w takim razie holly przyszła do jeremiaha. wyglądała pewnie całkiem ładnie, mimo, że się nie wyspała, bo całą noc dręczyła ją burza. poprawiła jakąś ładną tunikę w ciemnym kolorze, bo mi się ostatnio zachciało tuniki, i zapukała, odgarniając włosy.

podbiegł do drzwi po drodze wkopując pornosy pod sofę. w ogóle nie zdążył posprzątać, no ale ostatecznie tylko idiota ma porządek, a geniusz (patrz: dżeremaja) panuje nad chaosem.
- hej! - powiedział otwierając jej drzwi ze swoim popisowym, niemal zapierającym dech w piersiach uśmieszkiem. - rozgość się. - dodał nawet, jezusku jaki on miły i szarmancki. i przepuścił ją w drzwiach!

w takim razie ja też jestem geniuszem, bo rzadko kiedy mam porządek <3 a jeśli już jest, to przez kilka minut. - cześć - uśmiechnęła się też, aczkolwiek nie miała takich popisowych i łobuzerskich uśmiechów jak on, niestety. w każdym razie, weszła do środka i rozejrzała się, aczkolwiek nie powiedziała nic na jego bałagan, sama też rzadko kiedy miała porządek u siebie w mieszkaniu. - co słychać? tęskniłeś za mną? - zaśmiała się, choć wiedziała, że pewnie nie tęsknił, bo jak mógł tęsknić za kimś, kogo w sumie nawet prawie nie znał.

wplątał palce we włosy zaraz zjeżdżając dłonią na kark, jak zawsze gdy był nieco zakłopotany. bo szczerze mówiąc to nie tęsknił, a nawet zapomniał o tym, że holly miała do niego dzisiaj przyjść, bo wczoraj był gdzieś tam na imprezie i trochę popił. bydlak.
- hm... nie gotowałem tak jak prosiłaś! - powiedział nagle. mistrz zmiany tematu <3 - chcesz coś do picia? albo możemy zamówić chińszczyznę. albo zrobię spaghetti. albo nie wiem. - wyrzucił z siebie, bo gdzieś przeczytał, że trzeba mówić dużo aby unikać odpowiedzi na niewygodne pytania, ha.

ale w sumie holly i tak się zorientowała, że skoro zmienił temat i tyle mówił, to za nią nie tęsknił. nie miała w sumie do niego o to pretensji, na szczęście, bo sama chyba też zbytnio nie tęskniła. - nie, dzięki - pokręciła głową. - nie jestem głodna. znaczy, jeśli ty jesteś, to nie krępuj się - powiedziała i usiadła na jakiejś kanapie, wbijając wzrok w swoje kolanka. cóż, czuła się trochę niezręcznie w jego towarzystwie teraz, bo jak już z kimś sypiała po paru godzinach spotkania, to najczęściej więcej z tą osobą się nie widywała.

ale to chyba dobrze, że się spotkali? to dobrze świadczy o jeremiah. poza tym, sama chciała! właściwie to wiedział jak się czuła, bo pierwszy raz zaprosił do swojego domu dziewczynę, z którą już spał. i właściwie nie wiedział, co ma powiedzieć ani jak ma się zachować. usiadł więc koło niej na kanapie, krzywiąc się przy pierdnięciu sprężyn i westchnął ciężko.
- naprawdę fajnie, że przyszłaś. - powiedział, klepiąc się po kolankach jak jakiś chory na autyzm perkusista. - więęęc... skoro nie chcesz pić ani jeść... to co chcesz robić? - spytał, wbijając w nią spojrzenie niebieskich oczu. może ona miała jakieś pomysły!

nie no, pewnie że dobrze, aczkolwiek w związku z tym czuła się niezręcznie i też nie wiedziała, co ma mówić. - nie wiem - wzruszyła ramionami, mając nadzieję, że to jeremiah okaże się kreatywniejszy. - możemy iść do kina, jak chcesz - zaproponowała, bo uznała, że tam nie musieliby przynajmniej zbytnio rozmawiać itd, więc może nie czułaby się tak strasznie onieśmielona. - a jak nie, to nie wiem. możemy zostać tutaj i obejrzeć jakiś film - powiedziała, naprawdę nie mając żadnych ciekawych pomysłów. w końcu jednak przestała patrzeć na swoje kolana i przeniosła wzrok na jeremiaha.

