First topic message reminder :

ale romantiko chata.
przyszedł nawet na piechte, bo mieszkał na tym samym osiedlu 4 domki dalej. zadzwonił do drzwi, bo pukania by pewnie nie usłyszała. chyba, że siedziala pod drzwiami...

- Nie, nie, nie - zaprzeczyła od razu, bo Freja zawsze bała się takich pochopnych działań i kiedy jej koleżanki chwaliły się zaliczaniem chłopaków, ona wycofywała się z rozmowy (mimo, że nie była święta). - Właściwie to nigdy tak dosłownie nie zaliczyłam chłopaka... wiesz, akurat nie jestem odważna we flirtowaniu... - przypomniała przyjaciółce, kończąc już swojego skręta. - W ogóle, nawet gdybym chciała, to chyba nie jego... Wiesz, skoro jest w ciąży, jak już ustaliłyśmy i tak dalej, to byłoby dziwne - zaśmiała się cicho i w miedzy czasie zapaliła sobie następnego. - Chętnie! - krzyknęła z ochotą. - Mam jutro chyba zliczenia z biologii, ale wiesz co? nic mnie to nie obchodzi! - poinformowała ją, bo co z tego, że miała się przykładać do szkoły;/ - Możemy zrobić bitwę na poduszki z twoją gosposią... swoją drogą, ona jest strasznie fajna!

wszzyscy lubią gosposie lawrie. ;d kiedy skonczyla swojego skreta uniosla sie tak troche na lokciach i spojrzala na freje, - a chciala bys ? - zapytala unoszac brew, pewnie zapomniala ze freja jest taka grzeczna i wogole. - hm w st tropez jest duzo przystojnych mezczyzn ! napewno znajdziesz kogos kto bedzie odpowiedni. tak mysle. - podzielila sie swoimi przemysleniami i otworzyla zapalniczka piwo, bo gosposi sie zapomnialo o otwieraczu. - gosposia ma dzisiaj jakas impreze i musi zaraz spadac ale mozemy kogos zaprosic. naprzyklad ogrodnika ! - powiedziala i znowu przeslala jej buziaczka - jestem z ciebie taka dumna . - wyszczerzyla sie do niej i napila piwa.

Okej to Freja zasnęła już na siedząco, a ja lecę, papa:*

obie zasnely i gosposia przed wyjsciem przykryla je kocykiem, dobranoc<3

uu co to za pidżama party pod kocykiem? HEHEHEH

dobra przyjechał mega szybko co bylo dziwne bo nie byl takim typem chlopaka;/ ale no przyjechal i nawet zapukal ladnie do drzwi, a potem zadzwonil.

a raz nam sie zdarzyla dawno temu xd

moze sie odmienil jak ethan ! pewnie sie zdziwila ze tak szybko przyjechal ale w gruncie rzeczy to sie cieszyla. bo sama go zaprosila przeciez xd zbiegla na dol i otworzyla mu drzwi w jakiejs koszulce i spodenkach. - jestes juz ! czesc wlaz ! - powiedziala przepuszczajac go w drzwiach za ktore przy okazji sie troche schowala go jej wialo po nogach ;/

a mnie nie było................ masakra;d

-biegłem samochodem. -zapodał mega słaby żart i wszedł do środka po to, żeby ją przytulic i nawet ucałowac w szyje. właściwie to chcial sie nasycic jej zapachem. chyba potrzebowal bliskosci dziewczyny ale strasznie wstydzil sie do tego przyznac. chcial jej nawet powiedziec ze tesknił, ale uznał to za niestosowne.

/i jak av? :d

no wlasnie wiem. nastepnym razem urzadze jakas jak bedziesz ;d

zasmiala sie cicho, bo przeciez nie mozna biec samochodem no nie........xd........pewnie zamknela drzwi noga czy jakas tam albo sila woli i zarzucila mu rece na szyje. - dawno sie nie widzielismy. - zauwazyla chociaz pewnie dni jej sie pomylily jak zawsze. - mozesz byc ze mnie dumny, nie jaralam niczego od wczoraj, pewnie dlatego nie moge zasnac. - zwierzyla sie i nawet poczochrala go po wlosach.

