- boże, jocelyn, nie, nie jestem dzieckiem. jak będę umierał, to dam ci znać, okej? - przewrócił oczyma i poczuł się jakoś tak trochę dziwnie. w zasadzie byl w kropce. nie miał pojęcia, jak powinien traktować jocelyn, bardzo ją lubił i w ogóle, ale nie wiedział, czego ona się spodziewa po ich relacjach. nie wyglądała na taką, która chciałaby się wiązać, on raczej też nie miał na takie zabawy ochoty, jednak takie beztroskie pieprzenie się z nią jakoś mu nie odpowiadało. to znaczy odpowiadało, ale jak potem się nad tym zastanowił, to już niekoniecznie.