- moja ulubiona byla osiemnasta... jestes glodna? - zapytal wstajac z lozka! przeciagnal sie twarza do okna pokazujac sasiadkom to i owo... ale i tak zurie mogla zerknac na jego seksi tylek, wysportowany i opalony, a nie jakis blady placek. wciagnal na tylek spodnie bez bielizny bo byl hardkorem a poza tym fajne jest nienoszenie bielizny xd

zobaczyl lis......- czesc .... podzielisz sie ? - zapytal smutno majac na mysli papierosa bo swoje zostawil gdzies w domu a nie chcial tam wracac i patrzec na zła darlę....

rozesmiala sie tylko, bo ta sytuacja wydawala jej sie strasznie zabawna. znow go pocalowala i pewnie opadla gdzies obok niego. - nadal mnie nie lubisz? - zapytala, uspokajajac swoj oddech i zastanawiala sie, czyj to pokoj, bo jesli bastiena, to nie brzydzilaby sie przykryc koldra, ale wolala nie ryzykowac...

jego pedalskie espadryle z kokardkami lezaly juz pewnie gdzies w kącie w łazience, wiec machal teraz palcami u swoich bosych stóp, żałując, że nie poprosił carol, żeby paznokcie mu też pomalowała, bo pewnie miał całe czarne i dlugie na trzydziesci centrymetrow. okej nie, fuj!!!!!!!!! - o rety. czasami dobrze mieszkac we francji - spuentował, nie wiem czy jest takie slowo... a potem pocalowal ją namietnie w usta, zeby ja ubabrac swoja szminka! za kare! angar!!!

w ogole jest jakis bastien na forum? ;o xd wow lawrie ja z ciebie tez nie ;/ foch ;/ ok nie .. .. boze czuje sie jak jakas nacpana! - nie wiem... - westchnal, bo zachcialo mu sie rzygac! ale przez alkohol, a nie przez nia albo jej piersi, bo to bylo calkiem ladne. zepchnal ja z siebie, ale niech sie nie obrazi, bo to przez to rzyganie, nawet przykryl sie przescieradlem bo glupio isc rzygac na golasa i poszedl do lazienki przylegajacej do sypialni i zwymiotowal do wanny ;c

zabrala mu drinka i sie napila. - to co ? widziales tu jakies interesujace obrazy ? - zapytala juz prawie normalnie i usiadla na barierce, chciala sie zabic !

- no nie wiem - powiedziala, przyglądając mu się uważnie, a kiedy uznała, że go nie kojarzy, to uśmiechnęła się i podała mu paczkę, mając nadzieję, że nie był papierosowym złodziejem i że nie zabierze jej tych papierosow i nie wyskoczy z nimi przez balkonotaras, bo jeszcze by sie zabil..

a ona nalozyla rajstopy, majtki zostawi freji, na pewno wypierze - no chodz cos zjemy - i ubrala sukienke i w ogole ubrala felixa wycierajac mu sliniaczkiem sline i poszli, juz mi sie nie chce nia grac

jest sebastjen i to nawet MOJA postac ;d;d;d. ehehe nie obrazaj sie ;**

brak szacunku;/xd

BLE. jezu ale mnie obrzydzilas omg xd - mhm - przytaknela tylko i dala sie pocalowac! pewnie mieli rozmazane pomadki obydwoje jak na jednym zdjeciu bednarka! http://www.bellazon.com/main/index.php?act=attach&type=post&id=658206& !! ok brzydka ta laska.. carol wplotla wlosy we wlosy lamberta, ale tylko na chwile, bo potem tylko go po nich glaskala.

- chodz aggie - ubral ja w pizame babci freji, sobie nalozyl szlafrok dziadka freji i walnal noga w drzwi, ktore odpadly bo jednym zamachnieciu i poszedl do jego/jej mieszkania.

