- uhm - mrukneła i poczuła sie serio strasznie dobrze z tym, co mówił i w ogóle tak fajnie i rozluźniła się kompletnie, poza tym otworzyła przed nim rownież. przygryzła lekko dolną wargę. ciekawe, jak patrzył przez przymknięte powieki heheh. - ja też żaluję, że nie złapałam cię wcześniej, bo, romeo... jest mi z tobą tak dobrze... i... nawet nie potrafię tego określić, uh.

dzieki :***
- cieszę się że daję ci satysfakcję - seksualna miał na mysli. upsik. no przymknięte nie równa się zamknięte :d takie półotwarte no. - mnie też z tobą dobrze - zastanawiał sie po co wracają do tego samego tematu w kółko, ale dla takiego ruchania był w stanie zrobić wiele, oj wiele!!!

- ehe, no, no właśnie miałam to na myśli - powiedziała i odwróciła głowę w drugą stronę, bo zrobiło jej sie przykro, ponieważ miała na myśli zupełnie co innego. przez to, że tak powiedział, trochę nawet po kilku sekundach się odsunęła. wreszcie usiadła, zdeycodwanie psując ich romantyczną atmosferę. - więc miałeś się dołożyć do jedzenia.

jego pierwsza myśl 'fuck! spieprzyłem'.
- jutro wypłacę z konta, ok? - musiał jakos skombinować to obiecane 200 euro skoro miał 50... - hej, odette, co tak zmarkotniałaś, hm? - przesunął sie na łóżku uprzednio siadając i pogładził ją wierzchem palców po szyi. wiedział że teraz trzeba ja udobruchac, powiedziec parę kłamstewek.

- nie, nic, po prostu uderzyła mnie myśl, że serio nie mam nic do jedzenia w lodówce, a jestem głodna, potem pomyślałam o tobie i w ogóle i o tym, że mówiłeś mi, ze miałeś mi dać kasę, więc ten... - podrapała się po policzku i odsuneła od niego znowu, potem wstała i podeszła na moment do okna, które otworzyła na oścież, bo wydawało jej się, że jest duszno w cholerę.

- nie jestem przecież ślepy, widzę że coś jest nie tak... - znowu poszedł za nią. może po drodze wkładając coś na dupsko. połozył jej dłonie na biodrach - przecież wiesz że jesteś niesamowita, odette - trącił ją nosem w szyję jak jakis pieseczek przymilający się do swojej pani - piekna, inteligentna, słodka, kochana... - wymieniał cechy jakie tylko mogły mu przyjść do głowy jako takie, które chciałaby mieć bądź faktycznie miała.

- no wiem - odpaowiedziała i wyjrzała sobie jeszcze raz przez okno, a potem wyślizgnęła mu sie z ucisku. - idę sie wisikać - rzuciła i zniknęła za rogiem drzwi, a potem poszla do toalety i usiadła sobie na sedesie, ukryła głowę w dłoniach i tak sobie siedziała, wprawdzie nie płacząc, ale poczuła się dziwnie. a potem zaczęła panikować, zastanawiając się, czy zauważyłaby, gdyby nie używał gumek. bo ostatnio przecież się o to nie troszczyła, taak.

hehehehehe, meheheheh. zauważyłaby. zapewniam.
odczekał jakies parę minut myśląc że może robi kupkę xddddd ale w końcu się zaniepokoił.
- odette! - stanął pod drzwiami. - błagam nie rób nic głupiego, jesteśmy tu, razem, dlaczego chcesz siedzieć sama, skoro wiesz jak bardzo mi na tobie zalezy! - zło sie dokonało, kłamstwo zostało wypowiedziane, przysięga padła i nie wiem co jeszcze no ale chyba było grubo.

- bo gówno - odpowiedziała i walneła ręką w drzwi, żeby się odczepił, chociaż to, co powiedział, robiło na niej wrażenie i teoretycznie poiwnna była wyjsć do niego, ale jeszcze się nie odobraziła za to, jak pięknie ją zgasił przy jej pierwszym wyznaniu. w końcu uchyliła drzwi trochę, ale tylko troche i tak stała.

zajrzał w szparę pomiędzy drzwiami i framugą i napotkał jej buzię. i , mimo że był od niej wyższy, to zgarbił się i trzymał głowę na wysokości jej twarzy.
- nie złość się, myslałem że to oczywiste. - no J A S N E. ale wiedział że ona i tak mu uwierzy, nie wiedział tylko ile czasu będzie trzeba ją przekonywać.

- no tak, w końcu to, że cię satysfakcjonuję jest na równi z tym, że ci zależy, co? przecież każda jedna mogłaby cię usatysfakcjonować, jeśliby tylko się bardziej postarała - tak jak odette i nie chciała przez to mówić, że zadawalał sie byle czym, w sumie wtedy sama sobie by pojechała, więc wiadomka. a przy tym też wyszły znowu jej kompleksy na wierzch, w sensie, że była zwykłą dziewczyną, a nie kimś wyjątkowym.

- odette, nie kręć na siłę. - ciągle używał jej imienia, bo w sumie je lubił i ściągał tym jej uwagę. - jesteś na prawdę fajan, poza tym tak jak ty nikt mnie jeszcze usatysfakcjonował poza tym tu nie chodzi przecież tylko o fizycznośc - kłamał jak z nut, może powinien rozwazyc szkołę aktorską jakas, ja bym za tym była, bo się nadaje.

