- oj no, lisa - usiłował jakoś ją przekonac. może nie posiadał jakiejś wielkiej siły perswazji, ale przynajmniej był wyższy od niej i miał ciepłe dłonie, a jedną z nich właśnie przecież trzymał na jej karku. - to nie jest łóżko obcego człowieka, tylko moje - mruknął w jej ucho i cmoknął ją krótko w usta. - mogę spać z tobą nawet jeśli byś chciała czy coś - zasugerował, po czym odgarnał włosy z obu stron jej twarzy za uszy.

przymknęła oczy, a potem westchnęła, dając za wygrana. - hmm, okej, możemy tak zrobić - powiedziała. stwierdziła, że thierry był niezłym manipulantem z tym całym całowaniem i wszystkim, pewnie mógłby ją bez większych problemów nakłonić do chodzenia po rozżarzonych węglach i innych takich duperelach. - ale jak nie będe mogła zasnąć całą noc i jutro będę niewyspana, to będzie twoja wina, i będziesz musiał zafundować mi wielka kawę!

autentycznie się ucieszył i ta radość była widoczna na przykład w sposobie, w jaki ją własnie pocałował, a mianowicie strasznie namiętnie i entuzjastycznie, jednak krótko, bo on naprawdę sądził, że musi do wszystkiego podchodzić w miarę delikatnie.
- chcesz wziać prysznic? - uniósł jedną brew do góry, spoglądając na nią z bliskiej odległości i troche mu się przez to rozmazywał obraz, ale zaraz sie odsunął, podciągając spodnie na tyłku.

pokiwała głową, poprawiając swoją sukienkę, która pewnie z niej spadala, chociaz to byl jakis super mały rozmiar, pozdro ludzie patyki. - jasne, że chcę - powiedziała, patrząc na niego jak na głupiego, bo co to za pytanie! on się pewnie w ogóle nie mył i chodził taki spocony i smierdzący caly czas. nie wiem co ale pewnie poszla pod prysznic bo ja ide sie myc i zw!

thierry w tym czasie trochę poogarniał. sam wział prysznic w drugiej łazience, bo mieli tutaj dwie. jedna była freji, a druga była jego i bastiena, właśnie wysłał lisę do frejowej, sam wziął prysznic w swojej własnej przylegającej do jego sypialni. usadowił się na łóżku w samych bokserkach ładnych i swieżych i czysty był cały razem z wilgotnymi włosami na nogach... czekał na nią trochę niecierpliwie, obiecując sobie, że za nic nie tknie lisy.

lisbeth pewnie po dwóch godzinach wygramoliła się z łazienki. albo jednak zajęło jej to trochę mniej czasu, nawet znalazła jakąś szczoteczkę do zębów i ładny szampon do włosów, więc teraz przylazła do thierry'ego do pokoju, z mokrymi wlosami i w swojej ladnej bieliźnie, z sukienką przewieszoną przez ramię, żeby móc ją położyć na jakimś krześle, żeby zbytnio sie nie pogniotła. żałowała, że nie wzięła swojej piżamki w kwiatuszki, uśmiechnęła się i wgramoliła na łóżko. - zazdroszczę twojej siostrze takiej fajnej łazienki - powiedziala w koncu..

czuł, że ciężko będzie mu trzymać ręce przy sobie. naprawdę bardzo ciężko.
- chryste - westchnał aż sam do siebie, mierząc ją wzrokiem od stóp do głów jak ciastko z jabłkiem. jejku. jeśli tej nocy do niczego nie dojdzie, to bedzie mógł być z siebie dumny. - eee, a nie chcesz jakiejś koszulki? - zapytał, włażąc pod kołdrę, ale tylko trochę, bo dalej siedział na łóżku. nie sądził, że miała takie fajne ciało. - hm, no ma fajną. i ma saunę pod prysznicem, eh.

- a sądzisz, że powinnam spać w koszulce? - uniosła prawą brew, zastanawiajac się, czy thierry sugeruje, że nie powinna się pokazywać bez ubrań nikomu, bo mozna zawalu dostac od tych jej zwałów tłuszczu i okropnego cielska, a potem uznala, że może nie jest aż tak źle, podrapała się po swoim brzuchu, którego prawie nie było, a potem uśmiechnęła się nieznacznie. - tej sauny jeszcze nie odkryłam. całe szczęście, bo jeszcze nie wyszłabym z łazienki do rana.. - stwierdzila, myslac, ze chyba musi sobie tez dorobic jakichs bajerow w lazience.

- hm... czy ja myślę, że powinnaś spać w koszulce? a jak sądzisz? - uśmiechnął się głupkowato i przysunął się, żeby pocałować ją w nagie ramię. - ja myślę, ze nie powinnaś. ale coś wewnątrz mnie sądzi, że z pewnymi sprawami... hm... słuchaj, lisa - zaczął aż i nawet się wyprostował, ujmując jej dłoń w swoją. - ZAWSZE - podkreślił - zawalało mi się coś w relacjach z dziewczynami przez to, że za szybko szedłem z nimi do łóżka. nie chcę, zeby popsuło mi się z toba. więc, rany, dam ci tą koszulkę, okay?

zastanawiał się, czy thierry nie moze patrzec na dziewczyny w bieliznie bez przelatywania ich od razu,ale uznała, że woli w to nie wnikać, więc wzruszyla tylko ramionami. - skoro tak uważasz, daj mi ta nieszczesna koszulkę - uśmiechnęła się nieznacznie, poprawiając ramiączko swojego stanika. miała nadzieję, że thierry nie miał na myśli tego, że nie chce z nią spać przed ślubem, albo coś w ten deseń, bo wtedy chyba by go wyśmiała, albo uciekłaby od niego z krzykiem, bo jakby nie było miała lat zaledwie osiemnascie.

on planował sobie, że do środy jej nie przeleci. potem już mogą mieć ze sobą dzieci . wstał z łóżka, uśmiechając się z lekkim zakłopotaniem, bo iwedział, że wychodził trochę na frajera, ale trudno. najwyżej będzie jej nudno! wziął jakąś koszulkę i rzucił lisie na łóżko, aby się przyodziała, potem wrócił do niej i ułożył się już bardzo wygodnie pod kołderką na poduszce.
- za bardzo mnie kusisz i tyle - wytłumaczył jej.

- musisz mi wybaczyc, ale nie jest mi z tego powodu specjalnie przykro - powiedziala, ubrala koszulke i poszla spac.... bo ja lece,paa.

salon

łazienka

pokój 1

pokój 2

pokój 3

przed domem

lisbeth obudziła się i go zgwałciła. albo nie! ale obudziła się, chwilę na niego popatrzyła, potem wstała i poszła się umyć. zachachmęciła jego koszulkę, żeby móc sobie w domu w niej spać i poszła do domu, zostawiając mu karteczke, ze dziekuje za nocleg i cos tam cos tam buziaczki!

to chyba taras a nie balkon......

przyjmijmy ze to jest balkon z kamieniami... jak mi nie wierzysz to ci taki zrobie w domciu...

zuzia nie ma domu

no to w chatce z siana

;/