spacerowal po starym miescie i przypominal sobie wszystkie wspomnienia nie wiem co go napadlo i w ogole przysiadl sobie i z kubkiem kawy goracej, bo mu bylo zimno przygladal sie budynkom. no bo on byl na architekturze niech bedzie i szukal inspiracji i myslal ze saint tropez to miasto z doskonalymi budowlami w ogole jak cala francja. lubil tez rysowac, wiec chcial cos uwiecznic. spojrzal na dziewczyne siedzaca obok i spytal sie - przepraszam, nie masz moze cos do pisania? - spytal grzecznie wyjatkowo, bo mial pewien szacunek do dziewczyn

przeniosła wzrok z jakiegoś ładnego, wyniosłego budynku na jacquesa i przez chwilę przyglądała mu się pytająco. zaraz jednak dotarło do niej, że najpewniej mówił do niej, bo w promieniu paru metrów nie znajdował się chyba nikt prócz ich dwojga. - ale w sensie, że długopis, czy kartkę? - zapytała i sięgnęła do swojej torebki, szperając w niej przez chwilę. - na twoje szczęście mam to i to - uśmiechnęła się po chwili i podała mu jakiś notesik, nowy, nieużywany, pewnie dostała razem z panią domu, albo cosmopolitanem xd i podała mu też ładny cienkopis.

usmiechnal sie i spojrzal rzutem oka na darle, ktora miala delikatna, francuska urode i powiedzial - wystarczy dlugopis, notesik jest zbyt piekny na moje bazgroly - zaczerwienil sie ale nie tak typowo tylko na rozowo. i w ogole rzadko mu sie to zdarzalo - piekna okolica. musze cos przeniesc na kartke - stwierdzil stanowczo, ale przez rysowaniem sie przedstawil - jestem jacques - podal dlon jak na przywitanie - jestes z stad? nigdy cie nie widzialem - powiedzial, bo takiej twarzy by nie zapomnial

- darla - uścisnęła jego dłoń. - nie, jestem z ameryki, ale mam francuskie korzenie - powiedziała, bo właśnie wpadłam na te francuskie korzenie. - daj spokój, pewnie i tak do niczego mi się nie przyda - wskazała na notes i machnęła ręką, po czym odgarnęła włosy. - więc lubisz rysować - wywnioskowała. - też lubię, ale nie umiem. marzyły mi się studia artystyczne, ale chyba nic z tego - wzruszyła ramionkami, choć miała jeszcze przed sobą trzecią klasę liceum, no i maturkę. zw!

- milo mi, bardzo milo! - usmiechnal sie szeroko i ladnie i powiedzial - bylem w ameryce, i kocham nowy jork - no to jacques musial to po mnie odziedziczyc bo juz na offtopie pisalam ze to moje superulubione miasto - mam swoje kartki z bazgrolami, nie bede ci marnowal. - zaczal rysowac jakies tam kontury i w ogole cos juz zaczelo sie tworzyc - ja nie jestem na artystycznych studiach, jestem na architekturze - w ogole co ja robie z tymi postaciami wszystkie sa artystami, zawsze kurna zawsze - taa pewnie klamiesz i nie chcesz zebym byl smutny i zobaczyl twoje super dziela... - zesmutnial chwile

- nie, no co ty. nawet nie mam żadnych 'dzieł', bo wszystkie od razu wywalam - wzruszyła ramionami i schowała notes z powrotem. - no tak, ale na architekturę by cię nie przyjęli, gdybyś nie miał talentu, więc nie bujaj, masz na pewno - powiedziała i uśmiechnęła się pociesznie. - fajnie się składa, jestem akurat z nowego jorku - powiedziała. chciała zaproponować, że może się z nią tam wybrać w wakacje, ale uznała, że to o wielewielewiele za wcześnie na takie propozycje. - czym jeszcze się interesujesz, oprócz architektury?

