to byl jakiś mega wypasiony. roześmiała się jak już znaleźli sie koło basenu, więc zrzuciła z siebie pośpiesznie ciuszki i wskoczyła do wody w bieliźnie samej i przepłyneła stylem grzbietowym kilka metrów, przymykając oczy i odprężając się. potem przysiadła na jakimś kamieniu i zajęła sie ociekaniem wodą.

ale fajny. chcę mieć basen w domu, a najlepiej dom z basenu ;/
luke też się rozebrał i został w samych bokserkach, po czym wskoczył do głowy. w przeciwieństwie do niej popływał trochę dłużej, a potem wynurzył się gdzieś obok niej i oparł dłońmi o kamień. - już ci się znudziło? - zapytał z rozbawieniem i pociągnął ją za nogę. - chyba mi teraz nie powiesz, że nie umiesz pływać, albo boisz się wody, co?

wskoczył do głowy. xdd
- nie. po prostu rozkoszuję się cudowną nocą i orzeźwieniem płynącym z pływania w tym basenie, ale fajny jest ten kamień. serio - poklepała kamień z wielkim rozrzewieniem, ale potem zsuneła sie z niego do wody, pocałowała go jakoś tak w ramię i zrobiła podwodnego fikołka.

lol xdddddd do wody xdddddd
miało ochotę ją podtopić, bo kręciły go ryzykowne zabawy, ale na szczęście tego nie uskuteczniał, tylko popłynął dalej. co chwila zdawało mu się, że ktoś idzie, ale wtedy tylko posyłał spojrzenie w stronę leeli, a kiedy widział, że ona nie reaguje, to dochodził do wniosku, że wszystko gra.

dobra, a ona teraz już sobie serio usiadła na jakimś schodku przy wejściu do wody, której poziom w tym momencie sięgał jej do pasa. przyglądała się pływającemu lucasowi i uznawała to za zajebisty widok. dzisiaj mogła zrobić z tym chłopakiem co tylko jej się podobało, mogłaby go tu nawet zostawić i wezwać gliny, ale nie była taka.

po dłuższej chwili podpłynął do niej i usiadł obok, przyglądając jej się trochę pożądliwym wzrokiem, skoro była taka roznegliżowana. - nie jest ci zimno? - zapytał, patrząc pewnie na jej gęsią skórkę, bo zakładam, że takową może miała. potarł jej ramiona, chcąc ją trochę rozgrzać, chociaż w ten sposób xd jemu było gorąco.

- nie jest, ale to miło, że pytasz - powiedziała, a potem wstała, ale tylko po to, by usiąść mu okrakiem na kolanach, krzyżując ręce na jego karczku w przedramionach. miał głowę na wyskości jej cycek, jakże wspaniale. - właśnie dlatego lepiej przyjść, kiedy zamykają - roześmiała się i pocałowała go, ale i tak nie da mu sie przelecieć.

- czy ja wiem? w ciągu dnia jest tu chyba tak samo, przynajmniej mniej więcej - powiedział, chociaż rzadko bywał na basenach. - no ale nieważne, tak też jest fajnie i przynajmniej zaoszczędza się na wejściówkach. idziemy już, czy chcesz jeszcze popływać? - zapytał, przyglądając jej się uważnie. oddał pocałunek, ale znów jakoś niezbyt namiętnie.

pomyślała, że mógłby zachowywać przyyynajmniej pozory jakiejś romantyczności, kiedy jego pocałunki przestały być entuzjastyczne, a on sam zaczął zastanawiaąc się nad ekonomią typu wejściówki na basen. poczochrała go po włosach.
- wychodzimy - oznajmiła, wyszła z basenu i ubrała na siebie ciuchy, które natychmiast zrobiły się mokre i przylgnęły do jej ciała. potrząsneła głową, żeby troche wody jej wyleciało z włosów.

niestety lucas nie należał do romantyków, ale pewnie wkrótce się to zmieni. wyszedł tez z basenu i ubrał się w swoje ciuchy. - mogę cię odprowadzić? - zapytał, chociaż mniemał, że nie będzie chciała, ale wolał jednak najpierw o to zapytać. - albo możemy iść do mnie, mogę cię przenocować, będę spał na kanapie i obiecuję, że nie będę się do ciebie dobierał.

- ale ja nie oibecuję, że nie obędzie się bez prowokacji z mojej srony - powiedziała, zakładając buty na swoje mokre stópki. ślizgała sie trochę w swoich japonkach, ale uznała, że jakoś to przeżyje. - jednakże, jeśli mam taką opcję, mogę przenocować. nie boisz się, że cie okradnę?...

