wkurzała smsami juliena wiec miała jakąś robotę. poszła otworzyć swoje drzwi i tylko go wpuściła - cześć casper - powiedziała - w końcu jesteś, myślałam że nigdy się już ciebie nie doczekam - stwierdziła i uśmiechnęła się do siebie. zaraz przyjrzała mu sie z zaciekawieniem - hm, no wejdź - powiedziała z uśmiechem i sama poszła na chwilę do salonu xd

Ściągnął swoje trampki i chyba poczłapał za nią, uprzednio zamykając za sobą drzwi. Ucieszył się, że nie zadaje miliona pytań. Oblizał wargi i postawił wino na stoliku w salonie.
- Sorry, za to spóźnienie - wymruczał, bo w końcu wypadało mu coś powiedzieć i w ogóle się odezwać, a nie stać, jak ta ciota bez słowa. Pewnie dał jej bukiet kwiatów, uśmiechając się rozbawiony, bo nie miał w zwyczaju obsypywać dziewczyn bukietami, ale chyba był tak napalony na te tatuaże, że postanowił ją przeprosić w taki to sposób. xd

jak dzisiaj obczaiłam, to ma na rękach po wewnętrznych stronach, na nadgarstku i na tej szyi ma także więc nie wiem co jeszcze, może też ma w dole pleców gdzieś, ogólnie była w tatuażach cała więc mógł ją dzisiaj w nie całować - nie szkodzi, miałam dużo i tak jak na razie na głowie, rozgość się - powiedziała, bo w sumie mógł sobie usiąść gdzie tylko chciał, salon było ogromny ale za to sypialenke miała małą i słodką. uśmiechnęła się do siebie - i ładne kwiaty - powiedziała i wstawiła do wazonu - hm, miałam ci pokazać tatuaże o ile pamiętam - przygryzła wargi

Usiadł na wygodnej kanapie z wyglądu, ale kiedy posadził na owej tyłek to była tak samo wygodna, na jaką wyglądała. Uśmiechnął się do siebie przelotnie, łobuzersko.
- Tak, właśnie - pokiwał twierdząco głową, nawiązując do tematu tatuaży. - Po to tutaj właśnie jestem - dodał, oblizując wargi. Trochę zastanawiał go fakt, co tez może knuć Julien, bo znał go zbyt dobrze, żeby spokojnie puścić mimo uszu ich wczorajszą rozmowę, ale nie zaprzątał sobie tym więcej głowy, kiedy zmierzył Danielle wzrokiem. Uśmiechnął się dziarsko i poklepał obok siebie miejsce.

usiadła sobie obok niego i tylko uśmiechnęła się do siebie - hm, oprócz tego o tutaj na szyi, mam jeszcze na rękach i na nadgarstku, chcesz zobaczyć? - powiedziała zdejmując z siebie sweterek, miała pod nim koszulkę taką jak na awie i żadnego biustonosza pod nim! przysunęła się do niego, już z julienem później sobie porozmawia bo i tak będzie żałowała tego co dalej zrobi, bo danielle mimo wszystko ma wyrzuty sumienia - proszę, oto one, ale jeszcze mam jeden na plecach, ale to później musiałabym zdjąć koszulkę - powiedziała mimowolnie

Pewnie obejrzał wszystkie tatuaże, co poskutkowało tym, że się ze sobą przespali i poszedł sobie, bo nie mam na niego weny, sorry. ;c

przyszedł.

ależeśsię napisała ;p oke, danielle właśnie jadła kolacje czy coś takiego i musiała przerwać żeby teraz pójść otworzyć drzwi. kiedy już je otworzyła, wpuściła go do środka z uśmiechem - cześć, chodź, zapraszam - powiedziała i zaraz poszła do salonu na kanapę i zaczęła jeść znowu swoją pizzę

- cześć - powiedział i pewnie po drodze już zjadł jakiegoś kebaba, albo coś, bo nie chce mi się pisać, że jadł, blablabla, źle się czuję, a powinnam siedzieć gdzieś tak do 1 na necie... -.- usiadł obok niej i spojrzał na nią niepewnie. - co słychać? - spytał w końcu.

- nie wiem, chyba wszystko jest w porządku. jak widzisz, właśnie spożywam kolację, ale to praktycznie się musze zmuszać ale powoli moja terapia idzie do przodu. jest okej. a co u ciebie się dzieje? - zapytała się go z uśmiechem i przyjrzała się mu. spojrzała gdzieś na bok, szukała teraz swojego kota czy tam psa, nie wiem co chciał mieć colton jak był mały ale znając danielle miala ona kota. z resztą, ja dzisiaj takiego ślicznego widziałam... jak na razie czekała co ma do powiedzenia

- właściwie nic, jestem trochę niewyspany, ale poza tym to okej - powiedział i rozejrzał się po mieszkaniu. - nie ma coltona? - zapytał, opierając się o oparcie kanapy. jakieś mało treściwe te moje posty dziś, ale umieram :c - mogę sobie wziąć coś do picia? - zerknął w stronę kuchni, nie chciał jej fatygować, skoro jadła.

- jasne, częstuj się. przepraszam ale dzisiaj musisz sam się obsłużyć bo ja muszę skończyć to co zaczęłam, czyli tą kolację. jeszcze mi został jeden jedyny kawałek. ale jestem mistrzem, wiesz... zjadłam dzisiaj na obiad ryż z sosem, na śniadanie tosty i teraz 3 kawałki pizzy. będziesz ze mnie w końcu dumny - uśmiechnęła się do siebie i pokiwała głową. zaraz spojrzała na niego i przygryzła wargi - coltona nie ma, będzie za godzinę albo i nie - wzruszyła ramionami

- okej, w porządku - powiedział i poszedł do kuchni, nalał sobie czegoś zimnego i jej też i wrócił do pokoju. - nie sądziłem, że tak szybko się przełamiesz, żeby jeść tak dużo - przyznał, bo to chyba na ogół zwiększa się ilości stopniowo, nie wiem. napił się swojego napoju i zerknął na nią.

