- jezu, thierry, co ty robisz.. - mruknęła, przymykając oczy, bo nawet śmiedzący thierry całował tak samo dobrze. - musimy szybko iść pod prysznic, bo naprawdę będę śmierdziała tak samo, jak ty - westchnęła, odrzuciła na bok swoją torebkę i ściągnęła buty, przy czym prawie się przewróciła, ale złapała się jakiegoś chwiejącego stoliczka z kwiatkiem w jakiejs brzydkiej doniczce. potem odwróciła się do niego przodem i złapała go za rękę, pocałowała przelotnie w dolną warge i pociągnęła do salonu.

a on ją z salonu pociągnał do łazienki, potykając sie o jakiś dywan i prawie upadł przez to na ryj, ale to nic. stanął sobie w łazience, miał jakieś duże lustro, przy którym uparła się freja, pewnie miał lustro nad wanną xd no i właśnie gdzieś wielkie na pół ściany, wiec stanął sobie przed nim i zdjał z siebie koszulę, a potem zaczął się prężyć przed tym lustrem i tańczyć. pełen energii!

roześmiała się, przyglądając się mu przez dłuższą chwilę, bo pewnie tańczył do mojej ulubionej piosenki czyli say shava shava... potem ściągnęła przez głowę swoją sukienkę i została w samym, kolorowym bikini, żeby podejśc zaraz do thierry'ego tanecznym krokiem, wyszczerzyc sie do lustra i rozpiąć mu rozporek, bo chyba nie miał zamiaru brać prysznicu w spodniach!

no i jemu spodnie opadły w dół, wyszedł z nich tak ogólem biorąc, a potem złapał lisę w talii, przyciągnał do siebie i pocałował ją mocno prosto w usta, po czym popchnął na lustro i go do niego przyparł, bo było dobrze przytwierdzone do ściany. chciała czy nie chciała, musiała sie orpzeć nagrzanymi od słońca pleckami o tą zimną taflę, kiedy thierry naparł na nia biodrami, całując jej szyję.

chciała mu przypomnieć o tym, że naprawdę MUSI iść pod prysznic, ale zapomniała natychmiast, jak zaczął znowu całować jej szyję. wsunęła dłonie na jego tyłek, w jego majty, żeby ścisnąć jego pośladki (jędrne i pewnie spocone...), a potem westchnęła, całując go jakoś koło ucha, ale tylko raz albo dwa razy, bo bolala ją szyja od tego jej wyciągania. niewazne.. cieszyła się, że lustro było przyjemnie chłodne, bo ona była cała gorąca xd

cóż, on ją zamierzał mieć jeszcze zanim wezmą prysznic na tymże lustrze, nawet, jeżeli miałoby jej pęknać na plecach (co się nie stanie, bo to forko rpg), bo chciał jej udowodnić, że jego urok osobisty działa na nią bardziej niż zapach jego potu ją odtrąca xd. żeby potem, jak wróci z budowy, kiedy już zostanie robolem, nie musieć się kąpać! xd więc w sumie zsunał z niej te majtusie od bikini i swoje majtusie od bikini też, a potem przełożył sobie jej jedną nogę przez biodro i wszedł w lisę!

jęknęła, bo jednak liczyła, że on sobie przypomni o tym prysznicu! jednak nie miała zamiaru go od siebie odpychać, bo juz było jej wszystko jedno, czy lustro się za nia rozpęknie, czy przesiąknie cała smrodem spoconego thierry'ego, wbila paznokcie prawej ręki w jego lewe ramię i wydala z siebie kolejny, pelen rozkoszy i wszystkiego jęk! potem odszukala ustami jego ust i go nawet pocalowala, jednak plytko i przelotnie.

lubił jak jęczała, bo to był webralny dowód na to, że było jej dobrze. poruszał się w niej i pewnie doszedł w niej i się spuścił w niej, muskając ustami jej policzek, który strasznie go podniecał, bo miała takie opalone i slone od wody morskiej i trochę piasku miała na twarzy, przez co on miał piasek na twarzy, bo wszystko się do niego przyklejało. i potem jak już doszli, to on z niej wyszedł. chyba, ze ona nie doszła. bywa różnie.
- teraz prysznic?....

