ale romantiko chata.
przyszedł nawet na piechte, bo mieszkał na tym samym osiedlu 4 domki dalej. zadzwonił do drzwi, bo pukania by pewnie nie usłyszała. chyba, że siedziala pod drzwiami...

okej wiec otworzyla mu jakas gosposia czy cos w ten desen i kazala gdzies tam poczekac, bo lawrie sie nie zdazyla jeszcze ubrac itp. no ale po 10 min. zwlekla tylek na dol. - czesc, sory ze musiales tyle czekac ! - podeszla do niego i sie usmiechnela.

pewnie siedzial na fotelu i gadał z gosposią po portorykańsku. wstal jak lawrie przyszla. ucieszyl sie, ze nie musial poznawac jej rodzicow czy cos;/ -czesc. w porzo. bylo warto. ladnie wygladasz. -podarowal jej komplement i usmiechal sie przy tym ladnie.

-dzieki, ty tez. - powiedziala i wygonila gosposie, bo sie na nia wkurzyla ze gadala z ridlejem, pozniej ja wyleje z pracy. buehehe. - hm to gdzie idziemy ? - zapytala i sie wyszczerzyla i odgarnela wlosy z twarzy bo miala takie dlugie ze jej wpadaly do oka itp. czasem do nosa, zart ;/

albo to te włosy z nosa wplątywaly jej sie w twarz;o też tak moglo byc. w gimnazjum mialam babe od biologi z takimi dlugimi wlosami w nosie, a w podstawówce miałam kobiete od historii z wąsami. fajnie było. -no więc możemy pójśc coś zjeśc, a potem ewentualnie jakiś spacer czy coś. -zaproponował. -albo możemy iśc do jakiegoś baru na drinka i może zatańczyc. -mial pelno pomysłów w zakątkach głowy;/

hahhaha musiala smiesznie wygladac xddd - byla bym bardziej za barem .- wyszczerzyla sie. akurat niedawno miala lekcje tanca nowoczesnego to sie popisze przed ridlejem. ;d

-okej. wiec chodzmy. -i zaczne ehehheheheh ;d

okej wiec wbili tutaj, pijani i wogole brechta z nich. gosposia przestraszona uciekla do kuchni i sie nie pokazywala. albo wogole wybyla gdzies do piwnicy. lawrie potykajac sie o wszystko co sie da dowlekla sie do miejsca gdzie mogla by usiasc a tym miejscem byla wszechobecna kanapa ! skorzana i wogole. drogi lans. ;d pewnie gdzies tam w miedzyczasie zawowala ridleja zeby poszedl za nia.

pewnie szedl za nia a nawet ja prowadzil zeby sie nie wywalila bo byl dzentelmenem nawet po pijaku. rozwalil sie na kanapie obok niej i pozwolil sobie na zdjecie butow bo mu nogi spuchly. ale nie smierdzialy wiec luz. -ale wygodna kanapa. -zachwycil sie i nieobecnym, pijanym wzrokiem rozgladal sie po mieszkaniu. byl ciekawy czy mieszka sama. (oprocz gosposi).

-no wiem. możemy ja przetestowac w ekstremalnych warunkach. - powiedziala i sie zasmiala. - chociaz wole lozko w moim pokoju bo tu sie kreci duzo ludzi. - zauwazyla, pewnie chodzilo jej o gosposie ogrodnikow itpitd.

pewnie lawrie przejęła ogrodników tony'ego po jego samobójstwie. -wiec moze oprowadz mnie po domu, co? -zapytal i spojrzal na nia. po chwili machnal reka. -albo w ogole od razu pokaz mi twoja sypialnie, co? -zasmial sie cicho jakos, ale nie pijacko. polozyl nawet reke na jej kolanie;]

odwazne ;d - okej chodz ! - powiedziala szybko i zlapala go za reke. no i pociagnela gdzies na gore przeszli 36269874412365 schodkow, pozniej korytarzem prosto pozniej w prawo, prosto, jeszcze raz w prawo pozniej prosto i w lewo. tam wlasnie byly drzwi do jej pokoju. wiec wepchnela go do srodka w razie jak by mial ich ktos podejrzec i rzucila sie na niego czy cos, ostro go calujac ale nie zrobila mu krzywdy.

pewnie jak bladzili po tych schodach i korytarzach to spytał ją milion razy czy daleko jeszcze i wydawało mu się, że szli tutaj około dwóch godzin. ale był zbyt pijany, żeby odmierzac czas a co dopiero z odczytaniem tego czasu. nawet nie zdążył ogarnac jej pokoju, ale wcale nie mial zamiaru tego robic skoro juz sie do niego przyssała. niczym glonojad. jego ulubiona rybka akwariowa. odwzajemniał jej pocałunki ostro macając ją po udach i tyłu. pewnie nawet przygwoździł ją do ściany.

