czemu ;ccc. thierry nie był cipką aż taką, żeby się nabijać z tego jak podbijał do dziewcząt. w gruncie rzeczy powinno się brać z niego przykład... chociaż biorąc pod uwagę jak postąpił z amelią, to biorą wątpliwości aż. ale niewazne.
- nie, raczej nie. znaczy nie pytałem się jej, czy jest sprzątaczką, ale chyba nie... no na pewno nie - powiedział, udając, że poważnie sie nad tą jakże zajmującą kwestią zastanawiał. usiadł sobie w jakimś fotelu, nie ruszając piwa. - ma osiemnaście lat. ładna laska.

-musisz mi ją pokazać. mam nadzieję, że jej kiedyś nie przeleciałem po pijaku, bo byłoby niezręcznie - uśmiechnął się szeroko, wyglądając jednak na troskliwego misia, a nie cholernego dupka, jakim bywał. napił się piwa, podnosząc nieznacznie na kanapie, żeby nie stracić na niej życia poprzez utopienie się w puszce piwa, co byłoby może i chlubną śmiercią, ale dimie nie spieszyło się na tamten świat - w każdym razie i'm happy for ya, dude - pokiwał głową, dopisując do swojej listy celów znalezienie jakiejś kobietki.

- nie tak szybko. jeszcze jej nie przeleciałem - uśmiechnał się cwaniacko. - ale będzie moja, taka wiesz, na wyłączność. dawno nie miałem prawdziwej dziewczyny - powiedział, w myślach spoglądając właśnie wstecz, kiedy to było ostatnio. okazywąło się, że jakieś pół roku temu, a przez ten okres czasu był raczej wolnym strzelcem. - pokażę ci ją. zresztą ma nawet fotobloga, więc wiesz - wzruszył ramionami, po czym oparł stopy o ławę, krzyżując nogi w kostkach. - a co z tobą, hm?

-a co ma być? dalej uprawiam ten sam sport - którym były pewnie klubowe rozboje i zdobywanie kolejnych poziomów w postaci kolejnych pijanych dziewczyn, które nabierały się na jego urok osobisty i gruby portfel oraz niekiedy podbite oczko. myślę sobie, że otworzę casting na dziewczynę, w której się zakocha, ale to jeszcze nie teraz. musi trochę podupczyć, żeby się wyhasać. hyc, hyc - okej, okej, kiedyś mi ją przedstawisz. rozumiem, że mam się do niej nie zbliżać? - uniósł brwi, zastanawiając sie, czy posiadanie dziewczyny na wyłącznośc to swego rodzaju choroba. nie wiedział czy dałby sobie z tym radę.

- możesz się zbliżać, ale bez zbliżeń - zażartował sobie. - chyba, że sama się do ciebie przylepi, co nie? wteyd odpadłaby z mojego rankingu. nienawidzę dziewczyn śpiących z kumplami swoich facetów, suki z nich i w ogóle - powiedział i wstał, po czym zerknął na zegarek. - o rany, już siedemnasta, a na siedemnastą z nią byłem umówiony! - wykrzyknął. - boże, a ja mam taki brudny sweter! xd

-o boże i co teraz - zapiał wysokim głosem, aczkolwiek daleko mu było do tenorów i tym podobnych. nawet usiadł, skoro sprawa była tak poważna. roześmiał się, patrząc na thierrego - załóż inny - i poszedł, tak?

tak!! zalozyl inny

nienawidze repetujaci ;/ moje posty sa tak beznadziejne i nikt mi nigdy nie daje plusow... potne sie przez to ;c juz placze ;c dostalam minusaaaaa ;c
thierry przyprowadził tutaj lisę i miał nadzieję, że freja nie zaskoczy ich swoją słodziutką obecnością, chyba, że akurat przyjdzie powycierać podłogę albo odkurzyć dywan i będzie miała opaskę na oczach. w każdym razie jak tylko weszli, przyciągnał lisę do siebie i wpił się w jej usta, zapominając nawet zdjąć buty!

