autoamtycznie się uśmiechnął, słysząc to pytanie. odgarnał grzywkę z oczu. sam nie wiedział, dlaczego to tak wyszło, że jeszcze nie uprawiali seksu. czasami zdarzało mu się chodzić do łóżka ze wszystkimi po kolei. lisa była specjalnej troski czy coś!
- okay - powiedział tylko i pochylił się trochę, żeby ją pocałować. położył dłoń na jej biodrze pod tą bluzko czymś tam.

thierry pewnie po prostu mial jakis kryzys swiatopogladowy albo lisbeth przypominala mu jego matke przez co nie mogl z nia isc do lozka.. cokolwiek! - swietnie! - stwierdzila i pewnie sie ucieszyla, odgarnela wlosy z czola, przygryzla lekko jego dolna warge, a potem wziela go za reke, by pociagnac ja w strone lazienki. jednej z piecdziesieciu... po drodze sciagnela swoja tunike czy co tam miala, zeby pochwalic sie thierry'emu swoim seksi bikini.

on zgubił szorty gdzieś w połowie. oglądnał się na mini ściezkę ciągnących się za nim ubrań i pomyślał, że lepiej, by freja ani bastien nie wrócili w tym momencie. cały świat będzie szczęśliwszym miejscem wtedy. zawsze zastanawiał się w głębi ducha, czy lisa miała opalone cycki, więc jak już znaleźli się w łazience, stanął za nią i bez zbytniego pośpiechu rozwiązał jej bikini, które mogło swobodnie opaść na podłogę. stał za nią, całując ją po karku i obejmując od tyłu obiema rekami, trzymając w dłoniach jej piersi... o ile było za co trzymać.

bylo za co trzymac, bo pożyczyła cycki od carol, bo jak wiemy, carol miala super wielkie. lisbeth pewnie miala opalone cycki, bo wylegiwala sie topless na balkonie i chodzila na plaze nudystow, zeby popodrywac pozbawionych kompleksow i jakiejkolwiek samokrytyki grubasow, zazwyczaj turystow, niemcow i anglikow. w kazdym razie! usmiechnela sie do siebie i ulozyla swoje dlonie na jego dloniach, ale tylko na chwile, bo zaraz jej sie to znudzilo i cichaczem odwrocila sie do niego przodem, by pocalowac go calkiem namietnie w usta, bladzac jedna dlonia po jego brzuchu.

thierry, tak przy okazji, miałzupełnie biały tyłek w porównaniu do reszty swego opalonego ciała. całował ją też, nie pozosotając bezczynny, na przykład pozwolił sobie zsunąć kąpielówki z bioder, opadły mu do kostek i nawet nie chciało mu się z nich wychodzić póki co. nie miał się co wstydzić, chociaż pewnie nie miał największego penisa na świecie. przygarbił sie bardzo bardzo, żeby ocałować jej ramiona, a potem wsunął jedną dłoń w jej majtki, ale z tyłiu na prawy pośladek.

lisbeth spodziewała się, że jak thierry w końcu zdecyduje się ją przeleciec, to zaciagnie ja do swojej sypialni, pozapala milion swieczek, kadzidelek, wlaczy jakas seksowna muzyke i ubierze najlepsze majtki, ale uznala, ze chyba cos takiego odpowiada jej zupelnie tak samo, moze nawet czuje sie troche bardziej swobodnie. cieszyla sie, ze miala super jedrne posladki, wiec thierry raczej sie nie musial bac jakichs ewentualnych wielkich zwalow tłuszczu. calowala chwile jego prawy obojczyk, a potem sciagnela swoje majtki i pociagnela thierry'ego w strone kabiny prysznicowej.

- hej, ale bierzesz jakieś talbetki? - rzucił, wyłążac stopami ze swoich kąpielówek. podrapał się w brzuch, bo go trochę zaswędział. zmierzył ją wzrokiem jeszcze przed wejściem do tej kabiny i uśmiechnał się jak jakiś głupek, a potem pewnie wszedł i ona też weszła, więc zamknał przezroczyste drzwiczki i puścił wodę. przyparł ją do lodowatych kafelków i przełożył sobie jej jedną nogę przez biodro, po czym zaczął ją znów całować, napierając na nią.

