ok trafili bezpośrednio do jej mieszkania, było pewnie zajebiste jak sama ona, ale nieważne. - okej, chcesz coś może do picia? kakao, mleko, herbatę, kawy nie proponuję no chyba że chcesz. wino? - zapytała się go, bo miała wszystko, prawie wszystko. ostatnio kawę postanowiła odstawić

- wino. wino z wodka najlepiej. - poprosil, zdejmujac swoj kardigan i zawiesil go sobie na ramieniu. zostawil reklamowke z jogurtem oraz swoje buty przy wejsciu i rozwalil sie na kanapie. potrzebowal sie upic zeby prowadzic normalna towarzyska konwersacje bo normalnie nie bylby do tego zdolny, smutne. w zwiazku z tym nic wiecej nie powiedzial, skoro juz byl taki nietowarzyski, ale spoko.

- wino i wódka.. no dobra - powiedziała odkładając na chwilkę nóż i idąc do barku. zaraz podała mu na stół i kieliszki i wódkę i wino, mógł sobie nawet i dla niej pić z gwinta, czym chata danielle bogata. zaraz skończyła robić kolację, więc przyniosła im kanapki z serem i z czymś tam jeszcze - prosze bardzo smacznego. dawno się nie widzieliśmy, co u ciebie, spochmurniałeś - zauważyła.

- wolalbym zebys dala mi szklanke - powiedzial, bo uznal ze nie chce mu sie nalewac ciagle do kieliszka a byl zbyt elegancki zeby pic z gwinta. uniosl brew, zastanawiajac sie co ma na mysli przez 'spochmurniales', bo w sumie zawsze byl mrukiem. - czy ja wiem - powiedzial wzruszajac ramionami. poczestowal sie kanapka, bo byl glodny. - nic. a u ciebie?

czemu mi on się kojarzy... xd no ale, mniejsza o kojarzenie, ważne że zaraz wzięła szklankę i mu ją podała. - proszę. aha, no dobrze nie chcesz opowiadać to okej nie musisz - powiedziała obojętnie i wzięła się za jedną z kanapek. była bardzo głodna, więc wchłonęła ją trochę szybko. zaraz wzięła sobie trochę wódki - hm, u mnie nic ciekawego, wyjeżdżam niedługo... - zawiesiła głos

z czym ci sie kojarzy ;o nalal sobie do szklanki wino. wzial lyka i dolal sobie wodki, bo uznal ze bylo za slabe. wypil pol naraz, zeby poprawic swoje soszyl skils conie. - serio? dokad? - zapytal unoszac brwi, udajac zainteresowanego, nawet niezle mu szlo. nie byl zainteresowany bo w sumie nic go nie interesowalo, wiec bez obrazy.

- yy do kapsztadu - palnęła bez namysłu, bo i tak wiedziała ze kogo to interesuje gdzie ona wyjeżdża. będzie zwiedzała jakieś przypadkowe budynki i dbała o dzieci z afryki czy coś takiego, sama nie wiem, pewnie chciała kiedyś zostac misjonarką ale minęła się z przeznaczeniem i jej nie wyszło. przyjrzała się swoim paznokciom i napiła się wódki - smakuje? - zapytała patrząc na drinki

- na zawsze? - zapytal marszczac brwi zdziwiony. - ee spoko - wzruszyl ramionami, bo wodka z winem to raczej nic specjalnego. przygladal jej sie przez chwile ale nie doszedl do niczego interesujacego, nawet nie miala wasika, wiec siegnal znowu po swoja szklanke i wypil do konca. dolal sobie juz tylko wodki.

kichnęła więc ale to przez alergie na swojego kota bo zapomniała żeby wziąć leki a teraz to już za późno - nie, no coś ty, nie na zawsze, na tydzień jakiś. a co, adi, będziesz tęsknił za ciocią danielle która zawsze służy jogurtem, wódką, winem i czymkolwiek tam jeszcze chcesz? -zapytała się go i tylko napiła sie wódki. wiedziała że nie będzie za nią tęsknił, bo przecież aż tak ze sobą blisko nie byli. nawet ze sobą nie spali.

- raczej nie - powiedzial, bo byl raczej szczera osoba, hehe. nawet sie nie usmiechnalm, cham roku, ale to nic. chcial zapytac czemu ona nie pije, ale dopiero zauwazyl, ze jednak pije, wiec zrezygnowal z tego pytania. genialne zdanie, wiem. - na tydzien bez sensu wyjezdzac tak daleko. dwa dni tego tygodnia to sam samolot, daniel - poinformowla ja.

- widzisz, ja za tobą też nie będę tęskniła - powiedziała szczerze też, bo przecież co, będzie mu padać w ramiona, szlochać że będzie bardzo za nim tęskniła i że nie przeżyje bez niego dnia? bez sensu, bo to nie dla niej. zaraz przyjrzała mu się i zmierzwiła jego włosy. przynajmniej nie oblizywała ciągle ust albo i nie poprawiała włosów, bo moje postaci mają do tego skłonności - huh ale na więcej nie mam pieniędzy, no chyba że mi pożyczysz - zażartowała.

