-nie no co ty, nie idź. jeśli nie chcesz się całować to mozemy rozmawiac. - wzruszyl ramionami, naprawde nie chciał żeby szla. nie wiedzial czy ma ja przeprosic czy cos. podrapał sie zmieszany po glowie. i napił wina, bo i tak nie mial co robić.

- ale, ej, czekaj... czy ja ci powiedziałam, że nie chcę się z tobą całować? - roześmiała się i przeczesała palcami po głowie, a potem się od niego odsunęła. - ale w porządku, jak nie chcesz, to nie - nie mogli się widocznie oboje teraz dogadać. było jej tak zimno, jak mnie, albo mi, nigdy nie wiem... więc potarła ramiona i zerknęła na bastiena.

-ja chcialem ale ty nie chcialas chyba....- zauwazyl i spojrzal na nia. - zimno ci ? moge cie rozgrzac. - powiedzial i zasmial sie, ale z niego zbok ;/ - dobra juz chodz tutaj. swoja droga to tylko ty dostawalas mdlosci na mysl o calowaniu wiesz.........- poinformowal ja i pociagnal za reke czy noge do siebie.

- tylko ja? to czemu nie chciałeś mnie nawet pocałować w policzek, jak miałam piąte urodziny, co? było mi wtedy strasznie przykro... - powiedziała i zaśmiała się. pewnie wtedy bastien uważał, że to ohydne i nie będzie jej całował. cóż. teraz myślał już nieco inaczej xd - okej, możesz mnie rozgrzać - podchwyciła.

-to było co innego ! wtedy rodzice sie na mnie gapili. zawstydzilem sie.- powiedzial udajac lekko obrazonego, pewnie tak wlasnie bylo jak mowil ale pewnie tez darla miala racje ze zwyczajnie nie chcial. bo byl wtedy jeszcze maly, mial tylko 7 lat. swoja droga u mnie 8 letni chlopcy chodza z fajkami wiec kto wie. usmiechnal sie do niej. - tak mnie zawstydzilas ta opowiescia ze boje sie teraz cokolwiek zaproponowac ! - stwierdzil, pewnie chcial jej zaproponowac swoja sypialnie. ale dziwnie tak, bo byla jego przyjaciolka i wogole znal ja od malego. pewnie wolal by wczesniej pochodzic z nia miesiac za reke zanim zrobia nastepny krok.

ojej, to był lepszy od niej, bo jej wcale nie chodziło o spotykanie się przez pół roku, albo nie wiadomo ile, zanim pójdą ze sobą do łóżka. nie była, jak blair waldorf. - ojej, przepraszam. nie chciałam. nie wstydź się już. i tak pewnie bym wtedy uciekła - zaśmiała się i pocałowała go w kącik ust. - ale w porządku, skoro nie chcesz mi nic proponować, to przecież nie musisz, no nie? - stwierdziła, ale może jednak w jej głosie dało się wyczuć lekki zawód ;c

-dobra tym mnie troche pocieszylas ! - powiedzial i usmiechnal sie. - mozesz zostac u mnie na noc i bede cie grzac moim cialem ! - zaproponowal i przytulil ja jak misia, ale nie tak mocno. nie chcial zeby byla nim zawiedziona, musial by sie wtedy ukarac, np. przyprasowal by sobie dlonie zelazkiem jak zgredek z harego potera ! ale wtedy ona podarowala by mu skarpetke i byl by wolny.

- hm, nie wiem, czy to dobry pomysł, żebym zostawała na noc - stwierdziła. - to znaczy, nie chcę ci robić kłopotu, ani nic takiego, wybacz. a poza tym to twój brat albo siostra mogliby mieć coś przeciwko temu, czy sama nie wiem - wzruszyła ramionami. - ale mogę zostać jeszcze chwilę, potem najwyżej zamówię taksówkę, czy cokolwiek.

-ale to bardzo dobry pomysl ! - zapewnil ja machajac reka. - thierry napewno cie uwielbia, a freja sie przyzwyczaila to znaczy nie tylko do mnie ! - zaczal tlumaczyc. - naprawde, chce zebys zostala. mozesz spac w pokoju goscinnym jesli nie chcesz u mnie. to znaczy ze mna. - wytlumaczyl jej i poczochral ja po wlosach bo chyba mu sie to spodobalo.

- thierry? o kurczę, chyba już nie pamiętam twojego brata. a siostry to chyba w ogóle nie znam, no nie? nie wiem, tak mi się wydaje... i mogę spać z tobą, jeśli mam już zostać, bo miałeś mnie ogrzewać - powiedziała i dźgnęła go palcem w żebro, a ja zamiast ogrzewać napisałam odgrzewać xdd - chyba że chcesz, żebym spała w pokoju gościnnym, to nie ma problemu.