- jasne, thierry, ummm, ale mam nadzieje, ze nie masz zamiaru mnie czyms zarazic.. to znaczy... ummm.. bez urazy, ale to roznie bywa.. mmmm - westchnela, odchylajac glowe na bok, starajac sie nie wyrżąć glowa w sciane, bo jeszcze by dostala wstrzasu mozgu. scisnela calkiem mocno jego lewy posladek, calujac go znowu i znowu, bo lubila sie calowac w deszczu... to znaczy w tym wypadku pod prysznicem!

zdenerwowała go tym, co powiedziała. znaczy według thierrego cała atmosfera poszła się, delikatnie mówiąc, chrzanić. przewrócił oczami i przestał ją całować, chociaż wcale się nie odsunał, bo nie był w stanie.
- jesteś nienormalna - rzucił ostro, po czym podniósł ją trochę, łapiąc pod pośladki i wszedł w nią, bynajmniej niezbyt delikatnie. to wszystko przez to, co mówiła. dyszał w jej szyję i posuwał ją pod tym deszczem.

- oochh - mruknela, stwierdzajac, ze bardzo lubi thierry'ego, objela go ciaśniej nogami w pasie wzdychajac miarowo jakos w jego ramie, ktore wciaz jeszcze pachnialo troche morzem. poza tym nie sadzila, ze thierry moglby sie przejąć jej slowami, bo tak tylko sobie gadala (kiedy byla podniecona, to pewnie zawsze mowila pierdoly!).

thierry nie będzie chciał uprawiać z nią seksu za trzecim razem, jak za następnym też coś jej zacznie odpierdalać. wtedy się pokłócą i już nie będzie chciał się do niej odzywać czy coś. powinna była sobie uwazać, biedaczka. seks nie trwał długo, bo niestety taki na stojąco z trzymaniem partnerki nawet przy najlepszej kondycji jest wyczerpujący, więc kiedy już thierry doszedł, to z niej wyszedł i stanął pod samym ciepłym strumieniem prysznica i zaczął się myć. piasek go wkurzał...

szczerze mowiac to liczyla na to, ze thierry okaze jej troche czulosci i chwile chociaz sie z nia pomizia, ale najwidoczniej sie przeliczyla, westchnela wiec ciezko i przeczesala palcami swoje mokre wlosy, usmiechajac sie glupkowato, potem zlapala jakis zel pod prysznic o jakims seksi zapachu i zamrugala do thierry'ego. - namydlic ci plecy, thierry? - spytala swoim najseksowniejszym glosem...

- nie lubię jak ktoś mi mydli plecy - odparł, szorując sobie głowę szamponami i takimi tam rzeczami. szybko się umył, wypłukał się z tego piachu i stał przez moment jak głupek. wiedział, że trochę niemiło z jego strony tak poistepowac, ale nie potrafił się zmusić do czułych zachowań. pocałował ją tylko w powiekę i wyszedł z kabiny, po czym owinął się w pasie ręcznikiem i zaczął myć zęby.

- okej - westchnela i wzruszyla ramionami, potem sie umyla, pewnie zuzywajac na sobie caly żel pod prysznic, potem wylazła, ochlapala mu cala lazienke, złapała jakiś ręcznik, którym sie owinęła, wczesniej wycierajac sobie nim wlosy, co niewiele dalo. zastanawiala sie, czy thierry ma jakaś suszarkę, ale uznała, że chyba nie, bo jest na takie rzeczy zbyt męski... oblizala swoje usta i oparla sie tylkiem o jakas szafke, chwile sie przygladajac thierry'emu.

wyczuł na sobie jej spojrzenie. pewnie miała laser w oczach jak ten z xmena i nic dziwnego, że wyczuł. rozwaliła mu plecy laserem, ale thierry posiadał zdolność regeneracji i w ogóle. zapewne był najlepszym z xmenów. skończył myć zęby więc, a potem odwrócił się w jej stronę i odwiesił ręcznik. nie krepował się swoją nagością, stojąc sobie na środku łazienki i szczerząc się do niej wesoło.
- chcesz koszulkę czy coś?

-hmmm - zmarszczyla czolo i podrapala sie pod prawym cyckiem. - w zasadzie chcę. i chętnie bym się czegos napiła. zrobic ci jakiejs herbaty, albo kawy? - spytala, potem rzucila recznik swoj gdzies na bok i rzucila okiem na swoje odbicie w lustrze, by sie do niego usmiechnac, bo nie wygladala zle, mimo mokrych wlosow. - potem wylazla z lazienki, zeby znaleźć kuchnie i poszukac czegos sensownego do picia. zastanawiala sie, czy thierry ma alkohol w domu, potem uznala, ze musi miec, skoro mieszka z rodzenstwem..