- tez nie mam. wszystko wydalem na prostytutki. - powiedzial i dal sobie spokoj z piciem. wzial kolejna kanapke i rozlozyl sie nieco bardziej na kanapie. nawet postawil nogi na stoliku., ale mial czyste skarpetki wiec wiesz. nawet bez zadnej dziury. brawo adalbert.

machnęła na to wszystko ręka, w końcu tylko to był adi. uśmiechnęła się sama do siebie i napiła wódki, dobra była i mocna, a danielle była bardzo dobrą koneserką mocnych alkoholi. przyjrzała mu się znowu - a ja wydałam wszystko na taksówki i na wódkę. znaczy chyba na alkohol - wzruszyła ramionami, ona mogła tylko i wyłącznie na to wydawać - a i trochę na dragi - przypomniało się jej

- nie powinnas brac narkotykow - westchnal, bo sam nie bral! byl zdrowy oprocz tego ze nie umial rozmawiac normalnie kiedy nie byl pijany. prawie jak jeden debil z big bang theory. jezu nienawidze tego serialu. - nie przyjde na twoj pogrzeb - zapowiedzial dolewajac sobie jeszcze wodki, chociaz byl juz troche pijany i tak.

- a no to dzięki to miłe z twojej strony. ale jeżeli to ty pierwszy umrzesz na przykład na raka wątroby to co zrobisz? ja na przykład przyjdę. no tak z czystej ciekawości... - gadała bez sensu zupełnie i przyglądała się wódce, która malała w jej oczach. uśmiechnęła się do siebie i trochę do butelki, była z lekka wstawiona ale nie było tak z nią jeszcze źle - wiem że nie powinnam, ale wzięłam na rozluźnienie, nic mi nie zaszkodzi nie uzależniłam się! - zauważyła.

- niech ci bedzie. - przeciagnal sie na kanapie i usiadl na niej, znaczy wczesniej lezal tak prawie i w ogole, wiec to jakas zmiana. doszedl do wniosku, ze sie nudzi wiec przyciagnal ja i pocalowal.

no to sobie znalazł sposób na nudę. oddała pocałunek, bo i tak była pijana, poza tym była nimfomanką i puszczalską, nic nie szkodzi jej jeden numerek o którym zapomni. przyciągnęła go bardziej do siebie i pocałowała jeszcze raz ale tym razem bardziej dogłębnie i z języczkiem. sama się będzie musiała kontrolować jeżeli po prostu jej pozwoli na coś więcej, cóż. nimfomanka. ale dzieci nie będą mieć.

nie beda mieli bo mial w kieszeni gumke. oparl sie reka o podlokietnik kanapy i uniosl nieco w gore, calujac ja jeszcze przez chwile, a po chwili odsunal sie calkiem i zdjal z siebie koszulke. mial seksi muskuly wiec mogla sie popodniecac. - pokaz mi swoj pokoj. - poprosil, albo raczej rozkazal, bo byl meskim mezczyzna.

tym lepiej że danielle, chciałam napisać że freja brała tabletki, bo nie była głupia i nie popełniała błędów leeny, pozdro. zaraz ściągnęła z siebie koszulkę tylko, pewnie nic pod nią nie miała, bo była trochę zboczona. pociągnęła go za rękę i poszli do jej pokoju z wielkim łóżkiem na które go popchnęła. ale z lekka, bo nie miała takiej siły przecież. zaczęła więc go po prostu całować.

usiadl wiec na tym lozku i pewnie nawet mial slodkie meskie sadelko. lubie meskie sadelko. znaczy nie jak facet jest gruby. wiesz o co mi chodzi. ulozyl dlonie na jej biodrach i nawet dal sie przez chwile calowac. obmacal jej cycki. - rozbierz sie - powiedzial po chwili i przesunal zeby miala miejsce.

roześmiała się i pewnie zaczęła robić mały striptiz. powoli ściągała spodnie, nachylając sie nad nim, robiła wszystko bardzo bardzo powoli. będzie się śmiała sama z siebie jeżeli powie, było super ale muszę już iść bo wcześnie rano wstaję. ocierała się o niego, skoro już jesteśmy przy tym, ale jako że miała niewiele do ściągnięcia, więc bardzo szybko uporała się ze swoimi spodniami i stringami i teraz już była kompletnie naga.

sory ze tak dlugo! jezu nie wyobrazam sobie freji w stringach xd w miedzyczasie pozbyl sie swoich spodni. skarpetek tez bo nie wiem czemu mialby zostac w skarpetkach. seksili sie i w ogole poszedl u niej spac, bo ja ide odsypiac. dobranoc ;*

dobranoc ;*

Nie miał pojęcia, jak jej się wytłumaczy, że przybył z takim poślizgiem. Łudził się, że o to nie zapyta. W każdym razie stanął przed drzwiami jej mieszkania z dobrym, czerwonym winem i bukietem kwiatków, które kupił po drodze w pobliskiej kwiaciarni, stwierdzając, że tak wypada. Przynajmniej jakieś zadośćuczynienie. Zapukał do jej drzwi i czekał, aż otworzy.