- nie, myślę, że nie będzie tak źle - powiedział i uśmiechnął się miło. - a nawet jeśli będę miał wątpliwości, to mogę przywiązać cię do łóżka, albo zamknąć na klucz w sypialni. przez okno nie wyskoczysz, mieszkam na pierwszym piętrze - roześmiał się szatańsko. - a ty nie masz żadnych oporów?

- może rzeczywiście jesteś miły - chociaż wcale w to nie wierzyła. - umiem sobie poradzić przy wychodzeniu z okna nawet z drugiego piętra. pamiętasz, że probowałam ci przecież uciekać przez okno! to bardzo łatwe. moge cię nauczyć - roześmiała się równie szatańsko co on.

- ale ja chyba nie potrzebuję nabycia tej umiejętności - powiedział po chwili namysłu z usmiechem. czas na HARDKOR: pewnie nagle usłyszeli jakieś kroki i zapaliło się dużo latarek. lucas był lekko przestraszony i tylko złapał leelę w pasie, po czym wskoczył z nią do wody, jakby wierzył, że uda im się tam ukryć ;o

xddd
- debil! - powiedziała, bo to był głupi pomysł! - zwiewamy - poinformowała go i pewnie uciekli!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! była doswiadczona w uciekaniu!! ...

no i uciekli w mokrych ciuchach przed basen, gdzie zaraz pociągnął ją w stronę swojego domu. - sama jesteś debilką. zachciało ci się włamywać na basen - warknął i przeklął siarczyście pod nosem, ciągnąc ją boleśnie za rękę i biegli ile sił w nogach.

- debil - roześmiała się znowu i skręciła gwałotwnie, wpadli w jakieś krzaki, bo krzaki są fajne. w każdym razie położyła się na trawie za krzakiem i oddychała gwałtownie. - boże, aleź się zdenerwowałeś - zauważyła i poklepała go po łydce.

odprowadizł ją i uciekł do siebie!

w zasadzie nie mam pojęcia, po co przyszedł na basen, skoro miał swój własny w domu. najwidoczniej akurat mial jakies czyszczenie w basenie albo coś w ten deseń. w każdym razie pływał i miał na sobie fajne kąpielówki w jakies kolorowe wzorki i polował na fajne foczki...

okay, to zdecydowanie nie było najprzyjemniejsze wpadnięcie na kogoś w basenie. płynęła na plecach pięknym stylem grzbietowym przez całą długość i z impetem wrąbała głową w jego głowę, bo on chyba też płynął. zatrzymała się i zaczęła się drzeć na lamberta i rzucać kurwami, że jak on płynie i co sobie myśli, przecierając wciaż oczy, nie widziała go.

dostal wstrząsu mózgu przez nią i umarł. albo jednak nie! ale głowa cholernie go bolała i złapał się za nią, żeby zmierzyć jocelyn złowrogim spojrzeniem pełnym nienawiści, aż w końcu zauważył, że to ona. - jocelyn. jezu. uważaj jak pływasz. proszę cię - jęknął i przymknął oczy, rozglądając się za najkrótszą drogą na stały ląd, bo czuł, że kręci mu się teraz w głowie.

- ojejku, przepraszam - zawołała i jedna ręką zakryła usta, drugą położyła na jego ramieniu, czując się jak najbardziej zażenowane stworzenie świata. nawet lekko się zarumieniła i teraz odgarnęła mokre włosy z twarzy, spoglądając na niego troche tak, jakby teraz chciała sie roześmiać. - nie wiedziałam, że to ty - dodała w ramach usprawiedliwienia. - zrobiłam ci krzywdę? - chciała też od razu wiedzieć i pogłaskała go tak po policzku milutko.

- nie.. nie wiem. chyba póki co jeszcze żyję - uśmiechnął się do niej trochę niemrawo, żeby potem wyleźć z basenu i usiadł na mokrych kaflach, przyglądając się chwilę swoim chudym kolanom, uznając, że ma seksowne nogi. niedługo popadnie w samozachwyt. - a z tobą wszystko w porządku? jezu. już nigdy nie przyjdę na basen publiczny - westchnął, kręcąc głową. mógł się wykąpać w wannie;/

- jejku - powtórzyła i wyszła za nim z basenu i przyklęknęła obok na kaflach trochę za lambertem, stwierdzając, że taki ociekający wygląda naprawdę cudownie i że chce sie z nim pieprzyć pod prysznicem basenowym, ale stwierdziła, że chyba nic z tego i że to nie ta bajka, a potem ułożyła dłonie na jego ramionach i pocałowała go za uchem. - przepraszam, jejku, zawołać kogoś mam czy coś?...