szukała czegoś do jedzenia w tymże sklepie bo jednak nie chciała niczego brać od sąsiada. błąkała się więc tutaj.

julien pewnie przyszedł tam razem z nią i teraz dźwigał nieziemsko ciężki koszyk, przewracając oczami, kiedy danielle wrzucała do niego coraz to nowsze rzeczy. - przecież wyjeżdżamy za parę dni, nawet nie zdążymy tego zjeść... chyba już wystarczy, co? - zapytał i wyciągnął z kieszeni telefon i, uwaga, dostał smsa od chantelle. przygryzł wargi, spojrzał ukradkowo na danielle, odpisał, pousuwał smsy i wsunął z powrotem telefon do kieszeni dżinsów.

posuwał smsy okeeeeeej xdd brawo xd dobra, danielle nie zorientowała się nic a nic, praktycznie spokojnie szła dalej. była głodna i zła dlatego że wczoraj jej wszystko wygarnął że tak nie może nic nie jeść i pewnie nie mogli się dogadać - no nie, nie wystarczy dzisiaj robię dużą kolację - spojrzała na jego telefon - coś ważnego? - zapytała

- ciekawe kto to wszystko zje - powiedział, bo on jednak też miał jakieś tam limity pojemności żołądka, a ona to już w ogóle. - nie - pokręcił przecząco głową. - to tylko casper, pytał kiedy wracamy, chciał się ze mną spotkać - zmyślił naprędce, bo casper to jego przyjaciel. - mówię ci, że wystarczy tego wszystkiego...

- zaraz czeka powiedziałeś casper? - zacięła się na chwilę. teraz wszystko skojarzyła, pomyślała że wszystko zrobił specjalnie żeby porobić jej mega dużo scen i poczuła się teraz jeszcze bardziej na niego wkurzona - aha, no taaak to idziemy płacić. a i przed ślubem chciałabym zrobić uroczystą kolację w piątek, dobrze? - zapytała

- no casper, casper - westchnął na myśl o przygodzie danielle i caspera, ale nie robił tego specjalnie. nic nie powiedział. - dobrze, może być - zgodził się. było mu wszystko jedno, choć bał się spotkania z chantelle, która właśnie znów do niego napisała, ale to zignorował.

- ja pierdole, fajnie że casper to twój przyjaciel - powiedziała do siebie i odebrała kolejny telefon który dzisiaj dzwonił bez przerwy. a to ojciec bo nie miał garnituru a to chantelle która błagała żeby danielle wróciła bo ma wielki kryzys emocjonalny i nie wie czy wybrać kwiaty różowe czy czerwone. westchnęła i odebrała, o dziwo dzwonił jej kumpel którego dawno nie słyszała, akurat potwierdzał przybycie na ślub.

- huh, no wybacz, ale przyjaźnię się z nim od piątego roku życia i nie mam zamiaru tego przerwać tylko dlatego, że się z nim przespałaś i źle się czujesz w jego towarzystwie - powiedział, może nieco ostrzej, niż zamierzał. - nie każę ci się z nim widywać - dodał jeszcze i zamilkł, kiedy zaczęła rozmawiać przez telefon, a sam powoli skierował się w stronę kas.

kiedy skończyła, pewnie obrażona stanęła za nim, albo przed nim. stała tak jak ta sierota - jakby nie było nie zerwałam z nim kontaktów więc - wzruszyła ramionami, przynajmniej z nim nie sypiała. a miało być fajnie - z resztą nie chcę się z tobą już kłócić, coo... nie kłóćmy sie czy coś - wymamrotała, pani z tyłu która wyraźnie się zainteresowała jej francuskim językiem teraz gapiła się na nich.

- a kłócę się? nie kłócę się z tobą przecież - powiedział i wziął torby z zakupami, po czym wyszedł przed sklep. nie chciało mu się jeszcze wracać do domku na plaży, bo była fajna pogoda, a wiedział, że jak wrócą, to danielle zaraz zacznie robić kolację, potem cały wieczór będą się kochać, a potem na dworze będzie zimno xdd

- no wszystko jedno, przepraszam. nie wiem co mi się dzieje ostatnio. zimno jest bardzo dzisiaj - wymamrotała i spojrzała na niego. zaraz oblizała wargi i pocałowała go prosto w usta bo dzisaj robiła to bardzo mało więc musiała nadrobić - hm, co teraz zrobimy z zakupami, zaniesiemy do domu i idziemy na spacer? - zaproponowała.

zgodził się i zacznij, bo ja nie ogarniam nic