czekała, siedząc na tych schodkach, które prowadziły w górę do wejścia. przyglądała się paznokciom u swoich stóp, pomalowała je dosłownie kilka minut temu na ciemny brąz. miała nadzieję, że romeo się pośpieszy, bo była naprawdę głodna. czuła się, jakby mogła zjeść wszystko! miała na sobie krótkie, białe spodenki i fioletową bluzkę na ramiączkach i bikini pod spodem, a obok niej na schodach lezała torba plażowa. cały dzień spędziła na opalaniu i miała lekko zaczerwienioną twarz na kościach policzkowych tam pod oczami.

- spaliłas sie na swinkę czy czerwienisz sie na mój widok - przyszedł w swoich aviatorach, letnim sweterku, strasznie cienkim aha, ale na długi rekaw z całkiem głebokim dekoltem w serek i o dziwo! - tez w białych spodenkach i jakis tam japonkach czy cos. możemy mu dodać różaniec na szyi. zadziwiające jak bardzo się różnił jego styl od kiedy przysłał mu ojciec ciuchy i kasę. zero obwiesiowatości nagle.

błagam, bez różańca xd.
- wow - powiedziała, kiedy zobaczyła romea, bo trochę to zrobiło na niej wrażenie. wygladał w cholerę seksownie i jakoś tak zupełnie inaczej. i tez miał białe spodenki, to wydawało jej się urocze. dotkneła swojej twarzy, piekła ją trochę, ale nie sądziła, że jest aż tak źle. podniosła się i dźwignęła swoją plażówkę. - chciałbyś - rzuciła. - ale zajebiście wyglądasz - uśmiechnęła się głupkowato, zrobiła kilka kroków w stronę romeo i przyssała się do jego ust, kładąc ręce na jego policzkach.

kocham tak noszone różańce, ale jak kcesz ;d
zaśmiał się przez pocałunek, co mnie się bardzo często zdarza i uważam za urocze. - dzięki. ty się trochę spiekłaś - rzucił puyszczając jej oczko. w gruncie rzeczy był bezczelny! wchodźmy już, bo jestem głodnyyyy - zarządził i objał ją ramieniem, prowadząc do środka.

ja mam wrażenie, że to niektórych dezorientuje xd. znaczy śmianie się hihi.
- ja też jestem głodna. naprawdę się spiekłam? sama już nie wiem. leżałam na plaży od jedenastej, przystojny włoch zgodził się posmarować mnie całą olejkiem - zażartowała i wybrała im stolik gdzieś pod oknem w otoczeniu jakichś dużych kwiatów doniczkowych. kelner przyniósł im menu i kiedy odette usadowiła się na krześle, zaczęła je przeglądać. cały czas chciało jej się powtarzać, że romeo wygląda cudownie, ale wolała go nie wprowadzać w fazę narcyzmu, więc tylko na niego zerkała znad menu. albo gapiła się na romea, zerkając na menu. haha.

bo dezorientuje, pytaja 'vo jest?' a ja sie smieje bardziej hehehe
- jak wyglądał? jak go znajde to obiję mu mordę!!!! - powiedział na pół żartem na pół serio.
w ogóle odette to taka mała oszukistka, z tego wnoszę. niestety romeo nie patrzył na odette znad manu, bo był głodny i chciał całą duuuużą pizzę la siebie, bo on umiał tak wtranżalać. - będzie ci przeszkadzało jak zjem czosnek? - spojrzał na nią, uważając pytanie za zasadne. uwielbiał czosnek, ale dla niej sie powstrzyma!!!

no właśnie dokładnie tak xdddd
- nie bierz mnie za jakąś wampirkę, ale chyba tak, romeo. to znaczy, na pewno tak, wiesz. mhm. - pokiwała głową. - ja już wybrałam sobie pizzę, weź mi małą hawajską i 7upa dużego - powiedziała i zamknęła swoje menu, a potem wygodnie oparła się na krześle i rozejrzała wokół siebie, ale w końcu wróciła spojrzeniem do romea. - w ogóle czy ty kiedykolwiek chodzisz na plażę? - zainteresowała się, bo wydawało jej się, że romeo zawsze odsypiał do piętnastej, a potem szedł do kolegów i jak sobie ewentualnie przypomniał o odette, to spotykał się z nią.

