- no bo nie chciałaś ze mną nigdzie iść, tylko gdzieś, gdzie jest dużo ludzi, bo boisz się, że cię przelecę, a potem jeszcze kłamiesz, że się nie boisz - przewrócił tylko oczami. - no to może lepiej nie, bo dostaniemy zapalenia gardła, albo coś równie niemiłego. zamiast tego możemy zamówić jakieś ciastka - zerknął w menu, chyba był głodny. - ale nie mają tu nic wartego uwagi. no trudno. więc co proponujesz?

- jesteś naprawdę dziwny - stwierdziła, zerkając na niego i uśmiechneła sie z lekkim przekąsem, po czym osunęła się na krześle trochę w dół, bo nudziło jej się trochę już i zmeczyła sobie plecy. - możemy pójść jeszcze na plażę. na spacer. potem, mhm, możesz mnie odprowadzić na autobus - zezwoliła mu łaskawie, bo nie chciała, żeby jechał za nia do jej przyczepy. wcale się nie wstydziła przyczepy, tylko po prstu niech nic o niej nie wie!

pomyślał, że pewnie nie chce, żeby odprowadził ją do domu dlatego, że jeszcze kiedyś zamierzała splądrować jego dom i w związku z tym nie powinien wiedzieć takich rzeczy xd i poszli na plażę i zaczniiiiij

przyszli więc wraz z marcelle na lody tutaj i usiedli na tych czerwonych krzesełkach. zamówił im dwa pucharki jakichś dobrych lodów z polewą, posypką, bitą śmietaną oraz innymi dodatkami. - więc... co u ciebie? jak ci się podoba we francji? - zapytał milutko, zajadając się teraz swoimi lodami i przyglądając jej się.

Uznała pytanie: "co u ciebie?" za dość głupie, dlatego je pominęła. Właściwie nie miała ochoty na lody, więc grzebała w nich łyżeczką, jak dziecko.
- Jest piękna. Szczególnie teraz w letnie wieczory - powiedziała, zakładając kosmyk włosów za ucho. - W sam raz dla zakochanych par - dodała spontanicznie, po czym jednak zorientowała się, co powiedziała i trochę się zasępiła, wbijając wzrok w swój pucharek z lodami. - A jak Tobie się podoba? - spytała, próbując ominąć ten niezręczny temat, na który wkroczyła.

sprawiał wrażenie, jakby nie zauważył, że weszła na ten temat. pewnie powoli próbował pogodzić się z tym, że nie będą razem, wczoraj nawet dla odstresowania przeleciał jakąś francuzkę, przez co czuł się trochę lepiej. - ja chyba jednak wolę londyn - przyznał i wpakował do ust kolejną łyżeczkę lodów. - no ale co mi tam, za tydzień i tak wracam do anglii - wzruszył ramionami.

Auła. ;c Jak mógł to zrobić! ;< Zabolały ją jego słowa o powrocie już za tydzień, bardziej niż była w stanie przyznać się do tego, nawet sama przed sobą. Pokiwała twierdząco głową, po czym odsunęła od siebie pucharek. Teraz to już w ogóle nie chciało jej się jeść tych lodów. Właściwie, kiedy na nie patrzyła robiło jej się niedobrze. Wzięła głęboki wdech, ale to nic nie dawało. Zasłoniła usta dłonią, starając się opanować.
- Źle się czuję - mruknęła, odchylając lekko głowę do tyłu.

spojrzał na nią uważnie, z lekkim niepokojem. zaraz pomyślał, że to na pewno przez upał, ale mimo to odsunął swój pucharek i przysunął się do niej. dotknął ręką jej czoła. - może jest za gorąco... chcesz iść do domu, do lekarza, czy cokolwiek? - zapytał, patrząc na nią uważnie. nie czekając na jej odpowiedź, rzucił na stół parę banknotów, wziął ją na ręce i zaprowadził do jej domu, gdzie zaczniesz.

dobra więc!!! przyszli tutaj. znaczy thibault jak narazie tylko czekał na sophie, siedzac przy jednym z tych stolików bardziej od strony ulicy, ale wciąż pod bezpiecznym cieniem tworzonym przez daszek, bo inaczej ugotowałby się na słońcu. miał ochotę już teraz zamówić sobie mrożoną latte, ale z grzeczności wolał jeszcze poczekać na sophie.

