- a co. może jesteś diabełkiem, co? często tak pomagasz ludziom w kawiarniach? - zapytała się go, bo ją to właśnie bardzo nurtowało i nie wiedziała w sumie co ma z tym wszystkim zrobić. uśmiechneła się do niego i poprawiła swoje włosy, wpadające swoją drogą do jej oczu i zaraz spojrzała na zegarek - ale widzisz jak dobrze się rozumiemy? jednak czasami kobieta z facetem mogą się porozumieć, albo my jesteśmy jakimiś totalnymi wyjątkami - zaśmiała się, zaraz będzie pewnie szła.

-jestem raczej czymś pomiędzy. potrafię byc i zły i dobry. -zastanowil sie chwile nad tym kiedy jest zly i kiedy dobry, ale nie mogl tego rozkminic wiec porzucił głupie mysli. -raczej nie. jesli smutna osoba mnie zaintryguje to owszem. do kazdego nie podchodze. -powinna sie teraz poczuc wyrozniona. -jasne, ze moga. dlatego faceci sa w zwiazkach z kobietami i dlatego czasami sie przyjaznimy. -zasmial sie. -masz tutaj moj nr w razie gdybys jeszcze chciala pogadac albo cos. -powiedzial zapisujac jej swoj nr na serwetce. on tez pewnie zaraz bedzie szedł;o

no to pogadali jeszcze i poszła i napisze do niego jutro! :d

wiec przyszli tutaj i pewnie usiedli przy jakims stoliku. pewnie sebastjen podziwial krajobraz. - ale fajny widok, prawie tak fajny jak twoje nogi. - rzucil jej komplement i sie usmiechnal uroczo.

- Jesteś uroczy - zaśmiała się i mimowolnie zaczęła rozmyślać o swoich nogach. Nałożyła je na siebie, zagryzła dolną wargę. - Dziękuję, nie wiem właściwie, czy mam ci też powiedzieć jakiś komplement... - powiedziała inteligentnie, westchnęła ciężko i zerknęła zawstydzona na niego. - Masz piękny uśmiech - powiedziała całkiem szczerze i wtem nadszedł kelner. Zamówiła dla siebie jakąś zmyślną sałatkę i poleciła sebastjanowi coś w tym klimacie. - Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci mój wegetarianizm, mają też dania mięsne - zaproponowała.

-nie no co ty ! raz moge zjesc salatke ! - powiedzial z usmiechem i zamowil cos tam, znaczy jakas tam salatke. znowu zerknal na jej nogi bo naprawde mu sie podobaly. - jestes z tad alex ? - zapytal, bo chcial jej zaogerowac ze ja oprowadzi bo on tu chyba dluzej mieszkal, nie chce mi sie sprawdzac.

Powiedziała, że tak i dała mu swój numer, a potem poszła, bo nie mam na nią weny!!

no to przyszli tutaj, bo jego wcale nie krępowało jak ktoś się patrzył jak jadł, nawet jeśli wyglądał przy tym jak mała kolarska świnka ubrudzona po łokcie tym, co akurat miała do zjedzenia.
- to może chociaż czegoś się napijesz? wiem - przyklasnął w dłonie. - zamówimy sobie po lampce wytrawnego wina, takie to tam wsio, mogę.

wzdrygnęła się na samą myśl o czymś, co zawierało alkohol, po wczorajszym wieczorze. podobno jednak trzeba klina klinem, więc pokiwała głową. - no dobra, może być - zgodziła się. - hm, właściwie to powinnam cię przeprosić, thierry. nie do końca pamiętam, co ci wczoraj pisałam, ale to na pewno same głupoty, mhm, więc przepraszam i w ogóle... - oparła się o krzesło.

- jak to nie pamiętasz? przecież masz taką opcję jak wiadomości wysłane, prawda? - roześmiał się, bo trochę go rozbawiła. - przepraszasz mnie zupełnie niepotrzebnie. to było fajne - machnał reką w sensie, zeby się nie przejmowała, bo on też się nie przejmuje i zawolał kelnerkę, by zamówić dwie lampki wina i jakąś super fajną pieczeń wołową i takie tam gustowne rzeczy.

- no tak, ale nie mam ich w wysłanych, zawsze je kasuję jak tylko wysyłam, pewnie tak zrobiłam i tym razem, wiesz - wzruszyła ramionami i skrzyżowała nogi w kostkach pod stołem. - co było fajne? - zapytała, bo jednak wolała wiedzieć, a skoro thierry uważał to za coś fajnego, to pewnie to coś niezbyt fajnego, zamotałam, ale pewnie i tak wiesz o co mi chodziło...

rozesmiał się pod nosem i wyjął komórkę. wydawało mu się to naturalne, nie pomyślał, że może jednak nie powinien był jej czytać tych esek, żeby lepiej się nie dowiedziała, ale no nic. podrapał sie w nos, doszukując się odpowiednich wiadomości.
- "wiedziałam, że na mnie lecisz" - zamachał do niej brwiami znad komórki. - "jasne" w sensie, że ty lecisz na mnie - roześmiał się. - i "co robisz jutro".

złapała się za policzki, tak wiesz i pewnie się zarumieniła trochę, po czym westchnęła ciężko. - kurczę, thierry. byłam pijana, wiesz. chyba nie powinieneś brać tego wszystkiego tak całkiem na poważnie i w ogóle... - zaplątała się trochę. teraz w głowie siedział jej matthieu, który nota bene brał się za quinn i było jej w związku z tym przykro :c

- no ja nic nie biorę na powaznie. to znaczy, cholera, nie musimy udawać, że tego nie było, bo sytuacja jest... no nie taka zła, okay, amelia? - roześmiał się. kelnerka przyniosła im picie i żarcie, podziękował i zapłacił z góry, nie lubił nigdy czekać na rachunek. - wyluzuj - dodał szybko, krojąc swoje mięsko, którym zaraz się uraczył i popił winem.