Kiedy usiadła na barierce, Casper stwierdził, że to kiepski pomysł, dlatego stanął przed nią i objął ją w pasie, jak będzie lecieć, to złapie szklankę z drinkiem. xd
- Tak, na jeden właśnie patrzę - patrzył na nią, oczywiście, piszę jakbyś nie wiedziała, ale myślę, że wiesz ;d Puścił jej oczko, po czym roześmiał się przyjaźnie. Miał ochotę się jeszcze napić, ale bał się, że jak odejdzie, to Lawrie spadnie z tej nieszczęsnej barierki.

ok!

ale ona juz wczesniej z niego zeszla! pewnie wyrzygal caly alkohol i powie jej, ze jednak jej nienawidzi... zaryzykowala i owinela sie koldra, zerkajac w strone lazienki, w ktorej zniknal. - zle sie czujesz? - zawolala za nim. ona nie wypila tak duzo i czula sie okej, hehe.

wrocil sie tutaj, mial na sobie spodnie i krzywo zapieta koszule, ktora nie byla jego! przygladal sie prezentom freji i nagim ludziom na podlodze, szukal wzrokiem freji.

fajnie ma że wplotła włosy w jego wlosy. pewnie zrobiła warkoczyka z ich wlosów, wiesz, jednego z ich dwoch! ta laska wyglada jak salomea (xd) z mojej szkoly.. złapał ją za tyłek, ktory chciał trochę pomacać, bo jeszcze dzisiaj chyba jej nie macal. przynajmniej nie aż tak bardzo! ugryzl ja delikatnie w dolna warge, potem znowu ja calowal, a potem sie zakrztusil swoim jezykiem i umarl. albo nie, ŻARCIK KOSMONAUCIK!! dalej ja calowal

wrocil jeszcze w szlafroku i skoczyl na felixa - ej sluchaj widziales moze sombero gdzies tutaj bo zostawilem - westchnal - moja przykrywka

skonczyl rzygac w tej wannie i przeplukal usta woda, a potem zjadl pol tubki pasty do zebow, zeby nie miec rzygowego oddechu. usiadl pod sciana, nie bylo mu juz niedobrze, ale czul sie zle ogolnie, conie. - nie, czuje sie zajebiscie i dlatego wlasnie zwymiotowalem! - zawolal do niej troche poirytowany, ale przynajmniej nie nazwal ja idiotka, wiec robil postepy! owinal sie przescieradlem lepiej.

hahaha przeczytalam 'bal sie ze jak sie napije lawrie bedzie ladniejsza' mam cos nie tak z oczami xd rozejrzala sie, udajac ze niewie o co chodzi, ale wiedziala ! - jestes swietnym klamca, prawie ci uwierzylam....- zasmiala sie bo miala niska samoocene.- hej lis !!! nie poznalam cie !! - pomachala lis, ale wstyd, dla lis znaczy sie....

znaczy reke, omg lepiej nie umiec pisac xd salomea xd to imie czy przezwisko..dobrze ze nie salamandra. ok, cieszyla sie ze nie umarl..bo tez by umarla. oh ah. rozpiela swoj pasek od sukienki i zastanawiala sie czy seks na kiblu to cos zlego..ale nic nie wymyslila! - poczekaj - odsunela sie od niego na chwile i zdjela sukienke przez glowe, zdizra nie zdzira chodzilo jej o to zeby mu pokazac ze znowu urosly jej cycki...wiec przeniosla jego dlon ze swojego tylka na cycke, hehe i pocalowala go znowu.

skrzywila sie lekko, dochodzac do wniosku, ze wyczerpal sie limit uroczego adalberta na dzis. owinela sie z powrotem koldra i poszla do tej lazienki, siadajac obok niego. - moze chcesz stad isc, co? znaczy, moge zamowic ci taksowke, czy cokolwiek - zaproponowala.

- dzieki wielkie za pomoc - warknal na niego i zaszczekal i poszedl do aggie sie wtulic

- ohh..nie widzialem - sklamal, bo przy ktorejs pozycji zurie stwierdzila ze jaraja ja meksykancy wiec przy szesnastym razem felisk mial sombrero na glowie. - mysle ze nie zyje.. - powiedzial, znaczy o sobie i opadl na podloge, robil aniola zalujac ze nie ma sniegu.

zamachala tez do lawrie, ale nie chcialo jej sie zbytnio wstawac, bo byla straszliwie leniwa. - czesc! mam nadzieje, ze nie wygladam aż tak źle.. - usmiechnela sie do niej i zmierzyla wzrokiem caspera.. zastanawiala sie chwile, ktory to z chlopcow, o ktorych jej mowila lawrie, ale nie mogla rozkminic.