pewnie doszła pięć milionów razy, bo podswiadomie leciała na spoconych, śmierdzących facetów. oparła głowę o to nieszczęsne lustro, by potem się od niego odsunąć, odgarniając wilgotne od potu włosy z czoła, uśmiechnęła się i skinęła głowa. - tak. koniecznie. teraz chyba śmierdzę prawie tak samo, jak ty - westchnęła ciężko i podrapała się po prawym cycku. chyba wciąż miała na sobie górę od bikini, wiec ją teraz ściągnęła, żeby uwolnic swoje piersi...

pewnie wyrosły im nóżki z sutów i uciekły! znaczy cycki, nie nóżki! i nie suty! COKOLWIEK! WHATEVER!! heheh!!! w każdym razie uśmiechnął się.
- śmierdzisz gorzej niż ja. znaczy nie mam porównania, musiałbym obwąchać twoje pachy, by to porównać - roześmiał się i wszedł pod porysznic i puścił wodę, nie kwapiąc się, by zamknąć za sobą kabinę, bo czekał na nią, ale nie do końca był cierpliwy, bo sam czuł potrzebę umycia się.

zastanawiała się, czy thierry swoje własne pachy wąchał, ale wolała o tym nie myślec, więc błyskawicznie weszła do niego pod prysznic i złapała jakis żel czy mydło, czy cokolwiek innego tam miał do mycia. pewnie nic nie miał, skoro tak śmierdział.. w każdym razie zabrała się za mycie, nucąc pod nosem jakąś seksi piosenkę, bo nie miała już ochoty dyskutować z nim o smrodzie, bo robiło jej się od tego niedobrze. pewnie to nie od tego, tylko na przyklad byla w ciąży ;/

pewnie nuciła alejandro, alejandro, bo mnie kreci ta piosenka z jakiegoś powodu xd. westchnał sobie cicho i umył jej plecki, nie pytając się o pozwolnie, bo sądził, że mu wolno i tyle, a jak już to zrobił, to generalnie sam też się wreszcie umył. z tym, że on wział jednak jakiś hedenszołders i jedną kroplą jego umył się cały, był oszędny.

ona pewnie mu zużyła wszystkie płyny, które miał i które nadawały się do mycia, zwłaszcza, że włosy też musiała umyć, a miała ich całkiem sporo. jak umrze, to jej rodzina sprzeda jej włosy na peruki. - teraz bym coś zjadła - stwierdziła po chwili namysłu i wylazła spod prysznica, by opatulić się miękkim ręcznikiem, który znalazła gdzieś przy umywalce, albo na szafce z ręcznikami, bo taki burżuj jak thierry pewno taką miał.

szafki z reęcznikami są fajne! strasznie xd. chciałabym mieć taką w łazience, moja chrzestna ma taką zajebistą łazienkę z zajebiście wielką wanną i się w niej wykąpię, jak będę u niej w przyszłym tygodniu!!!!! i ma basen!!!! koniec chwalnie się hehehehehehhe.
- jesteś jak prawdziwy facet. gdyby nie twoje hormony i pewne inne szczegóły urody, zapewne bym coś zaczął podejrzewać - powiedział i owinął się ręcznikiem w pasie bez wycierania, bo lubił ociekać i być mokry. i podszedł do niej i ją przytulił, i pocałował ją w skroń. - jesteś cudowna.

- cholera, rozszyfrowales mnie, jeszcze dwa lata temu byłam facetem, ale przeszłam szereg skomplikowanych operacji plastycznych i teraz wyglądam, jak wyglądam - powiedziała, a potem uśmiechnęła się do jego mokrej klaty, do której się mocno przytuliła. - dlatego teraz jestem straszliwie głodna, bo przestałam brac hormony i niedługo znowu stane się facetem. ty też jestes cudowny, thierry. jak juz nie śmierdzisz, oczywiście...

- bo kiedyś byłem dziewczyną. jesteśmy pewnie czwartym takim przypadkiem na świecie - roześmiał sie i poczochrał ją po mokrych włosach, bo mokre fajnie mu się czochrało. lepiej niż suche. w końcu były takie... takie mokre.... - a teraz... hm... mozemy coś zjeść. ostatnio byłem na polowaniu i upolowałem sarenkę.... - teraz mi się przypomniał ten pojazd: masz nóżki jak sarenka... takie krzywe i koślawe xd.

zw moj tata znalazl basen!!

