pocałowała w policzek (ah to dojrzewanie), a potem poleciała (była wróżką) do domu:))) a ja lecę, papapa:*

ucieszyla sie i bedzie cala noc chichotac w poduszke ;o ;d papap:*