Stała przed muzeum bo właśnie oglądała jakąś fascynującą wystawę. Pewnie nawet się rozpłakała nad jakas rzezba albo obrazem. aczkolwiek stala i szukala w torebce papierosow i czekala laskawie, az w okolicy znajdzie sie jakas taksowka, ktora zabierze ja do domu.

thierry siedział akurat dzikim trafem na krawężniku i bawił się mini modelem deskorolki, który kupił sobie przed chwilą za dwadzieścia ojro na jakiejś ładnej wystawie deskorolek. miał wyrzuty sumienia, że wydawał kasę na takie rzeczy, ale cóż. akurat tak puścił tę deskorolkę, że wjechała pod koła jakiegoś auta i z ust thierrego wyrwało się przekleństwo. załkał. albo nie.

normalnie elka wyrwałaby sie zeby ratowac deskorolke, ale po glebszym przemysleniu sprawy doszla do wniosku, ze to facet powinien zgrywac bohatera. no i rozpoznala thierry'ego. pewnie bardziej i szybciej by go poznala gdyby byl bez koszulki ale co zrobisz... -czesc. -powiedziala podchodzac do niego i nawet zapomniala, ze chcialo jej sie palic;/

- cześć. muszę zorganizować pogrzeb deskorolce - rzucił. był zupełnie trzeźwy, ale słońce mu chyba zbyt mocno uderzyło do czaszki skrytej pod warstwą skóry tudzież kilkoma warstwami bo skóra ma jakąś tam skórę właściwią i niewłaściwą, tak jak jest mocz pierwotny i niepierwotny hehe! nie pamietam nic już z biologii ;/. ale nie muszę, prawda. odwrócił głowę w stronę elizabeth i uśmiechnął sie do niej szeroko. - będziesz płakać?

Przysiadła obok niego na krawężniku, bo nie bała się brudu. Była dziewką ze wsi. To nic, że napisałam dziwką ze wsi. Spojrzała na deskorolkę, albo jej resztki bo sama nie wiem czy deskorolka została już zmiażdzona czy raczej nie. -No jasne, że będę. Jestem zdruzgotana tym co własnie miało miejsce. -udawała strasznie przejętą i nawet jej to wychodziło, bo była świetną aktorką;/

- ja też jestem zdruzgotany - powiedział, opracowywując w głowie podryw na deskorolkę. już miał przepis, a koszt łączny wynosił jednak 20 euro, więc chyba wolał upić dziewczynę na dyskotece jakimś tańszym drinkiem, ale wiadomo, że trzeźwe jednak były fajniejsze i takie cos było bardziej satysfakcjonujące. oczywiście, nie był żadnym chamem-ruchaczem, któremu zależało jedynie na seksie, ale dzisiaj był napalony, a nie miał żadnej stałej dziewczyny, lisbeth w końcu nawet nie było w zasięgu. - możemy o tym porozmawiać u mnie w mieszkaniu.

caly poranek podrywal dziewczyny na mlodego artyste. zdobyl kilka numerow wiec byl z siebie zadowolony. znudzilo mu sie bo wszystkie lecialy na te same teksty. postanowil napisac o tym ksiazke wiec usiadl na schodach przed muzeum i zaczal ja pisac na lisciu rabarbaru (bo rabarbar rosnie przed kazdym muzeum jak wiemy).

przez moment myślałam, że to justin t. aż sprawdziłam wizytówkę :zgroza:! quinn była na tyle dziwna, że pewnie mając wakacje chodziła po muzeach, także właśnie wyszła z tego, chociaż nie wiem co ono za jedno, bo nazwa nic mi nie mówi. jestem na to zbyt tępa, sad but true. spojrzała na hugo, z góry czym się całkiem jarała, bo pewnie była niska, zakładając włosy za ucho, żeby nie zasłaniało mu widoku - co piszesz? - chyba wsadziła nieśmiałość do kieszeni, albo wizyty w muzeach napawały ją odwagą.