- nie mam ochoty na sarenki.. masz chleb? albo makaron? możemy ugotować makaron - przyklasnęła aż w ręce i zebrała z ziemi swoje ciuchy, które potem jednak odłożyła na bok, zostawiając sobie swoje majtki, które zaraz na siebie ubrała. - pożyczysz mi jakąś koszulkę? najlepiej taką nieprzepoconą.. - poprosiła, kiwając palcem na jego starą, śmierdzącą koszulkę. i ja tez zw dłuższe, bo idę się kąpac trochę.

on na początku usłyszał przepoconą i się zdziwił, że skąd u niej takie poczucie humoru, ale potem ogarnał.
- okay. zawsze tak słodziutko wyglądasz w moich koszulkach, lisa - zawsze były na nią takie za duże i wyglądała, jakby miała się w nich za chwilę utopić. ucałował ją w czółko, a potem poszedł do szafy i sam ubrał jakieś świeże bokserki, a dla niej przyniósł miłą polówkę. - proszę bardzo. możemy ugotować makaron z truskawkami, o.

- okej. o ile masz truskawki - powiedziała, wkładając na siebie jego koszulkę, stwierdzając, że musiała być świeżo wyprana, bo pachniała bardzo ładnie. westchnęła cieżko, uśmiechając się jak frajerka, a potem poczłapała do kuchni, by znaleźć całkiem szybko paczkę makaronu i jakiś sensowny garnek. truskawek znaleźć nie mogła. poza tym zastanawiała się, czy thierry jadł wciąż makaron z truskawkami (ona jadała tylko u babci, bo nikt inny nie katował jej takim żarciem.. ok zart, nie miala nic do makaronu z truskawkami), oparla sie tylkiem o blat i czekala.

nigdy nie jadłam makaronu z truskawkami, wiec nie wiem jak to się robi. i on też nie wiedział, ale uznał, że to tak łądnie brzmi, bo też nigdy nei jadł, jednak liczył, że lisa wszystkim się zajmie. w końcu była kobietą. poszedł w jakieś tajemne miejsce i wrócił z truskawkami i postawił miske z nimi przy lisie.
- masz wolną rękę - zachichotał złośliwie, klepnął ją w tyłęczek. - mogłabyś tak nagrywać programy kulinarne. sama radość.

przewróciła oczyma i nastawiła wodę na makaron, bo przynajmniej makaron potrafiła zrobić. moja mama jak robiła makaron z truskawkami, to go zapiekała i w ogóle, ale myślę, że oni się zadowolą jakimś sosem truskawkowym z truskawek i serka mascarpone z jogurtem czy coś w ten deseń. - zależy dla kogo, thierry. masz jakies plany na weekend? - spytała, mieszając w wodzie z makaronem, bo chciala chociaz poudawać, że jest rasową kucharką.

- chyba nie - powiedział i rozłozył się na stole wygodnie, znaczy w połowie sie na nim położył. był mistrzem leżenia na stole. patrzyl się w jej tyłek albo na jej tyłek, bo głupio jakby w, w końcu w srodku to już nic ciekawszego. FUJ ZNOWU!! - gotuj szybciej - zażądał, bo był głodny. już wchłonął swój żołądek.

....... -jęcz - zażądała. albo nie. ugotowala ten makaron raz dwa i aż jej się jeść odechciało. nałożyła więc mu całą kupę makaronu, sobie jakieś dwadzieścia razy mniej, a potem usiadła naprzeciwko niego przy stole. - to może coś poróbmy. to znaczy wiesz, razem! w zasadzie myslalam, ze mozna by było pojechać gdzieś na wieś... wiesz, wynająć jakiś domek na weekend.. to znaczy niekoniecznie teraz, kiedy tam ci będzie pasowało - powiedziała, bawiąc się makaronem, chociaz mama nie kazała bawic sie jedzeniem.

- domek na wsi? nie ma sprawy. ale że co, chcesz wynająć stajnię? - zachichotał jak głupek nachany makaronem. tak się nim napchał, że mu wylatywał uszaaami! i nosem i oczami i pępkiem. słodko, co nie. - dobry ten makaron zrobiłaś - dodał. - ewentunalnie - kontynuował temat wsi. - możemy wynająć oborę. albo samą krowę z obory. będziemy nocować na łące i ją doić ciągle... chociaż krowy śmierdzą...