pewnie sie jeszcze w miedzyczasie usmiechala do niego i wogole.....swoja droga glonojad to oblesna rybka ;d dobra macali sie pod sciana i lawrie (chcialam napisac szarlot) sciagnela z niego koszulke i wogole bylo fajnie. opisujemy czy damy sobie spokoj ? xdd

glonojady sa fajne;/ moj kiedys wessal sie do muszli i tam zdechł ;/ co jest smutne i przykre. damy sobie spokoj. ehheheheeheh. to poseksili sie i teraz lezeli na scianie, albo na lozku, bo bez przesady. -kurde. jutro musisz sie napracowac z moja fryzura. -powiedzial przeczesujac wlosy;/

okurde ;o ja mialam kule w bojownikiem i tyle xd na tym skonczylam kariere z rybami xd usmiechnela sie. - mysle za tak wyglada swietnie ale oczywiscie ci uloze jutro wlosy. - zasmiala sie obserwujac go. ;d

mi kiedys rybka wyskoczyla z akwarium wprost do plecaka i bylam z nia w szkole ;] ale to juz czasy podstawowki ehhehehehe ;d -uzywam 2 sloików żelu do ulozenia jednej fryzury. -powiedzial calkiem serio i pocalowal ja w czolo. -ale jak ci sie podoba to mozemy zostawic taki naturalny look.

ahhahah serio ? ;o to niezle oja xdd - zartujesz z tymi dwoma sloikami ? - zapytala i zasnela bo lece xd dobranoc <3

powiedzial, ze pewka ze zartuje i tez zasnal, bo tez ide eheheheheh dobranoc <3

Przyjechała szybko, wysiadła niezręcznie z taksówki i tanecznym krokiem podeszła do drzwi wejściowych, które bez oporu otworzyła. - Heeej! - krzyknęła na wejściu, zawiesiła cienki płaszczyk na wieszak i podwinęła rękawy jasne bluzeczki z długim rękawem. - Wiesz, mogliby się okraść i tak dalej, z takim dooomem -przyznała, zdejmując buty z wysokim obcasem i starając się stwiedzić, gdzie może znaleźć dziewczynę.

pewnie gdzies siedziala na tarasie i kazala gosposce przyprowadzic freje co tez zrobila. pocalowala freje w policzek na przywitanie bo bardzo ja kochala. - czeeeesc ! - powiedziala szczesliwa ze ja widzi a moze byla zjarana....no mniejsza z tym w kazdym razie wrocila na hamak. - siadaj gdzies ! chcesz skreta ? - zapytala i pytala calkiem serio.

Przywitała się grzecznie z gospośką i podziękowała za przyprowadzenie.- Kocham cię! - przyznała szybko, by odebrać od przyjaciółki skręta. - Dziękuję ci, ostatnie tygodnie były trochę niezrozumiałe - stwierdziła, siadając wygodnie na przeciwko dziewczyny, po czym zaciągnęła się głęboko, przymykając powieki. - Czytasz mi w myhślach. Ogólnie to wkurzył mnie taki chłopak, ale powoli mi przechodzi - zaśmiała się, wypuszczając dym z ust. - Opowiadaj lepiej, co u ciebie.

przeslala jej buziaczka kiedy freja mowila ze ja kocha. znalazla drugiego skreta i odpalila sobie. - jaki chlopak ? chce znac szczegoly. - powiedziala zaciagajac sie. - a u mnie, nic nowego. poznalam ridleja. jest w porzo. - dodala i wypuscila dym. zastanawiala sie co za chlopak smial zdenerwowac jej przyjaciolke, pewnie teraz chciala go pobic ;/

- Jezu nie wiem, nie mam pojęcia, jest trochę pieprznięty, wcześniej myślałam, że w pozytywnym sensie, ale ma chyba wahania nastrojów i tak dalej... - zaczęła, wiedząc, że mówi trochę niezrozumiale, ale Lawrie nie miała wyjścia i musiała to pojąć;d - W porzo? - uniosła jedną brew, zaciągając się głęboko i rozkoszując się ówczesną chwilą. Cieszyła się, bo wiedziała, że w głębi duszy przyjaciółka musi być conajmniej zadowolona. - Jak ja kocham skręty...

pozytywnie zakrecony hehehe. zasmiala sie cicho. - moze jest w ciazy ? - zapytala ale nie mowila serio, nie byla az tak zjarana. - przelecialas juz go ? - lawrie lubila zadawac dziwne pytania jakby cos. gosposka przyniosla im zimne piwo z lodowki bo wyczytala z ich mysli ze maja na nie ochote. lawrie podala butelke freji. - masz napij sie. zostaniesz u mnie na noc. - stwierdzila i sie zasmiala. nie lubila spac sama. chociaz pewnie i tak da freji jakis super ekstra wolny pokoj.