/slodki xd teraz mam dylemat xd :c

no właśnie..... dzisiaj bede w sensie jutro. znaczy, że w sobote wieczór!
no wlasnie na tym polegał jego słaby żart :C Pocałował ją w usta. Ale tak tylko cmoknął i uśmiechnął się do niej. Pewnie sie zakochal, ale tez sie do tego nie przyznal przed soba. -no wiem... kupa czasu. -powiedzial marszczac czolo i zastanawial sie jak dlugo sie nie widzieli. -jestem dumny. i uwazam, ze jednak nie powinnas palic. -przybral ton ojca. HEHEHEHEHE.

/no decyduj... ja bym została przy tym bo jest mega SŁODKI!! <3

no ja tez !! ;d mogla by wtedy poznac siostre ridleja ;d - dlaczego ? - zapytala unoszac brew, pewnie miala podniete jak jakis facet udawal ojca a jak to ridlej to juz wogole. heheh. pewnie tez z drugiej strony sie przejela bo moze sugerowal jej ze ma zolte zemby czy cos ;/ - niewiem gdzie cie zabrac to znaczy do salonu czy do pokoju. - powiedziala cicho, bo akurat zastanawiala sie wlasnie co ma zrobic i to dlatego, taki efekt.

okej. to zakładam, że w razie co to jesteśmy umówione! :d Położył swoje rece na jej tylku i patrzyl jej przy tym w oczy z lekkim usmiechem. ale mimo wszystko byl zatroskany. pewnie sie ostro zjaral. -no bo uwazam, ze nie jest to dla ciebie zdrowe. -powiedzial uznajac takie wytlumaczenie za calkiem w popmke. -chodzmy do pokoju. mam ochote ci pospiewac. -powiedzial z usmiechem i naprawde mial jej ochote pospiewac. nawet mial ochote z nia polezec i po prostu sie poprzytulac;/ pewnie jest gejem..................;/

tak jestesmy !! ;d;d <3 - dla nikogo nie jest to zdrowe.....swoja droga zycie bez palenia jes nudne. - stwierdzila, smutne....zlapala go za reke i zaprowadzila do pokoju. - mam nadzieje ze umiesz spiewac, chociaz w sumie to mniejsza z tym. fajnie ze jestes, naprawde. - powiedziala i naprawde sie cieszyla !

no to lowe <3 -wiem. ale to o ciebie się martwię a nie o innych. -powiedzial czujac sie jak ciota mówiąc na głos o tym co czuje. westchnal nawet zrezygnowany i przeczesal sobie wlosy reka. chcial tez powiedziec, ze jej zycie z nim nie powinno byc nudne, ale nie chcial byc ciota;/ -w sumie nie za bardzo. -powiedzial co do spiewania i usiadl sobie na jej lozko jak juz doszli do sypialni. -tez sie ciesze ze ty jestes. -usmiechnal sie i zdjal buty, bo mu bylo glupio.

-martwisz sie ? - zapytala unoszac brew, pewnie ja to zdziwilo, nie to ze miala ridleja za kogos kto ma wszystko w dupie ale .................i tak sie zdziwila.usmiechnela sie do niego i usiadla mu na kolanach bo wszystkie inne miejsca byly zajete ;c i przytulila sie do niego. to pewnie przez to ze nie zapalila sobie skreta tak wariuje. xd

-można tak powiedziec. -usmiechnal sie zmeczonym usmiechem. cokolwiek to oznacza;d Objął ją w pasie i tak trzymał przez kilka sekund ale zaraz jednak polozyl ja na lozko a sam polozyl ja obok siebie. -to zle ze sie o ciebie martwie? -zapytal bawiac sie kosmykiem jej wlosow.

odwrocila sie tak do niego zeby go widziec i wogole. - nie..............to znaczy niewiem. zaskoczyles mnie tym, bo nie spodziewalam sie tego po tobie. - powiedziala, byla niesamowicie szczera osoba kiedy byla calkiem trzezwa xd polozyla mu reke na klacie, pewnie chciala sprawdzic przez koszulke czy ja ogolil.

pewnie nie golił, bo jakieś 2 godziny temu sprawdzalam co za tatuaz ma na klacie i zobaczylam, ze nie goli klaty... HHEHEHEH. -nie? -zapytal szczerze zdziwiony, bo wierzył, że sprawiał dobre wrazenie przed dziewczętami... -a czego się po mnie spodziewalas? -zapytal ciekawy tego jak postrzegala go lawrie. nawet podparl swoja glowe na dloni, a reke oparl o lokiec. zrozum prosze o co mi chodzi...

