- cześc - powiedział i się uśmiechnął, mierząc elizabeth wzrokiem. całe szczeście ubrała się dosyć stosownie jak na jego wyszukaną trendi imprezę. tzn jego i feliksa.. - nie ma się czym chwalić.. poza tym nie miałem twojego numeru, bo ja ci twój dałem, ale ty mi swojego nie - powiedział z udawanym wyrzutem i westchnal ciezko.

no nie byla gejem. powitala sie z freja ktora szybko uciekla jak speedy i powiedziala - jestesmy dobrymi kolezankami. ale po prostu widac ze freje dzis niesie - upila drinka

- mam nadzieje ze nie masz tego na mysli jako preferencji seksualnej. ostatnio w jakims filmie facet pieprzyl kanape wiec nigdy nic nie wiadomo. jestem carol. - wyciagnela do niego dlon z gory, skoro siedziala na blacie szafki kuchennej. usmiechala sie wciaz do niego bo byla wesola dziewczyna.

ubrala stroj wonder woman bo myslala ze to halloween. teraz wydalo sie, ze ona zyla w calkiem innej strefie czasowej. -no w sumie racja. ale mogles cos wymyslic. -dzgnela go palcem i nawet go przebila. albo nie. usmiechnela sie do niego i napila piwa. -imponujacy dom. -wyznala rozgladajac sie po domu i po twarzach.

-serio? nie wiedzialem ze freja ma jakichkolwiek znajomych. - to znaczy oprocz niego i lamberta. usmiechnal sie do freji z daleka bo byl dzikim zwierzeciem. niewazne. usiadl z powrotem na kanapie i nawet zaprosil gestem alexandre. - a, picie. zapomnialem. zaraz wracam. - wstal z kanapy i rowniez jak speedy gonsales pobiegl dla niej po cos do picia. byle co. wrocil i jej dal, fajnie. - ja sie juz przedstawilem? - zapomnial.

Stał w łazience i wąchał perfumy.

- nie no co ty! - matthieu zrobil mine zdziwionego i usmiechnal sie ladnie. - ja jestem matthieu i milo mi nieznajoma. to idziemy do salonu? - zapytal konkretnie i chyba wzial po kryjomu ten koncentrat z lodowki i schowal w kieszeni jak szakal

zw 10 min

- dzięki - powiedzial. robił ten dom w simsach przez ostatnie kilka miesięcy i byl dumny z ostatecznej wersji. rozejrzal się dookoła i złapał (pewnie wyczarowal z rękawa) kubeczek z jakims drinem. - nie miałem czasu na takie kombinowanie... następnym razem, kiedy będę urządzał imprezę, to obiecuję, że dowiesz się o niej pierwsza - obiecał jej, mając nadzieję, że nie będzie musiał aż tak kombinować i po prostu ona da mu swój numer telefonu.

ok.

- po co do salonu? to znaczy ok, mozemy, ale nie podoba mi sie, ze nie wziales pod uwage ze moge byc na przyklad pankowa i nie miec ochoty byc taka jak inni! - parsknela niezbyt powaznie i zeskoczyla z blatu. nie przewrocila sie, chociaz miala wysokie obcasy. brawo! - ladne imie - zauwazyla, bo mi tez sie podoba.

-no serio. nie przedstawiles sie ale wiem jak masz na imie! - powiedzmy ze dal jej sok bo niby przed chwila pila lol wiec. usmiechnela sie bo freja tanczyla z jakims typem wygladajacym jak swiety piotr i zasmiala sie - a ja sie przedstawilam? ja wiem ze mam swietna pamiec - spojrzala na niego ladnie z zw na 10 min

odpowiadało jej towarzystwo adiego, bo w końcu uznała, że musi się przyłamać i poznać jakiś nowych ludzi w saint tropez. - impreza szybko się rozkręca. - stwierdziła, rozglądając się po przepełnionym salonie. - jestem edith. - uśmiechnęła się uroczo i podała mu dłoń. mniej więcej w tym momencie dostrzegła kogoś niesamowicie podobnego do jej dawnego chłopaka, z którym łączyła ją wielka miłość wieki temu, ale szybko jednak uznała, że ktoś chyba musiał jej coś dosypać do tego kolorowego drinka i że ma jakieś schizy. pokręciła głową z niedowierzaniem i wciąż wpatrywała się w luciena, który stał jakieś 3-4 metry dalej.

Chciala mu powiedzeic, że jakaś simsowa ta chata. Troche pikselowa i dziewczęca, ale sie powstrzmala. Usmiechnela sie tylko bo cierpiala na szczękościsk. -W porządku. Pewnie i tak dowiem się z plotek i z gazet. -Zachichotała. -Ale żeby miec już taką pewnosc, to może podam Ci swój numer, co? -Wyjęła telefon i puściła mu strzalke, bo nie znala swojego nr na pamiec, a mogla poszpanowac, ze ma go w szybkim wybieraniu.

swiety piotr <33 pewnie mial w rece klucz do bram niebios i potem ja zamorduje tym kluczem. biedna freja. - niestety nie przedstawilas. nawet gdy podsunelem drobna aluzje ze tego wczesniej nie zrobilas. - zalowal ze byla taka niedomyslna. nie no, nie pomyslal tak. on dalej pil swojego niedobrego dzina. zawsze po dzinie byl pijany. pewnie bedzie tanczyl na stole.

jemu tez pasowalo jej towarzystwo. fajnie, wiem. - tak sobie. - powiedzial skoro juz byl ponurakiem. z drugiej strony byl ciekawy swiata wiec zerknal w strone, w ktora patrzyla edith. - co widzisz ciekawego? - zapytal, bo on nie widzial nic interesujacego. westchnal z tej okazji, przygladajac sie jej wlosom, a potem uszom. mial fetysz uszu, ale nie mial zamiaru wyciagac z tego zadnych wnioskow. - ladne imie. jestem adalbert.