do kina to w sumie mógł sobie pójść sam, o. pyrgnął jakąś szafkę koło telewizora gdzie były jakieś filmy, co by holly mogła sobie wybrać.
- hm, to chyba wszystko, co mam. - stwierdził, lustrując wzrokiem grzbiety opakowań mając nadzieję, że nie holly nie znajdzie tam takich pozycji jak 'kuzyn i kuzynka w skarpetkach' albo 'seksowna czirliderka', bo byłby wstyd. a na dole leżało nawet wypaśne gitar hiroł, bo jeremiah był wielkim fanem tej gry. i taptapa na ipodzie, no ale to raczej holly by chyba nie zainteresowało, chociaż jest tam opcja 2 players!

guitar hero jest fajne <3 a w to drugie nie grałam nigdy, więc nie wiem. holly ogarnęła wzrokiem płyty i doszła do wniosku, że jednak nie ma ochoty nic oglądać, więc westchnęła tylko cicho i zaczęła się zastanawiać, czemu w ogóle zgodziła się do niego przyjść, skoro mogła się domyślać, że będzie taka onieśmielona i inne takie. - chyba cię trochę dzisiaj nudzę, co? - zagaiła w końcu, chociaż nie spodziewała się szczerej odpowiedzi, bo pomyślała, że nawet, jeśli tak było, to nie będzie chciał jej sprawić przykrości itd.

spojrzał na nią jak na idiotkę troszkę, bo nie wiedział, czemu zadała to pytanie. no ale biedny zauważył już, że dziewczę ma bardzo niskie mniemanie o sobie. smutne ;C
- weź się, holly. - prychnął tylko jak sylwunio w 'dniu świra' chociaż on tam mówił o tatusiu a nie o holly naturalnie. i rzucił w nią wielgaśną poduchą. bo nie, nie nudziła go. raczej po prostu nie wiedział, co powiedzieć po tym jak uciekł od niej rano bez słowa. idiota.

no i w sumie pewnie miała mu to trochę za złe, bo jednak miała o tym wszystkim trochę inne wyobrażenie niż on. wytłumaczyła sobie jednak, że przecież nie miał obowiązku z nią zostać, ani nic takiego, w końcu praktycznie nie łączyło ich nic poza tym jednym seksem (fajnie by było, jakby się okazało, że holly jest w ciąży xd), ale mimo wszystko i tak czuła się dość dziwnie w związku z tym. złapała poduszkę. - no przecież tylko zapytałam - powiedziała, odrzucając mu poduszkę. - ale unikasz odpowiedzi, więc chyba jednak miałam rację.

ale wtedy by była na zawsze związana z jeremiaszkiem, nie wiem czy tego chcesz ;p
- unikam odpowiedzi, bo nie odpowiadam na głupiutkie pytania. - stwierdził tonem takim jakim poucza się nierozsądnego przedszkolaka. a potem posłał jej amerykański uśmiech. pewnie jakby go nudziła to wcale nie chowałby pornosów pod sofą. i zacząłby sam sobie grać w guitar hero. albo by ją uprzejmie zaprosił do wyjścia. bo jeśli myślała, że by ją okłamał, bo chciał być grzeczny to się myliła.

w sumie nigdy żadna moja postać nie miała dzieci na rpg i ostatnio to rozważałam xd nie wiem, jak chcesz! - nie zadaję głupiutkich pytań - powiedziała i wyciągnęła nogi przed siebie, pewnie miała czarne rurki, przez co jej nogi zdawały jej się być szczuplejsze niż zwykle. holly zawsze uważała, że są grube, choć nie były, ale mniejsza z tym. nie miał jej kto podnieść samooceny, poor thing :c - no ale niech ci będzie. już o nic nie będę pytała. to co robimy? - zapytała.

przejechał dłonią po policzku, na którym widniały ślady zarostu, ale widać je było naprawdę tylko z bardzo bliska.
- może mi coś o sobie opowiesz? bo w sumie na razie wiem tylko tyle, że jesteś z st. tropez. i że czasami wywalasz się ludziom na stoliki. a i, że czytasz coelho! - powiedział, przyglądając jej się uważnie, no bo była ładna, więc w sumie nic w tym dziwnego.