hehehehehe justin. jacob jest seksi https://www.youtube.com/watch?v=8gy-w_J97qs&feature=related
- ksiazke - powiedzial zgodnie z prawda. dokonczyl zdanie i zerknal na nia z dolu. uniosl brew bo byl rasowy i umial takie rzeczy. - o kobietach. jestem filozofem. - sklamal bo nie skonczyl nawet liceum bo byl tu kul for skul. wyciagnal przed siebie nogi (gole, bo mial seksikrotkieszorty) i skrzyzowal w kostkach. odlozyl lisc bo w sumie nie napisal nic interesujacego i moglo go nawet zwiac. - ale nieladnie tak wypytywac ludzi...

wolę lauridsena. vintage huehue. quinn zaczerwieniła się momentalnie, kiedy wytknął jej wścibstwo i przez moment nie wiedziała co ze sobą zrobić, to straszne - przepraszam, nie chciałam... to znaczy nigdy nie widziałam, żeby ktoś pisał książkę.. cokolwiek na liściu i to dlatego - zaczęła się tłumaczyć zupełnie nie wiadomo po co i dlaczego. dodatkowo rozpraszały ją nogi hugo, który pewnie dopiero co je wywoskował i były zgrabniejsze niż jej własne.

co z tego jak lauridsen ma martwa kariere..nie interesuja mnie tacy lbr. - trudno. bede zmuszony ci wybaczyc. - usmiechnal sie do niej srednio milo bo bardzo milo bylo zarezerwowane dla ludzi ktorych znal dluzej niz dziesiec minut. posunal sie jej zeby usiadla obok niego. - przysiadz sie wedrowcze... - powiedzial, zart roku. - jestem hugo.

-quinn - przedstawiła się więc, przysiadając obok i podwijając pod tyłek sukienkę w jaskółki, bodajże miu miu - naprawdę nie chciałam - dodała cicho, bo teraz będzie go przepraszać do usranej śmierci, a przynajmniej do końca następnego tygodnia, bo ten już na finiszu, więc byłoby bez sensu - czyli jesteś pisarzem? wydałeś coś?

- nie. w zasadzie nie jestem pisarzem - uznal ze jednak glupio udawac kogos kim sie nie jest bo w sumie byl rownym gosciem. poczestowal quinn papierosem bo sam postanowil zapalic, bo nie palil juz trzy dni i jeszcze mu sie zepsuja papierosy na takim goracu - cieplo, nie? - zauwazyl ale nie mial zbytnio ochoty na pogody wiec po prostu stwierdzil fakt! - dawno nie bylem nad woda - westchnal - a ty kim jestes? - zapytal megafilozoficznie, nie powiem ze nie (pozdro tekst z galerianek)

nie oglądałam galerianek - nikim - odpowiedziała przejmującym tonem i uciekła z płaczem, pa

przysiadla na jednym ze schodkow przed muzeum a nawet muzełum i zawiazala sznurowke. niech sie znaja skads xd

okej znają się ze sklepu albo kiedyś jego rodzeństwo ich poznało. xavier sobie szedł i szedł przed siebie aż w końcu zauważył znajomą alanę. podszedł do niej z uśmiechem i zgasił papierosa gdzieś obok jej nogi - cześć mała - powiedział z uśmiechem i przyjrzał się jej - pomóc ci może w czymś? - zapytał się jej znowu i usiadł obok niej, żeby zaraz poprawić swoją sznurówkę która się mu rozwiązała.

- oczywiscie, ze pomoz, bo mimo ze mam trzysta lat wciaz nie potrafie wiazac sznurowadel - powiedziala wyciagajac do niego stope w trampku. tak naprawde oczywiscie umiala wiazac buty ale uznala ze moze go jakos wykorzystac, a co. - wygladasz dzis niesamowicie - powiedziala, bo przeczytala w kosmo ze faceci lubia komplementy.