- mozliwe ze nie, ona chyba nie chodzila do przedszkola, ale jest w twoim wieku, wiesz ? - to nawet nie było pytanie tylko bardziej stwierdzenie, - jasne ze chce ! wiec swietnie, zostajesz. chcesz jakas koszulke do spania ? - zapytal majac na mysli jego koszulke, bo raczej dziwnie bylo by proponowac koszulke freji czy thierry'ego.

- chcę - powiedziała, bo jednak niewygodnie jej byłoby spać w tych rurkach i tunice. - powiedz mi tylko, gdzie macie jakąś łazienkę, co? muszę się trochę odświeżyć - stwierdziła i pewnie wykorzysta mleczko frei do demakijażu ;/ wstała z kanapy i rozejrzała się. - no i jeszcze ten pokój gościnny, w którym mam spać...

-chyba moj pokoj. - poprawil ja i wytlumaczyl gdzie jest lazienka. a pozniej wytlumaczyl gdzie jest jego pokoj a tymczasem sam poszedl znalezc jej jakas koszulke. ide zaraz !

no to poszli sobie spać do jego pokoju <3

hehe zaraz mialam na mysli ze jeszcze troche ale to nic ! xdd

:ccc no trudno już

sto lat szukałam jego mieszkania, bo myślałam, ze sama mu zakładałaś ;c. fail. w każdym razie dima wbił z sześciopakiem swoim własnym i piwa, ale wyborny żart, wiem. wyborowy nawet. jeszcze lepszy. okej, już się zamykam. zapukał do drzwi i modlił się o to, żeby nie było freji, bo się jej bał.

no tak, pewnie frreja niejednokrotnie wykazywała chęć zgwałcenia niektórych kolegów thierrego. na takie okazje związywał ją i zamykał w szafie, by czasem nie wskakiwała na nich w bieliźnie. albo, co gorsza, bez. huhu. otworzył mu ubrany w jakiś kardigan, polo i rurki, słit.

-gdybym był gejem, wziąłbym cię na tej komodzie - wskazał podbródkiem na jakiś mebel i wszedł do środka, uderzając thierrego, przyjaźnie, w bark, czy coś w ramach przywitania. nawet zamknął za sobą drzwi, więc należą mu się brawka, bo z jego roztrzepaniem różnie bywało. w każdym razie odchrząknął i obejrzał thierrego od góry do dołu, nie odwrotnie - nie wyglądasz na zalanego. może to analfabetyzm wtórny? - pewnie lubił się z niego zgrywac.

/nie rób z mojej postaci prostytutki!!

/xd

- tak ,na pewno - przewrócił oczami. thierry bywał trochę ciotą i nie wiedział, co ma odpowiadać, jak wszyscy się z niego zgrywali. wiadomo, ze był silny (trochę w mięśniach jednak miał, skoro pedałował 60km każdego ranka od piątej), ale nie preferował załatwiania spraw w ten sposób. trochę bał się uczucia zgniatanych kości pod własną ręką. kiedy tak zabił przypadkiem ślimaka, jak za mocno go ścisnął i zostało mu złe wspomnienie, a wiadomo, ze zły dotyk boli przez całe życie. - coś mi się porobiło z klawiaturą w telefonie. trochę już zuzyta, wiesz, pisze dużo esemesów do wielu różnych... ee... osób, no nie.

-osób, no jasne, śpiewaj kogo teraz obracasz - dimitri uśmiechnął się trochę głupawo i typowo po męsku, bo myślę, że w związku z tym co napisałam w wizytówce, był typowym przykładem narwanego samca alfa, także miewał głupie zagrania. dobrze, że thierry sprowadzał go na odpowiednie tory. sprowadzał? przeszedł z sześciopakiem do salonu, gdzie rzucił się z butami na kanapę. jak mr big ;c.

- ej, weź zdejmij te buty. znaczy ja tu nie sprzątam, muszę zmusić freję, no wiesz, slabsza płec - roześmiał się złośliwie. kochał młodszą siostrę na swój sposob, który niestety nie wszystkim odpowiadał. - albo bastiena, chociaz z nim idzie ciężej... jest oporny strasznie. ma to chyba po ojcu - westchnał, drapiąc się po głowie, a potem poczochrał swoją grzywkę. - jestem ustawiony na siedemnastą z taką jedną dziewczyną... naprawdę fajną - rzucił niby od niechcenia. - lisbeth.

-lisbeth? to jakaś sprzątaczka z filadelfii? - zapytał, niechętnie zdejmując buty, jeden o drugi, wiesz chyba o co mi chodzi. dimitri był chyba zbyt leniwy, żeby podnieść się z kanapy, skoro już na niej zaległ. sięgnął, siłą umysłu, po jedną z puszek piwa, które przyniósł i otworzył ją sobie na brzuchu, o dziwo się nie oblewając - to znaczy tak to brzmi. starsza? młodsza? - dima lubił znać szczegóły podbojów miłosnych thierrego. pewnie trochę się z niego w duchu nabijał. ?