- studiuję aktorstwo - powiedziała. - mieszkam sama dopiero od roku, bo wcześniej mieszkałam z mamą. zawsze chciałam mieć psa, ale nie mam na niego czasu. lubię paryż i londyn i nowy jork. czasem palę, ale rzadko. lubię rysować i grać na gitarze... i w sumie nie wiem co jeszcze - wzruszyła ramionami. - też mało o tobie wiem - zauważyła nagle, odgarniając włosy i przyglądając mu się uważnie. - opowiedz mi coś o sobie - zachęciła go i oparła się o podłokietnik kanapy.

no nie wiedział, co ma o sobie opowiedzieć. chyba był nudny ;C
- urodziłem się w londynie, wychowała mnie tylko mama. a ojciec podobno był modelem! - zaśmiał się cichutko, bo w sumie jakby tak popatrzeć na jeremiah to trochę z modela w sobie miał. - uwielbiam czarną kawę. i papierosy! dużo papierosów! - no tak, bo miał czarne płuca. - zazdroszczę ci gry na gitarze, bo ja umiem grać tylko na cymbałkach. i nigdy nie miałem dziewczyny! - dodał. no serio, dopiero teraz uświadomił sobie, że nigdy nie miał. nawet w przedszkolu ;o

- w takim razie musisz czuć się straaasznie samotny, biedaku - westchnęła. - ja miałam co prawda kilku chłopaków, ale... - urwała, bo nie lubiła o tym mówić. - ale nie wyszło - zakończyła więc tylko. - mogę cię kiedyś nauczyć grać na gitarze, jak chcesz. następnym razem, jak mnie odwiedzisz - pokiwała głową. - chyba, że masz jakąś gitarę, to mogę nawet teraz - zaproponowała. - i nie pal tyle, papierosy są strasznie niezdrowe - martwiła się o niego!

na wspomnienie o samotności tylko machnął ręką.
- nie, no co ty. mam mamę! - odparł odkrywczo. boooże, jaki on kochany! mama była dla niego ważniejsza niż dziewczyny <3 - mam guitar hero! - dorzucił, uśmiechając się mega szeroko, bo wesoły był z niego chłopak. szczególnie teraz kiedy przestało być tak niezręcznie, a zaczęło robić całkiem fajnie. - może kiedyś rzucę. jak będzie w tym jakiś wyższy cel. - dodał, mądrze kiwając głową.

- w takim razie możesz rzucić dla mnie. po to, żebym nie musiała się o ciebie martwić - powiedziała, ale uznała, że to chyba nie był najlepszy powód do rzucenia fajek. - albo dla mamy, bo na pewno też nie jest z tego zadowolona - dodała i obróciła jakiś ładny, delikatny pierścionek na palcu. - guitar hero to nie to samo. wolę prawdziwe gitary - pokiwała głową. - poza tym, chłopcy grający na gitarze są niesamowicie seksowni, jeśli cię to zmotywuje - puściła mu oczko.

no może i nawet by rzucił dla mamy, gdyby ona też nie paliła, no ale spoko xd
- pff, to tylko stereotyp! - oburzył się troszeczkę, bo że niby co? że niby chłopak z gitarą byłby dla niej parą, ta? no dziękuję, dobranoc. - poza tym, sugerujesz, że nie jestem seksowny? - spytał i spojrzał na nią bykiem. aż się bał odpowiedzi!

- nie, no co ty - pokręciła głową, bo jednak w sumie uważała, że był seksowny, choć pewnie w życiu nie powiedziałaby mu tego wprost. - nie sugeruję tego, chociaż nie powinnam ci też mówić, że jesteś seksowny - stwierdziła, choć sama nie wiedziała czemu. pewnie dlatego, że widziała go drugi raz na oczy. mniejsza jednak z tym. - ale spokojnie, nie sądzę, żeby jakakolwiek dziewczyna dobierała sobie chłopaka na podstawie tego, czy gra na gitarze, czy nie...

- dlaczego nie? - spytał szybko mrugając niebieskimi oczętami. jak tak robił to wyglądał nawet całkiem niewinnie. - no nie wiem, po was się można spodziewać wszystkiego. ale póki co, ja wolę słuchać muzyki. tak po prostu. - stwierdził i nawet się zamyślił na momencik, bo to wszystko było takie egzystencjalne.

- no co ty. nigdy nie wybierałam chłopaka na podstawie takich rzeczy. właściwie żaden mój chłopak nie grał na gitarze. jeden grał na perkusji - zmarszczyła lekko brwi, przypominając sobie ten, zapewne burzliwy, związek. - no ale nieważne. więc okej, niech ci będzie. jesteś cholernie seksowny, nawet bez gitary - powiedziała, uśmiechając się i pocałowała go nawet w policzek, zupełnie odruchowo, ale zaraz odsunęła się speszona.

- woooow, dzięki. - stwierdził i nawet się uśmiechnął w zblazowany sposób, nonszalancko przeczesując przy tym jasne kosmyki. - możesz mi powiedzieć czemu ty się zawsze tak wstydzisz? - spytał przeciągając samogłoski z tą angielską manierą, więc wyszło całkiem mega i nawet nie zabrzmiał głupio. bo samo pytanie było głupie, ale po prostu go to zastanawiało.