usmiechnal sie znow do niej bo widac bylo ze darla jest normalna a dziewczyny z st tropez maja same drinki zabawy i takie tam w glowie z reszta on tez mial ale mu przechodzi - dobra, ja na architekturze sobie srednio radze wiec.. nowy jork jest super. kocham to miasto mozna sie wyszalec i w ogole! - powiedzial z usmiechem i odpowiedzial - jak kazdy facet chyba mam teraz kota na punkcie mundialu i lubie sport; nozna i kosza. a Ty na studiach jestes czy jeszcze nie? no i mi tez powiedz co lubisz! - zasmial sie patrzac sie na maly nosek darli

- hm, nie... jestem w drugiej klasie liceum - zakłopotała się trochę i pomyślała, że to ją przekreśli u niego na starcie, poor thing. na razie jednak postanowiła się tym zbytnio nie przejmować i tylko znów się uśmiechnęła. - też kocham nowy jork, żałuję w sumie, że musiałam wyjechać. znaczy, nie musiałam, długa historia, nieważne - mruknęła pod nosem i zerknęła na niego. - no tak, mundial - pokiwała głową. - jakoś mnie to nie kręci, wolę tenisa, sama czasem gram.

- no to wszystko przed toba, ciesz sie masz jeszcze czas na wybranie tego i tamtego. moze nie bedzie z toba tak jak ze mna - wzruszyl ramione i mial podzielna uwage wiec tworzylo mu sie tam cos - kiedys mi ja opowiesz bo jestem strasznie ciekawy co cie wypchnelo z tak boskiego miasta - usmiechnal sie szczerze - to musisz byc silna, tenis jest dla silnych osob. ja jeszcze lubie biegac, wiem, teraz pomyslisz ze jestem niemeski..trudno.. szkoda - zesmutnial na pokaz a potem zasmial sie

- wcale tak nie pomyślałam! - zapewniła go, bo faktycznie tak nie myślała. - nie wiem, pewnie wybiorę się na coś ze sztuką, albo medycyna... - wzruszyła ramionami. nie chciała sobie robić wielkich planów, bo jej plany nigdy nie wypalały. - okej, kiedyś ci opowiem - obiecała. - ale teraz ty możesz mi opowiedzieć coś o sobie. nie podoba ci się na tej architekturze? - zapytała, bo tak wywnioskowała z 'może nie będzie z tobą tak jak ze mną'. zerknęła na niego podejrzliwie.

- nie no, dobrze mi jest ale to bylo na szybko, blyskawiczna decyzja - powiedzial - jesli nie masz powolania, to nie idz na medycyne! podobno jest okropnie na tym kierunkiu - doradzil bo mial kolege ktory szedl na stomatologa niech bedzie. skonczyl prawie rysunek - chyba wykorzystam kiedys te belki, sa fajne - wskazal palcem ale nie na rysunek tylko na oryginal, nature - kiedys sie umowimy na kawe i bedziesz sie spowiadac, no - usmiechnal sie

za mycie;/;/;/;/;//

- no, nie mam, ale zawsze mnie interesowała medycyna. sama nie wiem, może jeszcze coś mi przyjdzie do głowy - wzruszyła ramionami. ogólnie to darla jest cholernie nudna i możesz mi pomóc coś z nią zrobić, ale nie wiem co :c - do czego chcesz je wykorzystać? - spytała, zerkając na belki. - okej, będę opowiadać. choć prawdę powiedziawszy, lepiej mi się opowiada przy winie, ale może być kawa - miała nadzieję, że nie weźmie jej teraz za alkoholiczkę :c

dobra pogadali troche i bede za godzine bo mama mi jeczy... ;/

snuł się gdzieś tu lekko podchmielony, korzystając z powrotu do wolności po weekendzie, czy co gorsza tygodniu w rodzinnym domu w petersburgu. dalej nei wiem po co miałby tam jechać, ale za późno na odkręcanie tego. szedł w każdym razie i popalał papierosa.

zastanawiałam się sto lat kogo ci dać, ale ostatnio polubiłam kulikovą. mniejsza jednak z tym. darla nie była podchmielona, ale za to wracała z jakiegoś spotkania z koleżankami, więc pewnie wypaliła z pół paczki papierosów, nawet skusiła się na skręta, więc była wesoła i tak dalej. razem ze swoją wesołością wpadła na dimę, bo miała na sobie niebotycznie wysokie obcasy. - uups... - zaśmiała się. - przepraszam. wszystko w porządku?

