Freja stwierdziła, że się wyprowadzi. - Dobra, mam, i co z tego... - westchnęła smutno i upadła na podłogę, bo straciła równowagę. Było jej smutno i chciała się wypłakać, ale i tak nie miała komu. Postanowiła, że zostawi chłopców samych sobie! skoro tego potrzebowali...

Powiedziała do Ulysse: Dzis umrzesz, bo tak naprawdę była Samarą, ale zmieniła branżę. Stwierdziła, że to było trochę nienormalne, a teraz musi iść się kąpać, a już myślała, że pobije rekord trzech tygodni! Zaczęła zlizywać wódkę z ręki, postanowiła, ze zrobi to w zamian za prysznic.

usiadl na podlodze - wczesniej lezal i teraz poglaskal freje po nodze. - hej, nie smuc sie. na moje oko za malo wypilas. - powiedzial, wspolczujac jej, ze jest taka smutna, on na przyklad mial wyrabisty humor...

poszedl znowu xd

zw na troche, ona miała depresje poporodową, ale nikomu nie chciała powiedzieć. Dobra, cierpiała na stan napiecia przedmiesiączkowego

felix byl w trakcie miesiaczki wiec..

ulysse ocknal sie i wydarl:-gdzie sa moje biedronki?!-spojrzal raz na felixa, raz na freje, raz na jego dlon na jej nodze, raz na felixa..-co to znaczy? ja ide, w miedzyczasie pomyslcie o odpowiedzi godnej pytania.-poszedl po paluszki, wrocil i usiadl:-freja? moge poglaskac ci noge?-

- a co, zazdroscisz? - zapytal jedzac jablko, ktore znalazl w kieszeni, bo mial duze spodnie jak namiot i znajdowal w nich czasem rozne rzeczy. zabral reke z nogi freji, zeby ulysse nie odgryzl mu jej z zazdrosci.

Położyła mu nogę na kolanach i westchnęła, chlipiąc jeszcze trochę cicho. Żałowała, że wypróżniała kieszenie i wyrzuciła gruszkę sprzed tygodnia. - Masz Felix - wyciągnęła drugą, żeby nikt nie poczuł się pokrzywdzony. Znowu zw, bo ide się kąpać!

-tak, freja ma takie miękkie, owłosione, puszyste nogi. te rude klaki cholernie mnie ciagna. chcialbym je sciac i uszyc dla ciebie, ode mnie, skarpetke. dla naszego dziecka.-wsadzil sobie paluszka do nosa:-wedlug ciebie dotrze do mozgu?

- lepiej nie probuj. - poradzil mu z dobroci serca przygladajac sie nodze freji. - dla jakiego dziecka? - przestraszyl sie. zerknal na brzuchu ulysse, ale jego zdaniem nie byl w ciazy...

a potem zasnal,dobranoc.

popatrzyl na niego kuszaco:-co mi zrobisz..jak sciagne skarpete?-zrobil fale brwiami. a co do dziecka:-a nie, nie..to nie z toba. racja.-zasmial sie, ale przy tym wciagnal paluszka:-o kurwa!-zaczal sie targac po podlodze ciagnac za soba felixa ktorego zlapal chwile wczesniej za bluzke:-pomoz!-zasnal.

nie wiedziaą, co sie dzieje i zasnęła na kanapie, zamiast Felixa

Zadzwoniła do drzwi, pewnie miała prezent urodzinowy dla Freji, jakąś wymarzoną przez nią rzecz, o której rozprawiała przez dobre pół roku i pozostawiam Tobie wymyślenie, co to było. ;x W każdym razie stała przed drzwiami i czekała, aż Freja jej otworzy. Całkiem tematyczna ranga: ciasteczkowy potwór xd

okej właściwie to nawet nie umiem zdefiniować, czego pragnęłaby moja postać, chyba muszę lepiej ukierunkować jej charakter itp itd! Freja kucała akurat przed piiekarnikiem, do którego przed momentem wstawiła blachę z ciastkami. Po usłyszeniu dzwonka do drzwi, zerwała się szybko i podbiegła otworzyć przyjaciółce. - HEEEEEEEEJ! - przywitała się z nią wesoło, machając z początku, a następnie przytulając ją mocno do siebie. - Ale masz czadowe buty! - co tam torebka/ pudełko, które dziewczyna trzymała w rękuxd w końcu jednak dostrzegła ją/je, albo coś jeszcze innego, więc, uśmiechając się w duchu, powiedziała tylko: - oj, jesteś kochana, ale mam nadzieję, że to nie dla mnie...

Z przyjaznym uśmiechem przywitała się i odwzajemniła uścisk Freji. Podziękowała za komplement o butach, przy czym starła mąkę z nosa Freji, śmiejąc się przyjemnie.
- Ok, skoro nie chcesz xy - tutaj pewnie wymieniła tę wymarzoną rzecz, a co to było, to wie tylko Freja i Jill ;d - To mogę zabrać to z powrotem - uniosła w górę brew z dziarskim uśmiechem, po czym zamknęła za sobą drzwi, które pozostawały otwarte. Czekała na reakcję przyjaciółki, chociaż dobrze wiedziała, że zaraz rzuci się na ową torbę z entuzjazmem. Poczuła zapach ciasteczek, które piekły się w piekarniku, przy czym uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