- przeciez ja spędzam pół życia na plaży!!! - zdziwił się. bo to była prawda, spał do tej trzynastej, powiedzmy a na 14 umawiali sie z kumplami popływać sobie w morzu i takie tam inne. - spójrz - podciągnął swoje spodenki do góry i miał białą nogę na górze a na sole łydke opaloną, to smutne że chłopcy sie tak opalają, ale jeszcze smutniejszy jest widok gościa w samych kapielówkach! - nie zauważyłaś tego? - zdziwił się i ogólnie troszkę wkurzył że nie będzie mógł wpierdolić sosu czosnkowego zamówił jej hawajską a sobie jakąś mega udziwnioną z sosem bolognese i kebabem, żeby miała jak najwięcej wszystkiego na wierzchu mehehe.

- o jezu, no jasne, że zauważyłam - przewróciła oczami, bo akurat znała romea w tej kwestii wyglądu na pamięć, znaczy mogłaby zamknąć oczy i powiedzieć, w którym miejscu ma dokładnie pieprza na tyłku! tak jej się te detale zapadały w pamięć, że sama uważała, że to dziwne. - ale mogłeś się tak opalić w każdy inny sposób niz na plaży - wzruszyła ramionami i już się ubrudziła jakimś sosem pomidorowo-paprykowym, który zamówiła do pizzy. nawet nie chciało jej się sztućcami, rozsmarowała go palcem po wierzchu kawałka i wzieła w ręce i sie wgryzła. - niedługo już wracam do szkoły.

- a tak, jeszcze tydzień, prawda? - on też zaczął zajadać pizzę z której co chwila spadał jakis kawałek mięsa. wyglądał jak jakis pięciolatek który jest wielką fleją. - ja nie ide do szkoły. moje zycie to błoga wolnosć - i tak, mówił z pełnymi ustami. ale jej to chyba nie przeszkadzało.

- wiem. zauważyłam - roześmiała się i zjadła już cztery kawałki pizzy, zostały jej jeszcze trzy, ale dała sobie spokój. - może chcesz - powiedziała, podsuwając swój talerz do talerza romeo, bo już naprawdę nie mogła zjeść tego więcej. wzieła do ręki szklankę ze swoim 7upem z jakąś cytrynką i kostkami lodu, więc fajnie. wypiła całkiem dużo, bo była spragniona po tej pizzy. - mi się nie chce. znaczy szkoły, ale pizzy też. i w tym roku w zasadzie matura, boże, to straszne - rozemocjonowała się xd.

- tak, straszne. serio. nie wiem jak to zrobiłem. tak strasznie się bałem matury, boże. to byłby koniec swiata gdybym nie zdał... - tak, nabijał się z niej, w dosc niewyrafinowany sposób. bo on miał szkołę naprawdę głęboko w dupie. co go tam obchodziło czy zda czy nie, i tak ma w chuj kasy. wolał spędzać całe dnie ne lezakowaniu na plaży ui pływaniu albo pisaniu romantycznych wierszy, robieniu pierdół po prostu. hm...

- jesteś okropny - kopnęła go lekko pod stołem, ale potem zostawiła już swoją nogę tak miedzy jego nogami, znaczy łydkę między jego łydkami w takim milutkim akcenciuku. - ale w końcu zdałeś czy nie? - zapytała, dosiorbrała do końca swojego 7upka i podparła policzek na rece, a łokieć tej ręki oparła o stół i zastanawiała się nad tym. podejrzewała, że raczej nie zdał. romeo to był w końcu romeo, prawda? przygryzła lekko dolną wargę, wbijając wzrok gdzieś w jego obojczyk.

