siedział nad basenem i jadł jogurt truskawkowy.

siedział na jednej z kanap z butelką ginu. był zbyt classy, żeby pić piwo.

siedziała na kuchennym blacie i machała głową w rytm muzyki. miała też drinka w ręku.

alexandra weszla i obejrzala sie bo widziala moze narazie ze 3 osoby wraz z felixem i w ogole podeszla i sie przywitala z nim - czesc, fajnie tu masz - zaczela super obszerny temat oczywiscie - alexandra - podala dlon, bo ladniej brzmi jak reka

W takim razie Freja trzymała w ręce piwo, bo nie wiedziała, co to znaczy classy. Usiadła na kanapie obok Felixa, ale musiała uważać, żeby nie podwinęła się jej jej krótka, czarna sukienka, które eksponowała jej długie nogi... Pewnie miała 2,10 m, bo w końcu 1,80 (podobno 85) plus szpilki, ohoho. - Siemka Felix, potrzebna wam była w czymś pomóc, bo jak zwykle się nie wykazałam? - spytała, odrywając butelkę od ust i uśmiechając się szeroko, przy czym trochę głupkowato.

-hej. dzieki. - usmiechnal sie do niej calkiem sympatycznie bo ogolnie byl calkiem sympatycznym gosciem. wstal z miejsca zeby uscisnac jej dlon. oprocz bycia sympatycznym byl rowniez dobrze wychowany i wiedzial ze nie podaje sie dloni na siedzaco. - hm. chcesz jakiegos drinka? - zapytal unoszac brwi. nie byl dobry w imprezowych rozmowach. zerknal na przysznieta freje, zarabiste wymyslilam slowo. - jasne, potrzebowalismy, ale jak zwykle zostawilas nas samych...

charakter nie pozwalal mu stac samemu i podszedl do ladnej szatynki i tez mial drinka - hej, fantastyczna impreza - zasmial sie pod nosem, moze cynicznie ale wiedzial ze sie rozkreci

lambert w końcu wydostał się z kuchni, gdzie próbował ogarnąć pozostałości po swoim kubku, który mu spadł, bo trzęsły mu się ręce, stanął pod ścianą i rozejrzał się dookoła, by stwierdzic, ze jeszcze nikt mu nic CHYBA nie zepsuł...

alex usmiechnela sie i marzyla by spotkac kogos znajomego. ucieszyla sie z normalnego startu - dzieki, bardzo chetnie - powiedziala, i spojrzala sie na koszule felixa - calvin klein? piekna - mruknela z usmiechem i odgarnela wlosy do tylu

- czy ja wiem. troche za duzo ludzi. ledwie oddycham. - zawachlowala reka przy twarzy. rowniez niezbyt powaznie skoro w kuchni byli tylko oni dwoje. ewentualnie jakies wyimaginowane postaci ktore tu przyszly. usmiechnela sie do niego bo w sumie miala swietny nastroj. - przyszedles wyjadac lodowke? - zainteresowala sie.

pewnie stała pod ścianą i sączyła jakiegoś kolorowego drinka z parasolką. nikogo tu jeszcze nie znała, więc czekała aż ktoś do niej podejdzie i zagada, bo jak narazie obserwowała sobie tylko, co się dzieje.

Przyszl i przez chwile bladzila po domu, bo musiala sie zorientowac co gdzie jest i nawet znalazla lamberta bo go kojarzyla. -czesc. nie chwaliles sie, ze robisz impreze. -powiedziala i udawala obrazona. pila piwo bo piwo jest zajebiste.

postanowilam ze zostanie tym ktory podejdzie i zagada do edith. dzieki za oklaski. przystanal obok niej dochodzac do wniosku ze wiekszosci osob tutaj nie zna lub nie lubi. no ale przynajmniej byl darmowy alkohol. oparl sie o sciane obok edith. - mam nadzieje ze sie nie zawali. - mruknal bardzo optymistycznie.

w końcu udało mu się dotrzeć na tą imprezę, o której usłyszał od kolegi jego kolegi, który znał koleżankę felixa. marszcząc czoło rozejrzał się po salonie, szukając kogoś znajomego, ale oczywiscie nikogo takiego nie znalazł. dopóki jego wzrok nie spoczął na edith, zamrugal kilka razy, bo uznał, że to NIE MOŻE być ona...

matthieu przyszedl do kuchni, no bo jego choroba jest wyjadanie koncentratu pomidorowego i pewnie felix z lambertem tez maja i robia pomidorowke. ale nie powiedzial tego carol - poszukamy wiatrakow - poczul sie jak don kichot - jestem matthieu i tak lubie lodowki - powiedzial

- zgadlas. - zastanowil sie czy byla gejem, ze znala marke jego koszuli. zarcik. - w takim razie zaraz wracam. zapoznalbym was - powiedzial, majac na mysli alexandre i freje - ale nie wiem jak sie nazywasz - zwrocil sie do alexandry.

- Dobra Felix, wysyłałam wam pozytywne myśli i tak dalej - odpowiedziała skrzywiona, ale chwilę potem przeniosła wzrok na alex i uśmiechnęła się szeroko. - Heeeej! - krzyknęła, jak gdyby była upośledzona, albo niedosłyszała. Wstała szybko z miejsca, poprawiła zręcznym ruchem sukienienkę i pocałowała dziewczynę w policzek, zastanawiając się, czy nie przeszkadza jej to, że przed chwilą piła piwo. - Dobra, ja idę poznawać nowych, fajnych ludzi, o ile takich zaprosiliście... - zerknęła na Felixa i poszła oprzeć się o ścianę, ale stworzę oddzielnego posta.

Stała oparta od ścianę, kiedy to już odeszła od Felixa i Alex, i popijała piwo, obserwując przychodzących do pokoju ludzi.