dobrze, że nie należał do strachliwych osób, bo pewnie umarłby na zawał na miejscu, w tej cholernej uliczce i darla miałaby go na sumieniu! zamiast tego, objął ją w pasie, żeby się nie przewróciła, korzystając z okazji, że może ją pomacać i uśmiechnął się kącikiem, w drugim trzymając papierosa. wyglądał pewnie jak papaj, jednak przystojniej - ze mną okej, a ty? jesteś cała? - spojrzał na jej długie do nieba nogi, chcąc pewnie ogarnąć, czy nie złamała obcasa. wyjął papierosa z pomiędzy warg zanim się odezwał, oczywiście.

- ze mną wszystko okej, chyba po prostu nie powinnam wychodzić o tej porze na dwór, na dodatek w takich butach, wiesz - pokiwała głową i odsunęła się od niego, kiedy już złapała równowagę, uznając, że byłoby nie na miejscu, gdyby tak przy nim tkwiła, choć nie wpadła na to, że chciał ją pomacać. - jestem darla - powiedziała, zerkając na buty. na szczęście obcasów nie połamała, ale i tak bała się dojść w tych butach do domu, cóż.

-dimitri, miło mi - odpowiedział, na pewno z rosyjskim akcentem, który mógł być całkiem pociągający, jeśli występował razem z wyglądem dimy, jestem od dzisiaj fanką petera, wiesz? już wiesz - może cię odprowadzić? - zaoferował swoją pomoc, chcąc dalej trochę ją pomacać, poza tym szczerze mówiąc trochę bał się puścić ją samą w siną dal i ciemne uliczki, bo nigdy nie wiadomo kto się nimi snuje. jakiś facet w płaszczu, czy inny papa soprano.

albo rumuni/cygani/whatever <33 xd zawahała się przez moment, bo skąd miała niby wiedzieć, czy to właśnie on nie był takim rumunem/cyganem/whatever. bała się jednak wracać sama, szczególnie w tych butach, więc pokiwała powolnie głową. - no, jeśli chcesz to okej - powiedziała i uśmiechnęła się wesoło, bo była dziś wesoła. złapała go odruchowo za rękę. - w sumie mieszkam niedaleko stąd, wiesz - stwierdziła, przeczesując palcami włosy.

haha, zapomniałam o nich! xd - teraz już wiem - odpowiedział, posyłając jej zadowolony uśmiech i przysuwając się bliżej, bo nigdy nie jest za późno na odrobinę macania na dobranoc, nie? przynajmniej z takiego założenia wychodził dimitri - impreza się nie udała? - zagadnął, obstawiając właśnie to, skoro szła tędy o tej porze. za późno na wyprawę na imprezę, jednak za wcześnie na wracanie z niej. ah, mózg może się zagotowac.

- w sumie nie byłam na imprezie. taki tam, babski wieczór. ale jak wszystkie zaczęły się chwalić swoimi wielkimi miłościami i ekscesami łóżkowymi, to zaczęłam się nudzić i poszłam - wzruszyła ramionami. - a ty, co tu robisz? ostatnio wieczorami spotykam na mieście chłopaków, nie wiem, myślałam, że to nowy jork nigdy nie śpi, ale st. tropez najwidoczniej też - pokiwała głową. - wejdziesz do mnie na herbatkę? mam liptona i earl gray!

-nie miałaś się czym chwalić.. przepraszam, chyba nie powinienem o to pytać - zreflektował się, nadrabiając promiennym i tęczowym uśmiechem jaki posłał w stronę darli, którą cały czas smyrał po talii - hm, earl grey? chętnie, jeśli to nie problem - dodał szybko, bo kiedy chciał, potrafił być naprawdę uroczy. chociaż przez większość czasu to jednak drań. i zaczniesz.

spacerowała po starym mieście z kubkiem latte, bo chyba nie dostawała kopa po kofeinie, zdarza się i coś takiego, ja mogę pić kawę nawet w nocy, ale to w końcu latte, czyli praktycznie samo mleko, wiec nie wiem nad czym się tak rozwodzę. podziwiała uroki miasta wieczorem.