jo.

pojemna...

bo to magiczna przyczepa...

Postanowiła, że pobawią się w mtv cribs. -wiem, że nic specjalnego, ale nie potrzebuje wiele rzeczy do szczęścia. -poinformowała go w razie jakby miał jakieś wąty do jej magicznej przyczepy. i wpuścila go też do środka. rzuciła klucze na jakiś stolik i usiadła na kanapie. -chcesz coś do picia? mam piwo. -pochwaliła się, bo miała mini lodówkę.

- o jezu. wow. naprawdę tu mieszkasz? wow... - umarł z zazdrości. albo jeszcze nie umarł. ściągnął swoja seksi skórzaną kurtkę i rzucił ja gdzieś tam pewnie na kuchenkę, a potem usiadł obok niej, rozglądając się dookoła z szeroko otwartymi oczami jak w tej piosence jakiejs polskiej śpiewaczki. - hmmmm.. w zasadzie chętnie bym się napil piwa. masz tu barek? maszynę do lodu? mogę mieszkac z tobą? :<

-naprawdę. gdybym mieszkała w pałacu to raczej nie prowadziłabym cię do jakiejś brudnej przyczepy. -westchnęła, bo ed pewnie mieszkał w pałacu. już nie pamiętała. miała za to jego szklanki. ale schowała pod poduszkę żeby nie widział. nie znam tej piosenki. aczkolwiek jedyne co mi przychodzi na mysl to łzy, ale nie wiem czy tam nie były oczy szeroko zamknięte. nie wnikam. -nie no bez przesady. mam tylko lodówke. -zaśmiała się i wstala ciężko wzdychając. wyjęła dwudziestopak i postawiła go na podłodze, bo nie miała stolika do kawy. podała mu butelkę i otwieracz. -fajnie by było, bo miałabym mniejszy czynsz. -HEHEHEH. zachichotała po pijacku.

o wlasnie, to byly te szeroko zamknięte.. xd - a jak duży płacisz czynsz? - spytał i już zaczął pewnie notować szczegóły dotyczace jej przyczepy, żeby ją od niej wydzierżawić, albo faktycznie się do niej wprowadzić. zastanawiał się, czy ma bieżącą wodę. i działający kibel. i szambo. albo wręcz kanalizację.. otworzył piwo i pociagnal duzego lyka prost z gwinta. mogl pogrzebac za poduszkami, to znalazlby te swoje szklanki i moglby pic jak czlowiek ze szklanki.

hahaha :d -szczerze mówiąc to nie wiem, bo jeszcze nie płaciłam, a umowy nie czytałam, bo nie lubie takich rzeczy. -prawda oczywiście była taka, że nie umiała czytac i nie miała jak się dowiedziec takich rzeczy. też się napiła i nie żałowała, że nie ma szklanki, bo piwo ze szklanki nie smakuje. tak samo jak z puszki. fu. -nie lubisz mieszkac w swoim pałacu? -zapytała, bo nadal wierzyła, że mieszka w pałacu.

- moj dom to żaden pałac. poza tym mieszkam z bratem no i wiesz... - powiedział, chociaz sam nie do konca wiedzial co miał na myśli przez to 'no i wiesz'. podrapal sie wiec po nosie i umiejscowil butelke juz w połowie pustą/pełną miedzy swoimi nogami, coby stała stabilnie. wczesniej sie jeszcze napił troche bo byl spragniony od chodzenia po miescie. - boze. potem ci kaza zaplacic milion euro za miesiac albo cos!

-więc się wyprowadź. -chciała też dodac 'pojedźmy do vegas i weźmy ślub', ale uznała to za głupie i nawet cieszyła się, że się powstrzymała. -serio. mieszkanie w przyczepie, albo kawalerce jest całkiem przyjemne. -pokiwała głową, bo przecież miała spore doświadczenie. -i idzie się przyzwyczaic do samotności. no i wiesz... -postanowiła skorzystac z jego sposobu i też nie wiedziała, o co jej chodzi. -no nie wiem. przyczepa jest moja. płacę tylko za teren i za prąd. od tamtych. -wskazała za oknem jakiś dom, do którego pozwolili jej się podłączyc. a tak poważnie to nie wiem jak to jest z przyczepami.

podziekowal jej za dobra rade i zasnal w polowie zdania albo cos bo ide spac... niezly ze mnie cienias w te wakacje ;/