- Jill, głupku, było nie trzymać mnie tyle w niepewności! - krzyknęła i wyrwała przyjaciółce torbę, a kiedy wyjęła zawartość z... Zaczęła robić fikołki na ziemi i rzucać się na ściany, ale w ostateczności przytuliła sie do dziewczyny i wyszeptała, jak bardzo jest jej wdzięczna. - Mówię ci, pyszne ciasteczka będą - stwierdziła, oblizując usta. - To znaczy, zgubiłam foremki, więc zrobiłam kształty widelcem. Do tego mają takie ładne kropki... zobaczysz zresztą - zapowiedziała przyjaciółce i zaprowadziła ją za rękę do kuchni, by mogły dokładniej czuć zapach ulatniający się z piekarnika. - Herbatkę? Kawkę? Nie mogę uwierzyć, że już niedługo koniec roku... - powiedziała, siadając przy niewielkim stoliku i kładąc łokcie na blat.

- O jestem pewna, że będą pyszne - uśmiechnęła się do Freji, po czym usiadła na krześle. - Myślę, że herbata będzie dobra - zawyrokowała, oblizując wargi. - Długo będą się jeszcze piec, ten zapach jest naprawdę zachęcający - roześmiała się, zakładając pasmo włosów za ucho. - Ja zakończyłam szkołę już miesiąc temu - przewróciła oczyma, bo Jill była tegoroczną maturzystką. Miała zamiar iść w ślady matki i również zostać dentystką, więc z niecierpliwością czekała na wyniki. - A co u Ciebie? - spytała, unosząc pytająco brew w górę. - Przepraszam, że nie byłam na Twojej osiemnastkowej imprezie, ale musieliśmy wyjechać z bratem do babci, bo znalazła się w szpitalu - uśmiechnęła się do dziewczyny przepraszająco, chociaż wiedziała, że nie ma jej tego za złe, ale mimo wszystko, chciała się wytłumaczyć.

- Bęęęędą - powiedziała, kiwając głową z przekonaniem, po czym zaśmiała się cicho. Wstała szybko sięgnęła do staromodnego czajnika na gaz. - Wiem, wiem, ja po prostu boję się tej trzeciej klasy... - wyznała przyjaciółce, nalewając wody do imbryka. - Ty masz już fajnie, teraz tylko trzymamy kciuki, żeby twoje plany się powiodły! Teraz ja muszę żyć z tym stresem - powiedziała, znowu się śmiejąc i wstawiając czajnik na ogień. Zmarszczyła nieco brwi, kiedy opierała się o białą kuchenkę i szybko podeszła do jednej z szafek, wyjmując z niej plastikowe naczynie. - To moje ciasteczka kokosowe z wczoraj. Lubię kokosy. I ostatnio często zajmuję się wypiekami. Chcę zostać piekarnikiem - wyznała dziewczynie z grobowym wyrazem twarzy. - Żartowałam! - dodała jednak szybko, jak gdyby przyjaciółka miała jakieś wątpliwości. - Oj kochanie, to ja przepraszam, że cię wcześniej o to nie pytałam! Co z nią? - spytała zdenerwowana, łapiąc za pudełeczko i kładąc je na stole, do którego sama zresztą usiadła.

- Daj spokój, trzecia klasa wcale nie jest taka zła - mrugnęła do niej, uśmiechając się pokrzepiająco. Jill nie martwiła się o Freję, bo wiedziała, że da sobie radę, zawsze była prymuską w szkole, więc matura na pewno pójdzie jej świetnie. Wybuchnęła śmiechem, kiedy dziewczyna powiedziała, że chcę zostać piekarnikiem, bo niestety normalny człowiek może zostać, jedynie, tylko piekarzem i właśnie przez to się popłakałam ze śmiechu, zabiłaś mnie tym! <3 xd Jill pewnie też miała łzy w oczach, po czym spoważniała, kiedy Freja zapytała o jej babcię. Wzięła ciasteczko, które dziewczyna postawiła na stoliku.
- Pyszne - pochwaliła ją, po czym oblizała wargi. - Lekarz mówi, że nie ma się czym niepokoić, i że za kilka dni babcia wyjdzie ze szpitala - uśmiechnęła się łagodnie, po czym wzięła następne ciastko.

Ok, mozemy dokonczyc pozniej, a teraz ja lece, jeasli nie, to mozesz zakonczyc:*

Więc pogadały i Jill sobie poszła ;x

no to przyszli wreszcie do thierrego. otworzył drzwi, oparł materac o ścianę w przedpokoju, ściągnał buty, rzucił plecak gdzieś na kanapę w salonie.
- ja muszę wziąć prysznic, nie wiem, jak ty, ale cały jestem w piasku, dosłownie cały - zwierzył jej się i poczochrał po głowie, z której posypał się piasek (pewnie wylatywał uszami). - wygląda na to, że nie ma mojego rodzeństwa. czuj się więc jak... jak chcesz - wzruszył ramionami i ściągnał koszulkę.

stala chwile w przedpokoju, przygladajac sie thierry'emu, zeby potem w koncu sciagnac swoje buty, przeczesac palcami swoje wlosy i przygryzc swoja dolna warge. - moge isc z toba pod prysznic? - spytala calkiem niewinnie. uwzala, ze thierry powinien dac sobie w koncu spokoj z ta cala powsciagliwoscia, podeszla do niego i ulozyla dlon na jego klatce piersiowej, bo pewnie chciala mu uczesac wlosy na klacie....