- no wiesz, od razu tak nie było łatwo ze mną. w ogóle colton zabiera mnie na obiady, do psychologa, wszedzie gdzie tylko mogę uzyskać trochę pomocy i takie tam... ale nieważne, nie będę chyba ciągle o sobie opowiadać prawda? - uśmiechnęła się do siebie i przygryzła wargi. spojrzała na niego i skończyła pizzę, zaraz zapalając papierosa i zaciągając się nim. - no więc, co cię do mnie sprowadza? - zapytała się z zaciekawieniem

- nic szczególnego - rzucił początkowo, bo sam nie wiedział. z jednej strony chciał jej powiedzieć, że jej wybacza, a z drugiej, bał się, że pomyśli, że będzie chciał z nią być. a on nie był pewien, czy chciał. owszem, coś tam do niej pewnie czuł, ale jednak nie był gotów na zobowiązania, bo trochę mi to do niego nie pasuje i to pewnie będzie długa droga.

- aha no tak - wzruszyła ramionami i przygryzła wargi. tylko zaciągnęła się papierosem i poszła w takim razie pozmywać, bo co miała zrobić skoro i tak nic julien nie powiedział. pewnie tylko włozyła talerz do zmywarki - może napijesz się ze mną jakiegoś wina czy musisz dzisiaj wracać do domu całkiem trzeźwy? - zapytała sie i uśmiechnęła. spojrzała się na zegarek - dopiero dziesiąta, noc jest jeszcze młoda - zauważyla jakże mądrze

- nie, jakoś nie mam ochoty na wino, ale dzięki - powiedział, pewnie wczoraj zabalował i miał jeszcze kaca, albo coś. - hm, no tak, dziesiąta, ale wolałbym tu nie być, kiedy wróci colton, wiesz - mruknął, pewnie bał się, że colton go pobije xd albo może za sobą nie przepadali, nie wiem.

- aha - wymamrotała tylko i przygryzła wargi. przyjrzała mu się - colton i tak nie wróci, poszedł sie upić a mnie zostawił. jak zwykle z resztą, on mnie kocha po prostu zostawiać w domu samą i żebym tylko nigdzie nie wychodziła. z resztą, to takie głupie - westchnęła i oblizała wargi. zaraz przyjrzała mu się dokładniej - yy... no ten... możesz ze mną spać - zaproponowala

- hm, może po prostu się o ciebie martwi, wiesz. ale na pewno nie jest tak, że cię nie kocha - zapewnił ją i objął ramieniem, a potem przelotnie musnął jej usta swoimi. - to nie jest dobry pomysł, żebym spał z tobą, na razie nie, ale możesz mi pościelić na kanapie najwyżej, skoro tak bardzo nie chcesz zostać sama.

przysunęła się do niego bliżej i pocałowała go skoro jej pozwolił w końcu się pocałować. okej, pewnie teraz przyciągnęła go do siebie. przytuliła się do niego i tylko spojrzała na niego - ale dlaczego, on na bank nie będzie zły że ktoś ze mną śpi. tym bardziej że on myśli że jesteśmy razem ale to już nieważne, wszyscy tak myślą - wzruszyla ramionami

- ale nie chodzi mi o coltona, po prostu uważam, że nie powinniśmy się na razie spieszyć, wiesz, wszystko po kolei i powoli - powiedział i oddał pocałunek, obejmując ją ramieniem. - masz coś słodkiego? zjadłem kebaba i teraz mam ochotę na coś słodkiego... - rozejrzał się. - ale jak nie masz, to trudno, wystarczy mi coca cola.

- po kolei i powoli to brzmi jak w jakiejś podstawówce, przecież wiesz jaka jestem cholernie niecierpliwa jeżeli chodzi o takie rzeczy... ale jak chcesz, oczywiście oczywiście nie ma się gdzie przecież spieszyć poczekamy zobaczymy - pokiwała głową i uśmiechnęła się do siebie - mam chyba jakieś ciasteczka a z coltonem i tak rozmawiałam, dzisiaj go na bank już nie będzie. on tutaj nie przyprowadza swoich żadnych dziewczyn - powiedziała całując go jeszcze raz i idąc do kuchni po ciacha

- w podstawówce? - roześmiał się. - po prostu nie chcę niczego zepsuć, wiesz - a tak naprawdę, to nie chciał jej dawać nadziei, póki sam nie był niczego pewien, choć i tak ową nadzieję już jej dawał. - no dobra, to w takim razie zostanę na noc... i dlaczego nie przyprowadza tu dziewczyn? robisz mu obciach przed nimi, czy co? - rozesmiał się.

- no przez ciebie czuję się jak w jakiejś podstawówce, no ale jak chcesz to możemy poczekać. albo nie, nie w podstawówce tylko w jakimś liceum jak dziewczyna chce poczekać na swój pierwszy raz. normalnie będę tą dziewczyną -wzruszyla ramionami i spojrzała sie na niego. zaraz uśmiechnęła się do niego i przygryzła wargi - śpij ze mną, chociaż to możesz zrobic dla mnie... tak troszkę -wymamrotała mu w szyję

przewrócił oczami nad jej głową. 'chociaż to', uważał, że jej wybaczył i to wystarczające, no cóż, to facet. w każdym razie, skinął głową. - okej, ale będziemy spać i nic poza tym - zastrzegł więc i zapalił papierosa, zaciągając się mocno. - a jutro zrobię ci dobre śniadanko, potem obiad, a potem pójdziemy na wieeelkie lody, co?