nie czekał pewnie nawet zbyt długo, bo sophie miała tu całkiem blisko i dlatego wybrała to miejsce, hehehe. miała na sobie jakąś ładną sukienkę na ramiączkach, w jakimś jasnym kolorze, jak wymyślę w jakim to ci napiszę. na dodatek wyglądała całkiem ładnie, bo już od dłuższego czasu nic nie brała, może to thibault działał na nią całkiem pozytywnie i wkrótce w ogóle przestanie ćpać cokolwiek. - cześć - uśmiechnęła się, kiedy już go zlokalizowała, podeszła do niego i cmoknęła go w środek ust.

zaskoczyła go trochę tym, bo nie był przyzwyczajony do całowania się z dziewczynami w środek ust w miejscach publicznych, ale nie dał tego po sobie poznać i tylko uśmiechnął się lekko. nigdy nie uprawiał seksu z ledwo znaną sobie dziewczyną i nie wiedział, jak ma się zachowywac, czy jak kolega, czy jak mąż, ale ona tym pocałunkiem ułatwiła mu zadanie. podniósł się elegancko i odsunął jej krzesło, po czym wrócił na swoje miejsce i podsunął jej menu pod nos.
- naprawdę ładnie wyglądasz.

prawdę powiedziawszy to sophie nigdy jakoś nie utrzymywała kontaktów z facetami, z którymi sypiała. a raczej oni z nią. przywykła do tego, że większość nie traktowała jej zbyt fajnie, dlatego też ucieszyła się całkiem, kiedy thibault okazał się być zupełnie innym od nich (mimo, że jak nie odzywał się do niej tyle czasu to i tak straciła na to niemal nadzieję). - dziękuję - uśmiechnęła się znów, biorąc w łapki menu, które zaraz zaczęła przeglądać. - ci ważni goście już wyjechali? - zapytała.

- tak - powiedział. nieco jej skłamał, bo goście nie siedzieli aż tyle czasu, ile sophie myślała i thibault znalazłby czas wcześniej, by się z nią umówić na jakąś przyjemną randkę, ale niespecjalnie potrafił zebrać w sobie odwagę na to, by napisać do niej esemesa. nie był pewien, czy tego chciała, podejrzewał, że sophie nie należała do tych dziewczyn pragnących stałego związku, że była po prostu łatwa, ale nie dopuszczał tego słwoa w swoich myślach tak do końca... bo to złe słowo do określania kobiet. w sumie kiedy sophie się z nim przespała, to straciła szacunek w jego oczach, ale przecież nie mógł mieć do niej aż takich pretensji!! - wybrałaś coś?

sophie w sumie chyba myślała, że straciła szacunek w jego oczach, kiedy holował ją całkiem pijaną do domu, ale skoro on nic o tym nie wspominał, to ona tym bardziej. skrzyżowała nogi w kostkach pod stołem i odgarnęła włosy. - mhm, chyba tak - powiedziała i wskazała na jakąś pozycję w menu. pewnie były to jakieś lody w pucharku, aczkolwiek stwierdziła w myślach, że weźmie je bez żadnych dodatków, bo uznała, że pewnie to thibault będzie chciał zapłacić, a nie chciała go tak bardzo naciągać!

kilka eurosków w tą czy w tamtą nie stanowiło dla niego różnicy, jakby mógł słyszeć jej myśli, to poczułby się jak skąpiec! a przecież to on ją tutaj zaprosił na tę całą imprezę związaną z lodami i stawianiem ich.
- okay, więc wołam kelnerkę - uśmiechnął się i zawołał tę kelnerzynkę, której złożył zamówienie i wcale nie patrzył się jej w cycki, bo nie był taki i już. a potem jak kelnerka poszła, to niezupełnie wiedział, o czym z sophie rozmawiać...

no więc kiedy zauważyła, że rozmowa się nie klei, to poczuła się trochę, a nawet bardzo, zakłopotana i zaczęła mieszać w swoich lodach, robiąc z nich breję. - hm, więc... - zaczęła niepewnie, ale nie wiedziała co dalej, więc nerwowo zaczęła szukać jakiegoś tematu w myślach. - więc co robiłeś przez ten czas, poza oprowadzaniem gości po st tropez?