stwierdził, że pewnie elizabeth juz od czasów przedszkolnych ma na jego punkcie jakas obsesję, skoro jak tylko dostała jego numer to miała go w szybkim wybieraniu.. on ją zapisał pewnie po imieniu i nazwisku, bo miał tak nawet swoich rodziców zapisanych, potem westchnął i usmiechnął się. - dzieki - podziękował.. - wykupię sobie darmowe smsy do ciebie.. - dobry podryw co nie.. - chcesz coś jeszcze do picia? albo do jedzenie? - wyglądała mizernie... jak chudy kurczaczek.

mowilam ze ma chora pamiec. ale sandra ma gorsza bo w pierwszym poscie to zrobilam i alex jest madra - przedstawilam sie, przewin film - spojrzala z lekkim usmiechem - no ale okej, jestem alexandra - zasmiala sie chwile bo felix mial na nosie cos zielonego ale mu nie powiedziala o tym bo fajnie wygladal. i czekala na pokaz tanca

w zasadzie trochę się zdenerwował, bo uznał, ze edith ma nowego chłopaka (adalberta), który patrzy się na nią tak, jakby wcześniej nie widział kobiety... może trochę przesadzał, ale pewnie w głębi serca wciaz czul cos do edith. śnił o niej po nocach i wcale nie byly to sny o padającym deszczu albo wypadajacych zębach. w każdym razie złapał coś do picia i zaczął krażyć po pokoju, uznając, że póki co będzie obserwował edith z daleka. o ile to naprawde była ona... . .

pewnie cala piwnice poświęciła na sanktuarium dla lamberta. zbudowała tam ołtarzyk, a ściany wyglądają podobnie jak w teledysku eminema 'stan'. tylko, że zamiast zdjęc eminema są zdjęcia lamberta. Pewnie były też fotki kuka bez koszulki. -Wow. Ekstra. -powiedziała z podziwem, bo nawet nie spodziewała się, że zacznie z nią smsowac;/ -może bym cos zjadła skoro jeszcze mam piwo. -wskazała na swoją jeszcze pełną butelkę, bo pierwsze piwo jej zawsze słabo wchodziło.

ahahaha no tak. to zielone to pewnie gil. o fuj, nie. moglas wybrac inny kolor bo teraz sobie wyobrazam go z gilem na nosie. ;d - a, no tak. - pokiwal glowa przygladajac jej sie przez chwile. - rzeczywiscie. wygladasz na alexandre. - zauwazyl co go rozbawilo ale nie smial sie sam z siebie bo nie byl ulomny.

zawstydzil sie ladnie i usmiechnal do siebie - przepraszam madame, to sie nie powtorzy - moze byl rozrabiaka, ale mial maniery. - no to powiedz mi co pankowy robia bo ja nie wiem. ciekawi mnie to - usmiechnal sie szeroko i dodal - nie lubia salonow, to wiem juz. to jakas fobia? - zapytal powaznie!

- prawde mowiac tez nie jestem zorientowana w obyczajach pankow. i pankow tez. myslisz ze powinnam znalezc sobie chlopaka panka w ramach poznawania zycia czy cos? - zapytala rowniez bardzo bardzo powaznie! nawet uniosla brwi.

no myslalam ze powiesz ze to trawa;/ troche sie skrzywila bo miala cos okropnego w szklance i powiedziala - ty nie wygladasz na felixa za to. wygladasz smiesznie - no czepiala sie tego gila. trawy. ale ona teraz pomyslala ze jest ulomny, no ale tak to jest pewnie sie upil troche przed impreza i..

cóż edith natomiast dużo myślała o tym co się wydarzyło między nimi w zeszłe wakacje, jak było im dobrze i wspaniale i o tym nieszczęśliwym rozstaniu, sama już nie pamiętam dlaczego nie są razem. możliwe, że oboje byli o siebie chorobliwie zazdrośni i tak jakoś wyszło. po dość długiej chwili zwątpienia, flustracji i wielu innych emocji, które powodowały, że jej serce biło jak dźwoń, a krew w żyłach krążyła jak oszalała na samą myśl o lucienie, możliwe też, że uginały jej się kolana i brakowało jej tchu, więc oderwała wzrok od luciena i wbiła je ponownie w adalberta, a konkretniej w jego nieziemsko niebieskie {?} oczy. - ciebie. - odpowiedziała kokieteryjnie i dodała do tego swóje urocze spojrzenie + uśmiech, co tworzyło niesamowitą mieszankę, wręcz wybuchową.

- ojej - zasmial sie na chwile - mysle ze poznawanie nowych kultur jest jak najbardziej wskazane. wszystkiego trzeba doswiadczyc carol - nazwal ja po imieni bo miala przesliczne tez chcialam cos z karolina no ale to by dziwnie i podejrzanie wygladalo. - to wiesz jak cos to dam ci namiary na fotce.fr na fajne twarze i sie umowimy w kwartet - powaiedzial znow powaznie

sorry ale kolezanka dzwonila bo jest gdzies w lesie przebrana za czarodziejke z ksiezyca i zjadaja ja komary ;/ niewazne. - a na co masz ochotę? możemy zgarnąc trochę żarcia z kuchni i schować się u mnie w pokoju, żeby nikt tego nam nie zjadł - zaproponował. pewnie w rzeczywistości miał jakiś niecny plan, żeby ją przywiązać do łóżka, wczesniej uśpić ciasteczkami, a potem zgwałcic i pocwiartowac, zeby potem wyrzucic do smietnika sąsiadów. dobry plan...