First topic message reminder :


powiedzmy, że i starbaks mają...

- nie wiem, to znaczy to od ciebie zależy. musisz tylko wiedzieć, ze cię nie olałem. nigdy bym cię nie olał. - zastanawiał sie chwilę czy jej powiedzieć, ale wm końcu doszedł do wniosku że jak już mówi, to powie też to - lezałem cały tydzień tam gdzie bylismy ostatnio podnosząc sie tylko do kibla i na wciąganie.

ledwie zdusiła w sobie taki jęk, który aż mimowolnie wyrwał jej się z gardła, kiedy to powiedział, bo już była naprawdę blisko płaczu i przez to wszystko, co mówił, coraz bardziej się rozklejała, ale nie będzie płakała, bo nie pasuje mi to xdd. zacisnęła palce na swoich chudych udach, wbijając w nie paznokcie i ogólnie strasznie się spięła.
- dlaczego?

- nie wiem. tak wyszło. tak było wygodnie i szybko. i mozna było zapomnieć o wszystkim i po prostu gapić się w sufit... a może evie po prostu była w melinie i wtedy zrobiła mu loda? zmieniłam zdanie. pierdolił ja kilka razy....... no ale tego odette chyba nie powie, bo nie bedzie chciała go znać i zacznie sobie robić testy na weneryki za chwilę....

- okay. nawet nie próbuję już ciebie zrozumieć - powiedziała i zakryła namoment tak oczy dłonią, potem podniosła na niego wzrok. - odprowadź mnie do domu, romeo. szkoda, że tak to wszystko spierdoliłeś - mruknęła. pewnie jakby jej powiedzaił o tym, że kilkakrotnie ruchał evie, to biedna odette by sie pocięła i w ogóle xdd.

- tak, wiem. - powiedział tylko i zastanawiał się co z nimi będzie. powiedziała że spierdolił, czyli tak jaby mówiła mu ' znami koniec, kolego'. juz sam nie wiedział co o tym myśleć. i wstali i zacznij!

zurie piła kapuczino i czytała książkę pt. 'dzieci kukurydzy' do tego jadła babeczkę z pyszną pianką, o

balam sie dzieci kukurydzy. ostatnio ogladalam film ale te nowa wersje i byl taki glupi..omamo. przylazl tutaj na swoja kawke o czternastej chociaz spoznil sie cale kilkanascie minut. zamowil ja i usiadl do zurie bo to oni sie przespali czy kto?-czesc-przywital sie i usmiechnal bo dzisiaj dlugo myl zeby.

o zurie przespala sie z felixem spoko - czesc - pomachala w jego strone - co tam felix ciekawego? bedziesz mi towarzyszyc rozumiem? - podniosla do gory brwi i odlozyla ksiazke skubiac przy tym kawalek babeczki

-tak. lubie obserwowac jedzacych ludzi..pomaga mi to nauczyc sie jak jesc prawidlowo.-wciaz mial z tym problemy i czasem zamiast zuc itp. po prostu rozpruwal sobie brzuch i wkladal jedzenie prosto do zoladka, ale powoli sie uczyl. wypil kawe naraz bo byl gruby i to bylo dla niego nic takiego. -co u ciebie? slyszalem ze zamieszkalas na plazy.-ploty chodzily po miescie.

xd - nie, mieszkam dalej w tym mieszkaniu, wiesz...na samej gorze - powiedziala - nie sluchaj plotek... - doradzila mu i poklepala go po ramieniu

-sam nie wiem czasem kogo sluchac a kogo nie..-powiedzial i pociagnal nosem, nei radzil sobie zbyt dobrze w zyciu ostatnio odkad jego rosyjski gejowski kochanek zginal dziwnie razem z lawrie-poczestowalabys mnie ciastkiem-oburzyl sie i obrazil ale zaraz sie odobrazil.-wczoraj schudlem dwa kilogramy-powiedzil sie z nia nowina.

kiedyś wszył feliksowi czipa w tyłek i teraz zawsze wiedział, gdzie jest jego brat. szukał go, bo chciał mu powiedzieć, ze to on dzisiaj zmywa naczynia (wstawia do zmywarki), ale kiedy przyszedl i zobaczyl, ze gada z jakimis dwoma laskami, to zmienił zdanie i po prostu sie do nich przysiadł, usmiechajac sie frajersko. - cześć - powiedział i zamrugał seksownie..

nie widze drugiej laski ;d;d -czesc-przywital sie i przygladal mu przez chwile. -ile masz teraz lat?-zapytal bo nie ogarnial takich rzeczy.

ok sorry jakos tak popatrzylam krzywo na drugiej stronie,xd wtopa!!!! lambert mial zle okulary i wszystko mu sie dwoiło. - hmmmm - powiedział, licząc chwilę na palcach. - strasznie dużo - powiedział w końcu, usmiechając się. potem rozejrzał się po lokalu i uznał, że chyba ma ochotę na kawe. szkoda, że wstydził sie prosić feliksa o ich karte ;/

- w jeden dzien? wow! - zaklaskala w swoje owlosione dlonie, zamieniala sie w yeti chyba - no bierz sobie ciacho - pewnie z dziesiec jeszcze miala - dawno cie widzialam, posiadasz jakas lasie? - popatrzyla na niego bo byla zaciekawiona co tam u felka sie dzieje. pomachala do lamberta- eloski - tez mrugnela seksownie...

stwierdził, że zurie go podrywa, więc pomizial ja pod stolem butem po lydce.....

stwierdzila, ze lambert ja podrywa wiec pomasowala mu kolano. . . .. ...

chciał się jej odwdzięczyć tym samym, ale natrafił na kolano feliksa :/ więc się speszył i popatrzył na sufit. - ładna dzisiaj pogoda - stwierdził zachrypniętym glosem, bo taka byla ta pogoda zajebista że się aż przeziębił.

nie widzial tego a inaczej bylby zazdrosny, biedny.-nie, nie mam zadnej lasi.-westchnal bo byl samotny i z tej samotnosci nawet ogolil sobie wczoraj klate. -pewnie z piecdziesiat.-rzucil slabym zartem w lamberta, ale miejmy nadzieje ze nie bolalo, hehehehe. -a ty masz jakas lasie?-zapytal zurie.

chciał wyjasnic zurie, że feliks miał chlopaka, który mu uciekł, ale nie był aż takim złym bratem, więc tylko się usmiechnął.

- nie mam, a ty masz lambert? - zastanawiala sie czy nie zaproponowac im gry w gluchy telefon

-chyba juz mowilem ze nie mam. -obrazil sie i wszedl na zyrandol.

zmarszczył czoło i znowu popatrzył na sufit, bo ten go fascynował, a potem wrócił wzrokiem do zurie. - nie wiem - odpowiedział i uśmiechnął się słodko i niewinnie, bo był niczym jakas pensjonarka. - chyba muszę sobie kupić kawę... chcecie coś jeszcze? - spytał wstając i szukając portfela po kieszeniach. może uda mu się zapłacić w guzikach..

- moze frytki do tego? - zamrugala oczami kilkakrotnie, pewnie miala jakies tiki i krzyknela do felixa- co zamawiasz felu

nic nie zamowil bo ja ide sie opalac!