:<
była nieco tym zaskoczona, ale złapała się jego sweterka (którego moze jakoś bardzo nie rozciągnie), który okazał się być szalenie miękki i miły w dotyku, a zaraz odwzajemniła pocałunek, całkiem zachłannie i chciwie, bo była całkiem napalona (pewnie po prostu była zawsze napalona), a i chyba ona też nie zdjęła butów... jeszcze. pewnie mu nasyfi nimi tak, że przez miesiąc się nie wyrobi ze sprzątaniem.

sorky gadalam z mama o waznych sprawach; o życiu, o tym, że chcę wyjechać na misję do afryki po maturze, że napiszę po tym reportarz i ogólnie zostanę słynnym reporterem śledczym i mnie zamordują (mama zasugerowała tę śmierć, ale nie sądzę, by miała złe intencje).
objał ją ciaśniej. nie chciał się z niczym śpieszyć, w głowie wciąż miał blokadę, żeby nie przeginać. na przykład ani razu jeszcze nie złapał ją za tyłek, chociaż szalenie go to kusiło, ponadto nie zmacał jej cycki ani nawet nie napierał na nią jakoś szczególnie, tylko ją całował zupełnie namiętnie, bo brakowało mu takich pierdół w życiu. westchnał aż w jej usta i przesunął lekko rozchylonymi, ciepłymi wargami na jej smukłą szyję, gdzie zrobił jej malinkę ładną, ogromną i okrągłą jakby odciskał jej na szyi szklankę .

na pewno miala zle intencje!
w zasadzie zmarszczyła nieznacznie czoło w związku z ta malinką, bo jak ona teraz się ludziom pokaże na oczy! będzie musiała w szaliku chodzić albo pudrowac ją ile wlezie. oblizała usta, które potem przycisnela do jego prawej kosci policzkowej. - to byla pierwsza i ostatnia malinka, thierry - mruknela nieco zachrypnietym glosem. oby tylko sie nie przeziebila od tych nieszczesnych spacerkow i calej reszty!

- ty tak mówisz - roześmiał się cicho w jej ucho, zupełnie niezrażony jej dosć chłodną wypowiedzią, bo ton jej głosu raczej mówił sam za siebie. - ale okay. - odsunął się nawet, skoro juz go tak przecudnie zgasiła i wygładził swój różowy, seksowny sweterek na klacie, a potem przeciągnął się i wreszcie zdjął butki z nóg. - no dobra, wiec masz na coś ochotę? picie? jedzenie? dopuszczam myśl, że możesz być głodna, bo ja sam jestem - powiedział i poczochrał sie po włosach.

zamrugała kilka razy, przyglądając mu się przez dłuższa chwilę, potem ściągnęła swój płaszczyk, powiesiła go na haczyku, a potem butów tez się pozbyła, przez co momentalnie stracila kilka centymetrow wzrostu, odgarnęła włosy za uszy. - to znaczy nie miałam na mysli nic zlego, thierry, to nie tak, ze cos mi sie nie podoba, wrecz przeciwnie, to znaczy, ummmm, umm, chyba nie jestem głodna, ale skoro ty jestes, to się nie krępuj - westchnęła, stwierdzając, ze nie potrafi się mądrze wypowiadac, splotła więc swoje dłonie przed sobą, dając za wygrana.

- no ale przecież ja nic nie mówię - wzruszył ramionami i złapał ją za rękę, uśmiechając się przemiło. - w porządku. nie lubisz malinek i tyle. jezus maria, co tu się rozwodzić nad tym - rpzewrócił nawet oczami, bo niestety thierry bywał strasznie niecierpliwym człowiekiem, a ta blokada go jakoś tak wkurzała. ale póki co był naprawdę zawzięty i się nie denerwował, po prostu się postarał koleś. pociągnął ją w stronę kuchni i usadził na krześle, żeby jej się nie zrobiły żylaki od stania (tak o nią dbał). a potem zaczął robić tosty.

i tak będzie miała żylaki, bo założyła nogę na nogę i machała ta załozona na druga nerwowo trochę, przyglądając się jego tyłkowi. - okej. przepraszam, jestem głupia - westchnęła i wzruszyła ramionami, rozglądając sie chwilę po kuchni, która była całkiem przyjemna. miał większy porządek od niej, co wydało jej się niespotykane, ale potem stwierdzila, ze przeciez miał jakąś siostrę, która pewnie zmuszał do sprzątania....

- nie jesteś, ale mogę ci wybaczyć - mruknał w stronę tostera, w którym tościły sie tosty, które w końcu się zrobiły i teraz posmarował je keczupem, wkładając na talerz. usiadł naprzeciw niej z tymi tostami i jedząc, patrzył się jej mniej więcej w dekolt, ale czasem też na twarz. keczup mu trochę pociekł na brodę, ściekł po niej i plumknął sobie na jego piękny różowy sweter. nawet nie zauważył.

przyglądała mu się chwilę z nieco rozbawioną miną, a potem pokręciła głową, śmiejąc się. - pobrudzileś się, thierry - uświadomiła mu, a potem wstała, znalazla jakąs szmatę (duzo bylo szmat u nniego w domu....), potem nachyliła się do niego, zeby wytrzeć mu sweterek, przynajmniej cześciowo, mając nadzieję, ze się nie odbarwi, bo to pewnie byl bardzo drogi sweter, ktory mozna bylo traktowac tylko specjalnymi srodkami czystosci.