- ale ja nie kręcę - odparła, trochę rozmiękczona jego miłymi jej uchu kłamstwekami, które chłoneła jakby miała właściwości higroskopijne xd. - po prostu tak to brzmiało. kupy czasu potrzebowałeś, żeby sprostować. ale nieważne - pokręciła głową i puściła drzwi, a potem objęła się ramionami nadal stojąc w progu jak sierotka.

objał ja ramieniem i poprowadził do sypialni. kręcąc głową na jej ignorancję i brak domysłu!!! ech, biedna odette... właśnie planował który wisiorek jej teraz zakosić. czy tam kolczyki.
- chodź mała, idziemy spać. i bez nerwów - ucałował ją w czoło i w ostatniej chwili podniósł na rękach i rzucił na łózko, ale nie za mocno, o ile da się delikatnie rzucac na łózko. haha.

- nie denerwuję się, spieprzaj - odparła, ale jak się położył obok niej, to się w niego wtuliła. - w ogóle widziałeś gdzieś po kątach taki łańcuszek zloty? jestem pewna, gdzieś się wlaalł, a jak szukałam, to nie mogłam znaleźć.
x;;;;;;;;xxxxxx;x;x;x;x;x;x;x

- hm? nie - zapewnił ją oczywiście. tak teraz sobie myślę że wszystko pieknie, lubimy go ale on jest obrzydliwym złodziejem... xd - może wciągnęłaś go odkurzaczem albo coś? - ziewnał dla dodania autentyczności swoim słowom, był tak rozluźniony że mógł nawet ziewać, to był jego przekaz. - na pewno się znajdzie - przycisnął ją mocniej do siebie.

- tak myślę - mrukneła i wsunęła mu rękę w bokserki na tyłek i uszczypnęła go lekko w jego jędrny, lewy posladek, bo obstawiała, że lewy jest bardziej jerny od prawego. ponadto należała do osob, które uważały, że jednak nie lubią jak faceci zakładają bokserki i nagość jest fajna. i poza tym miała potrzebę macania go po dupie.

jak mu powie to nie będzie wkładał ;d wiedział że niektóre dziewczyny to krępuje. przeszedł go dreszczyk emocji gdy go tak szczypnęła, nie mógł zaprzeczyć. gładził dłonią jej plecy i po chwili powiedział: - wiesz, jak natępnym razem będziesz miała jakieś wątpliwości to zapytaj mnie wprost, co? - wtedy łatwiej będzie mi cię okłamać, dodał w myslach. na szczęście ona nie była edwardem c. i nie mogła tego usłyszeć.

- okay - powiedziała, ale na pewno nie będzie pytała wprost, bo wszystkie strasznie się wstydziła. - po co ty się tak w ogóle ubierasz? - zapytała i przesunęła rękę na jego drugi pośladek. macała prawie jedyne okrągłości na jego ciele. - wkładasz bokserki, a gumek to już nie - mrukneła z lekką pretensją.

HAHAHAHAAH
on tez się zaśmiał, bo zabrzmiała jak fukający kotek.
- fakt, zapomniałem - powiedział beztrosko i poczochrał jej włoski - myślisz że lepiej by było jakbym je zdjał? - uniósł brew, nie chciał jej krępować w końcu!

- nie mam pojęcia, ale chyba tak. znaczy wiesz. masz fajną dupę - powiedziała i wyciągneła się wygodnie na łozko, kładąc ręce powyżej poziomu głowy, bo była leniszkiem. rozkopała trochę kołdrę i wygiea się lekko, fajnie wyglądała w jego oczach, robiąc to wszystko nago. .. . . - niczego sobie. lepiej zakładaj, inaczej zwariuję, znaczy mówię o gumkach.

oglądał ją jak robi to wszystko i teraz juz emocje jego przyjaciela wzieły nad nim górę xd
- wiesz, tylko że jak zdejmę to będziesz miała całą noc pałę na plecach - meheheh, on też się zaśmiał, razem ze mną. najsmieszniejsze jest to ze usłyszałam taki tekst w realu hahahaha

- jesteś nienoralny - rozesmiała sie głośno w poduszkę i nie mogła przestać się smiać i w ogóle zabiłaś mnie tym, że takie coś w realu usłyszałaś, no nie mogęheheheh. w każdym razie aż się przeturlała w jego stronę, owijając przy okazji w prześcieradełko. - da się tak całą noc?

- nie wiem, ale mogloby ci to przeszkadzać. zresztą przy tobie chyba się da - puscił jej oczko, bo lubił jej puszczać oczka tak ogólnie. - jestem prawie pewien, ze by ci przeszkadzało - dodał jeszcze i objął ja ramieniem.

po drodze pewnie zaszli do sklepu jakiegoś i kupili gumki, heheheh... i ona musiała za nie płacić, skoro to był ostatni dziesiątak xd.
- zastanawiam się, czy kiedyś nadejdzie dzień,w którym pójdziemy spać po dwudziestej drugiej - powiedziała, kiedy już weszli do środka. zaświeciła światło kolejno wchodząc do salonu i przedpokoju. - sądzę, że nigdy - przewróciła oczami i otworzyła jakieś okno w salonie na oścież.