- kawa może być - odparł, modląc się, żeby teraz nikt nie wkroczył do tego mieszkania już tak ostatecznie. w drodze do sypialni pozbierał ich rzeczy z podłogi, potem zagłębił się w szafie. ubrał na siebie bokserki, dla niej przyniósł swój duży tiszert i wcisnął jej go w ręce w kuchni. - byłaby jazda, gdybyś tak prowadziła program kulinarny - roześmiał się pod nosem gdzieś w jej włosy, bo stanął blisko specjalnie tak.

- moze zatrudniliby mnie gdzies do tego. moglabym prowadzic programy o robieniu kanapek po trzeciej w nocy - stwierdzila, wyciagajac dwie filiżanki z szafki, potem nastawila wode na kawe, chyba ze mial jakis wypasiony ekspres do kawy. - ladne bokserki - zauwazyla, jak juz ubrala sie w swoja-jego koszulke, i strzelila mu z gumki od bokserek, chichoczac jak jakas jedenastolatka, ktora zobaczyla golego kena.

- mówiłem, że jesteś nienormalna - powiedział, ale juz bardziej pieszczotliwie i wywrócił oczami, cozchrając ją po włosach łonowych albo jednak tych po głowie, chociaż z poczatku serio planował po łonowych! - możesz dla mnie poprowadzić taki program jak upewnię się, że bastien i freja nie wtargną w jednym z gorszych momentów dla widzów - roześmiał się i usiadł przy stole, zadowolony z zycia.

- wcale nie jestem nienormalna - westchnęła i pokręciła glową, zaraz usiadla naprzeciwko niego i postawila przed nim jego kawe, od razu wypijajac pewnie polowe swojej, bo byla spragniona od tego wszystkiego... - momenty gorsze dla widzow, to te lepsze dla ciebie, tak? - spytala, usmiechajac sie jednokącikowo i podrapała się po nosie, uznając, że musi mu zachachmecić wiecej koszulek, bo ta, ktora miala na sobie byla calkiem ladnie pachnaca i mieciutka.

- mniej więcej tak - pokiwał głową i wypił kawę na raz. ja też tak piję. oboje z thierrym stwierdziliśmy, że z kawą nie ma się co pierdolić. hehe. - no dobra, jesteś więc tak samo normalna jak wszyscy - jeśli wszyscy są normalni, to nikt nie jest! chciał jeszcze dodać to od siebie, ale się powstrzymał, niech lisa sobie sama rozkminia, co miał na myśli. - chce mi sie dalej spać - powiedział, bo zawsze po seksie najchętniej by się zdrzemnął, szczerze mówiąc.

- ummm, to jak chcesz, to się połóż, przecież się nie obrażę - wzruszyła ramionami, dosypując sobie do kawy milion łyżeczek cukru, potem wymieszala, ale juz kawa byla tak nasycona, czy tam wrecz przesycona, ze pewnie caly ten cukier wybiegał z krzykiem z filiżanki. podmuchala w kawke i przygladala mu sie, zastanawiajac sie chwile, czy thierry jest ladniejszy od feliksa. nie mogla dojsc do zadnyc sensownych wnioskow, wiec uznala, ze oboje sa tak samo ladni.

- ja bym się obraził na twoim miejscu - uśmiechnął się do niej i odstawił kawę do zlewu, po czym stanął za jej krzesłem i oparł się rękoma o oparcie, pochylając się, żeby pocałować ją w szyję. - masz na coś konkretnego ochotę? - zapytał i pocałował ją znów, tym razem w ramię, ale to bardziej na koszulce, wiec już nie było to samo! wyrpsotował się i podszedł do okna, otworzył je na oścież, wyjrzał przez nie, nacharał w przestrzeń.

- ale ja to nie ty, thierry! - zauwazyla calkiem sprytnie i usmiechnela sie do niego, pewnie rowniez wstala, wstawila swoj kubek tez do zlewu, dopijajac wczesniej swoja kawe z cukrem, albo wrecz cukier z kawa. - na cos konkretnego? na lody truskawkowe, skoro juz pytasz - westchnela i ulozyla dlonie na jego pleckach, wczesniej do niego podchodzac. pewnie chciala go wypchnac przez okno..

- nie mam lodów w ogóle - wzruszył ramionami i odwrócił się w jej stronę, żeby przyciągnąć ją do siebie i przytulić. w sumie jak na jego oko to mogłaby sobie pójść, nagle jakoś przestał mieć ochotę na dalszą znajomość. sam nie wiedział, co się z nim porobiło. miał nadzieję, że to nieprawda, bo lisa była w sumie całkiem fajna. - tak w ogóle to masz chłopaka? xd...