- oj, nie musisz tego czyścić - powiedział, bo był beztroską mrówką. - zaraz po prostu przebiorę albo nie wiem co - westchnał, dojadając torsty i odtrącił jej rękę ze szmatą, bo to było takie zbyt hm prowokujace jak dla niego.osobiście nie wiem co w tym prowokującego. czyszczenie szmatą swetra. słit. wstał i odstawił taerz do zlewu, licząc na to, że sam się pozmywa, po czym odwócił się w jej stronę i ściągnał sweterek przez głowę. umarłabym.

usmiechnela sie na widok jego klaty, ale udawala, ze to ją wcale nie interesuje i chwile przyglądala sie jakiemus czajnikowi swojacemu na blacie z boku. potem jednak wrocila wzrokiem do thierry'ego i oblizala usta, odkladajac szmate do zlewu pewnie tez, potem nawet umyla rece jakims super mydlem o zapachu perfum chanel, bo miala manie mycia rak, chciala do niego podejsc i pomacac jego klate, ale stwierdzila, ze jeszcze by ją za to pobił. z drugiej strony skoro się przed nią rozbierał.... - ach tak, faktycznie, lepiej się przebierz. albo tez nie wiem co - zamachala az reka.

roześmiał się pod nosem. chętnie by ją przeleciał, ale:
a) powiedział matthieu, że jej nie przeleci jeszcze
b) uważał, że to za szybko
c) w takim tempie przelatywał tylko dziewczyny, na których mu nie zależało. gdyby uprawiali dzisiaj seks, to jutro przeszłaby mu ochota na znajomość z lisą, byłaby jak zmarnowany materiał dziewczyny potencjalnej do związku
roześmiał się pod nosem, spoglądając na nią z lekkim rozbawieniem. przerzucił sweter przez ramię i wyszedł z kuchni. zagłębił się w szafie stojącej w swojej sypialni. zastanawiał się przez moment, co zrobiłby bastien, gdyby zastał ich w swoim łóżku przy powrocie z imprezy, ale potem zmienił myśli na temat: w co się ubrać. w końcu chwycił jakiś zielony tiszert i wyszedł przebrany do lisy.
- ej, przenocować cię? mogę spać na kanapie czy coś - bo nie chciało mu się jej odprowadzać!

w zasadzie liczyła na jakies namiętne sceny, żywcem wyjęte z romantycznego filmu przesyconego seksem, ale najwidoczniej nie było jej to pisane. przeczesała palcami swoje włosy, a potem usmiechnęła się do thierry'ego, bo mama mówiła jej zawsze, że powinna się uśmiechać mimo wszystko, nawet jeśli czuje się do dupy. nie, zeby teraz czuła się az tak źle. - nie, w zasadzie chyba niedługo będe się zbierała. nie chcę ci się narzucać i w ogóle - powiedziała, stukając palcami w blat kuchenny, który się własnie napatoczyl w zasięgu jej ręki.

- nie rozsmieszaj mnie - powiedział i aż pokręcił głową z lekkim zniecierpliwieniem. nienawidził, jak komuś coś proponował, a ten ktoś odpowiadał, że nie chce się narzucać, chociaż propozycja wypłynęła przecież od thierrego. podszedł do niej i stanął blisko. położył dłoń na jej karku, nachylając się, żeby pocałować lisę dosyć czule w usta, a potem w nos i w czoło i na koniec przygarnał ją do siebie. mogła wąchać jego tiszert pachnący ładnym płynem do prania. - nie będziesz mi się narzucać. jakby tak było, chyba bym ci powiedział. jeśli nie masz ochoty, to powiedz, zrozumiem.

PISZE SIE REPORTAŻ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

objęła go i ułożyła dłonie na jego plecach, po których chwilę błądziła, badając materiał jego koszulki, potem uznała,że to nie jest żadne złoto z brylantami, więc przestała, tzn wciąz miała dłonie na jego plecach, ale nic z nimi już nie robiła. - szczerze mówiąc średnio lubię sypiać w łóżkach innych ludzi - mruknęła, marszcząc nieznacznie czoło, bo była z tego faktu niespecjalnie zadowolona. głupio mieć obco-łóżko-fobię, czy jakkolwiek to nazwać. - więc nie wiem.

masz rację