- zdałem. i dostałem się na sorbonę, tylko olałem - wzruszył ramionami. nie był taki głupi jakby sie mogło wydawać. był przede wszystkim cholernie inteligentny. i duzo z lekcji na przykład pamiętał. ięc pewnie ją zaskoczył taka rewelacja na temat swojej przeszłości. i dzięki bogu że zdał, teraz sobie myslał. bo uznałaby go za półgłówka, tak sobie pomyslał.

raczej nie. uznałaby go po prostu za leniwca strasznego. a teraz był półleniwcem, bo zrezygnował z sorbony. sorbona była jej marzeniem, ale teraz nie chciałaby na niej studiować, nawet jeśli by sie dostała, a to wszystko głównie z powodu romeo.
- trochę szkoda, że olałeś. no ale trudno, prawda? - uśmiechnęła się lekko i sięgneła po jego aviatory, za którymi szalała xd i założyła je sobie na nos. - jak wyglądam? miss universe?

- miss poland - miał dobrą banię ;d i zarł i żarł i zezarł swoja pizzę i własnie pożerał jej - boże, musze zwiekszyć masę - oblizał usta. - i wcale nie szkoda, akurat tego nie żałuje. mieszkam sobie w st tropez i nie robie zupełnie nic. i pogodziłem sie z ojcem. czyli zajeeebiście.

- mhm, no raczej - uśmiechnęła się szeroko, nie zdejmując jego okularów z ryjka, chociaż to była ładna pizzeria, w zasadzie restauracja i tu sie nie przesiaduje w okularach, ale obchodziło ją to mniej więcej tyle co nic. - chryste panie, zwiększyć masę? będziesz miał z powrotem kaloryfer? - wreszcie ktoś powiedział mu na głos, że wcale go nie miał, jakby się łudził, że jeszcze ma xd. oblizała aż usta.

- nieeeeeee! - dotkneło go to, więc musiał sobie odbić żarcikiem - planuję wychodowanie miesnia piwno-pizzowego. więc nie łudź się, nie nie. tamten wygląd mi sie znudził.... - stwierdził i usmiechnął nieco ironicznie ale z rozbawieniem. dokończył jedzenie - zjadłbym cos jeszcze - jak nie cpał, to pochłaniał niesamowite ilości jedzenia.

uniosła aż brwi do góry i otworzyła szerzej oczy.
- mówisz serio? jeszcze? - zastanawiała się, jak mu się to wszystko mieści w tak chudym brzuchu, ale naprawdę wolała go nie pytać o to, bo jeszcze by się obraził. - to tak się da? - roześmiała się. - w sumie zamów sobie jak chcesz - machnęła ręką, bo w sumie co jej to, a niech chłopak sobie je. - ja nic nie wcisnę - położyła ręce na swoim chudym brzuchu. okulary uroczo zjeżdżały jej z nosa, a nawet nie chciało jej się ich poprawiać. - masz jakieś plany na wieczór? na noc przede wszystkim?

- na noc mam, na wieczór nie... zrobię sobie kanapki w domu, czy coś. - westchnął. zaczął się właśnie zastanawiać nad tym czy by jednak nie pójść na studia. jeden telefon do ojca i wchodzi na sorbonę. mimo że wtedy dostał sie bez jego pomiocy...

albo tak mu się wydawało.
- no to chodźmy jeszcze na plażę, romeo. mam nawet ręcznik, żeby na nim siąść - zaproponowała i potragała trochę teraz swoje włosy, b wydawało jej się, że jak są przygładzone, to wyglądają brzydko i jakby były tłuste czy coś. podrapała się lekko po policzku też, a potem splotła dłonie na podołku, lustrując go wzrokiem. znaczy romeo.

- ok, chodźmy - plany na noc miał takie że ja wyrucha!!!! zostawił 5 dych i wstali i poszli i zacznij!!!