- dzięki - powiedziała i rozesmiała sie znów z papierowego statku. wydało jej się to w cholerę urocze i lambert też był uroczy, zarzekając się, że jest biodegradalny, więc pochyliła sie w jego stronę, opierając rękę na jego ramieniu i musnęła delikatnie jego usta swoimi. - wiesz, chyba zaraz będę musiała lecieć... - westchnęła, odgarniając mu włosy za ucho i pocałowała go w płatek tegoż, a potem w szyję, pokazując, że wcale nie ma ochoty nigdzie iść.