- ale jest dość niezręczna i głupio się z tym czuję - przyznała i wolałaby chyba jednak udawać, że to nie miało miejsca, ale skoro nie chciał, to pewnie się dostosuje, chociaż nie będzie podejmowała już tego tematu. napiła się wina. - lepiej mi powiedz, co cię napadło na tą przejażdżkę rowerową, co? - zapytała z uśmiechem.

ale on poszedł.

przyszli tutaj, mial staly stolik ofkoz wiec nie musial rezerwowac. na zewnatrz byloby romantyczniej ale nie chcial zeby jego nowy przyjaciel zmarzl wiec usiedli w srodku. podal mu menu - jestem glodny jak kon - powiedzial, chociaz to bez sensu porownanie. mial nadzieje ze andriej nie narobi mu wstydu. nie no zart jemu bylo obojetne wszystko xd

-widze ze jestes tu stalym klientem......pewnie czesto przyprowadzasz tu chlopakow.....-powiedzial ale natychmiast sie poprawil...-to znaczy dziewczyny...- przygryzl dolna warge bo sie zestresowal ze felix go skrytykuje, az mu krewka poleciala :c - ja tez jestem glodny ! - powiedzial a krew sciekala mu pomiedzy zebami, zart xd

feliks jako elegancik dbajacy o wszystkich wokol wzial serwetke i wytarl andriejowi usta z krwi. - w zasadzie dawno nie bylem nigdzie z nikim. no, moze z freja, pisalem ci o niej. - przypomnial mu, bo pisal ze freja to jego przyjaciolka z ktora czuje sie jak z siostra wiec andriej nie musial byc zazdrosny! - okej, wiec na co masz ochote? - zapytal sam decydujac sie na homara! grubas :c

-przykro mi...........-powiedzial chociaz jego mina mowila co innego, rzucil okiem na menu. - niewiem.....tu sa takie dziwne nazwy....- powiedzial probujac przeliterowac slowo menu, zarcik taki. - to moze chce to co ty ! pod warunkiem ze nie bedzie to jakas osmiornica...- tak homar to tez osmiornica ! wogole fuj, osmiornica ble ;xxxxx

dobra to zdecydowal sie na jakiegos kurczaka zeby andriej jeszcze mu nie zrzygal sie czy cos. fuj. skinal na GARCONA i zamowil itp. - wiec yy co masz zamiar robic? - zapytal majac na mysli szkola, praca, bycie utrzymankiem?

-niewiem, naprawde. chwile pomieszkam u ciebie a pozniej cos znajde.....albo oddam sie jakiemus pedofilowi w zamian za utrzymanie....-zazartowal, choc byl to bardzo smutny zart. - jestem dla ciebie ciezarem prawda ? - zapytal smutno i otarl jak ty to mowisz samotna lze....albo dobra bez lez bo felix wezmie go za jakas ciote i nie bedzie chcial sie z nim kochac xddd

nie moge z 'ale to byl bardzo smutny zart'. - nie, nawet tak nie mow, andriej! - oburzyl sie slyszac o pedofilach i poklepal go po dloni, mial fajne dlonie.. - nie jestes ciezarem. serio. pytalem tylko z ciekawosci. mozesz u mnie mieszkac ile chcesz, naprawde nie sprawiasz mi klopotu. - powiedzial, przypomnialo mu sie jak mowil ostatnio swojemu bratu ze podobno faceci i katoliczki najlepiej obciagaja, zastanowil sie nawet czy nie byloby warto sprawdzic ale szybko wygonil te mysl bo nie chcialby byc jak taki pedofil o ktorym mowil andriej ;/

ale on wlasnie mowil o nim !! <33 usmiechnal sie troche niesmialo i tez go poklepal po reku bo rzeczywiscie mial fajne rece. - dzieki.....naprawde...ciesze sie ze jest ktos na kogo moge liczyc. - zaczal mowic wczesniej dajac znak jakiemus ziomkowi ze skrzypcami zeby zrobil podklad muzyczny. - widzisz kiedy bylem maly rodzice stawiali mnie w ogrodku jako krasnala ogrodowego....

czego tak dlugo odpisujesz ;/ - po co cie stawiali? - zapytal bo nic z tego nie rozumial i w ogole co to mialo do rzeczy. spojrzal na niego dziwnie, ale zwalil to na jego mlody wiek, hehe. przylazl garsą i przyniosl im jedzenie, ale ja nie lubie opisywac jedzenia wiec napisze tylko ze jadl xd - nie dziekuj mi tyle, to nic wielkiego..