WIEM ZROZUMIALAM !! taka pozycja jak sie uklada nieprzytomnych po wypadku xd - wlasciwie to tego ze przyjdziesz i mnie przelecisz. nie to ze bym chciala, to znaczy chce ale nie teraz oj dobra.....jesli cie obrazilam czy cos to przepraszam. - wytlumaczyla patrzac na niego na zmiane z sufitem to znaczy ona patrzyla na sufit a nie ze sufit na zmiane z lawrie patrzyli sie na ridleja xd

; O prosze prosze... jestem pod wrazeniem :d pewnie zrobilo mu sie troche smutno, że własnie tak go postrzegała. ułożył się na plecach i gapil sie na sufit, ktory gapil sie na niego. podrapal sie po czole. kiedys pewnie chcial byc postrzegany jako wlasnie taki chlopak, ale raczej nie teraz i nie przez lawrie. -spoko. nie gniewam sie. -sklamal troche, ale sie usmiechnal do niej. i powiem ci, ze zasnal/albo poszedl/ albo dokonczymy jutro bo ja ide spac;p wiec wybierz opcje ;d i dobranoc ! :*

-napewno ? - zapytala unoszac brew, bo moze miala jakies zdolnosci i wyczula ze jest smutny albo cos. - mam piwo w lodowce. - powiedziala bo juz leza tak 24h moglo mu sie zachciec pic naprzyklad. xd

co ty ;d pewnie nawet sie nie posikali i nie zasneli nawet na sekundę ;d -na pewno. -potwierdził znowu klamiac, ale doszedl do wniosku, ze lepiej sie nie otwierac przed dziewczynami. westchnal tylko ciezko i glosno i zalozyl sobie rece pod glowe. na szczescie nie mial mokrych plam pod pachami i nawet nie smierdzial. -a ja mam jedzenie w lodowce. -slaby zart. i usmiechnal sie do tego lekko.

-serio ? wow, zaskoczyles mnie tym. - powedziala i spojrzala na niego, chyba ze caly czas patrzyla. mniejsza z tym. - juz sie nie bede wiecej odzywac bo jestes zly ! - stwierdzila i miala racje, nie powinna sie odzywac przygryzla warge i westchnela.

usmiechnal sie szeroko. -no przestan. chcesz zebym sobie poszedl? -zapytal udajac smutnego i pewnie w rzeczywistosci był smutny. podniosl sie jakos zwinnie szybkim ruchem i lawrie pewnie nawet nie zauwazyla jak juz byl nad nia. spryciarz z niego. pewnie w tajemnicy cwiczy balet i akrobatyke.

albo uczyl sie lewitowac ( czy jak to sie mowi )w powietrzu. pozdro jak sie mowi inaczej, dobra unosic sie......- a ty chcesz isc ? - jasne ze nie chciala, pewnie teraz wlasnie miala ochote go zgwalcic czy cos w tym stylu ale wolala udawac obojetna, moze tez nie lubila sie otwierac przed innymi, chociaz w sumie to chyba lubiła.

lewitowac :d -szczerze mówiąc to niekoniecznie. jest mi tu wygodnie. ale jak mnie wyganiasz to zrozumiem i postaram sie nawet nie obrazic. -powiedzial calkiem powaznie i nawet juz sie nie usmiechal. pewnie mial kurwiki w oczach czy jakis inny szajs. pocalowal ja w kacik ust. doszedl do wniosku, ze skoro myslala, ze przyszedl ja tutaj zgwalcic to nie moze zmarnaowac takiej okazji skoro sie juz biedna lawrie nastawila... ehehehheheheheh;d