a on oczywiście pomyślał, jak to bywa, że chyba próbowała go kontrolować, co odebrał jako niezupełnie fajną zagrywkę, jednakże nie uskarżał się aż tak! bo nie chciał tworzyć konfliktów, poza tym wiedział, że sophie była jednak inna niż on sam, bardziej otwarta.
- mhm, pomagałem w domu. znaczy doprowadziłem cały ogród do porządku! - pochwalił się.

nie chciała go kontrolować, bo ona sama też nie lubiła być kontrolowana, więc spoczko. - aha - powiedziała tylko i doszła do wniosku, że to naprawdę smutne, że rozmawiało im się dobrze tylko do czasu, kiedy się ze sobą nie przespali, zupełnie tak, jakby teraz wszystko się między nimi zepsuło bezpowrotnie ;c

bo on był przecież tak strasznie, strasznie skrepowany i nie wiedział, co mówić. nie wypadało chyba rozmawiać o seksie w takiej miłej kawiarni przy jedzeniu lodów, ale nie wypadało też sie zachowywać, jak gdyby nigdy nic! dlaczego w etykiecie nikt nie wymienił zachowania w przypadku, kiedy się prześpi z dziewczyną? ojojoj. zajął się jedzeniem swoich lodów, uznając pełne usta za wymówkę.

jadła lody jak najwolniej, ale zamówiła wolną porcję, więc pewnie w końcu jej się skończyły. wytarła usta serwetką i teraz zerknęła na thibaulta. odchrząknęła. - hm, chyba nie chcesz ze mną rozmawiać? - zasugerowała nieśmiało i pewnie tylko wpędzi go tym w jeszcze większe zakłopotanie ;c

a wręcz w kozi róg! poczuł się okropnie i wręcz przechujowo, ale oczywiście nie używał tego słowa w swoich myślach nawet, on po prostu nie przeklinał nawet w swoim serduszku i w podświadomości, był tak niesamowicie wychowany, taka kulturka, takie maniery!
- nie, dlaczego tak sugerujesz? - zapytał i skończył jedzenie, własciwie miał ochotę na nastepny pucharek, ale głupio byłoby tak zamawiać.

więc lambert przyszedł i stanął gdzieś z boku w środku kawiarni, szukając wzrokiem jocelyn wśród tłumu klientów czekających, aż zwolnia się dla nich stoliki.

jak go tylko zobaczyła, to zdjęła swój fatuszek. tak naprawdę nie musiał się pokazywać w kawiarni, jocelyn miała fajnego szefa i pozwoliłby jej wyjść, ale strasznie chciała, żeby po nią przyszedł, bo wydawało jej się to być miłe.
- cześć - powiedziała, podchodząc do niego i owiewając go zapachem kawy, swoich perfum i papierosów, przed chwilą wypaliła dwa na zapleczu. zahaczyła palcami o szlufki jego spodni, wspinając sie na palce, żeby go pocałować, ocierając sie przy tym piersiami o jego tors i generalnie zaraz zarzucając ręce na szyję, żeby się trochę przytulić.

poczuł się trochę zniewolony i momentalnie zaczęły go gryźć paskudne wyrzuty sumienia w stosunku do carol, jednak uznał, że niby czemu miał mieć wyrzuty sumienia, nic sobie z carol nie przysięgali, że nie będą sypiac z innymi i wciąż nie wiedział, czy byli razem, czy nie, ale stawiał na tą druga opcją, jako że nie widzieli się kupę czasu i zastanawiał się, czy carol nie wyjechała gdzieś za granicę do pracy na wakacje. - cześć. chyba się bardzo napracowałaś, co? wyglądasz na straaasznie zmęczoną - uśmiechnął sie i odgarnął jej włosy z czoła.

- bo jestem zmęczona, lambert. jezu, naprawdę - dodała, bo rzecyziwscie dzisiaj się strasznie naganiała w tej całej kawiarni i po kawiarni i wokół kawiarni, bo musiała wynosić śmieci. - chcesz iść do mnie? - czuła, że powinna wziąć prysznic, poza tym marzyła o czymś takim jak leżenie z lambertem na kanapie i głaskanie go po twarzy. nigdy przedtem nie miała takcih dziwnych marzeń o żadnym facecie, serio.