- tak? dziękuję w takim razie - roześmiał się i spojrzał się na nią, zaraz zawiązał jej buty - służę pomocą, przecież wiesz. a teraz pozwól że w ramach rozpieszczania kobiet, bo dzisiaj mam doskonały humor, zabiorę cię na kawę i co tylko jeszcze będziesz chciała - puścił jej oczko, bo to przecież jest young wiecznie młody young. uśmiechnął się do siebie i zapalił papierosa, wkładając go między swoje wargi. zaraz przyjrzał się jej, wyglądała dalej tak samo ślicznie - jesteś śliczna, wiesz? - skomplementował ją też.

zabrala noge bo glupio byloby gdyby siedziala do jutra z wyciagniecia. skrzyzowala nogi w kostkach ze cztery schodki nizej bo miala takie dlugie nogi. - nie mam ochoty na kawe. siedzmy tu. poopalamy sie - zaproponowala wyciagajac z torby butelke wody mineralnej. wziela dwa lyki i wyciagnela w jego strony gdyby chcialby sie poczestowac! - wiem. powiedz mi cos nowego, xavier!

- coś nowego... hm.. a moja siostra cię nadal pozdrawia... ja się za tobą stęskniłem, opalanie nie jest dla mnie raczej chociaż jeżeli chcesz to faktycznie trochę mogę się z tobą poopalać. jestem blady - wymamrotał i zaciągnął sie papierosem. oparł się teraz rękoma do tyłu i patrzył sie gdzieś w stronę słońca - a w ogóle moja siostra chętnie by się z tobą spotkała - powiedział i zmrużył oczy, bo i tak przecież nic nie widział przez to rażące go słońce. raziło go prosto w oczy a on dzisiaj nie zabrał okularków. so sad. napił się trochę wody potem - a u ciebie coś nowego? - zapytał się jej. a ja zastanawiam się kto mu tą siostrę zrobi xd

zuzia niech zrobi bo ma tylko jedna dziewczyne! - okej, tylko sie nie spal. oblej sie woda czy cos jako ochrona - powiedziala bo nie zdawala sobie sprawy ze mokrzy ludzie opalaja sie jeszcze szybciej. usmiechnela sie do niego jak na awku czyli jak najwiekszy gej swiata i wzruszyla ramionami - twoja siostra sie we mnie podkochuje czy cos? - zapytala zainteresowana.

no to muszę ją poprosić skoro tak... roześmiał się znowu i zaciągnął papierosem - no właśnie jest taka jakaś strasznie dziwna... ostatnio tylko o ciebie wypytuje i pyta się ciągle kiedy cię przyprowadzę do domu i w końcu się przyznam że jesteśmy razem... to dziecko myśli że jestem z tobą. że ty i ja - powiedział z uśmiechem, ok, może i kiedyś będzie szczęśliwy z jakąś dziewczyną skoro zajmuje się produkcją dziewczyn, pozdro julka <3 no ale. uśmiechnął się znowu i napił trochę wody - ale wiesz że ludzie w wodzie opalają się strasznie szybciej niż ci co nie mają filtra? - zauważył

- to klamstwa - powiedziala chociaz uwierzyla mu w tej sprawie ale wolala udawac ze wie lepiej. smutne. wziela z powrotem swoja wode ktora i tak byla juz za ciepla i wrzucila ja znowu do torby. - mysl o tym ze moglibysmy byc razem jest dla ciebie az tak straszna, xavier? - zapytala unoszca brwi, nie obrazila sie zupelnie, raczej byla zainteresowana dlaczego!

spojrzał się na nią i potarł ręką o swoją szyję, żeby teraz zastanowić się nad tym. nie chciał jej mówić przecież że nie chciałby z nią byc tylko dlatego że on nie chciałby jej jako dziewczyny a może i by chciał ale raczej hm, nie byłby gotowy na związki - nie wiem w sumie... chyba nie, ale wiesz przecież że nie lubię zobowiązań aż takich - próbował z tym wszystkim wybrnąć ale mu się chyba nie udało. zaciągnął się papierosem - bo wyobrażasz sobie związek ze mną, szczęśliwy związek ze mną? - zapytał się jej był też ciekawy jak by to z jej strony wyglądało. byli by pewnie razem szczęśliwą parką bez dzieci xd