-moze tak. - powiedziala widzac jego zawiedzenie. podniosla mu koszulke macajac go po klacie i brzuchu. - wiesz w koncu to ja cie zaprosilam do mojej gosposi. ty powinienes wiedziec czy chcesz mnie czy nie. - powiedziala i usmiechnela sie do niego. a pozniej zaczela go calowac po szyji, pewnie ludzi sie na nich dziwnie patrzyli ale dobra. o dobra ! wspolczuje mnie mama obudzila po 8 jak mialam dopiero o 10 jechac xd wielkie pozdro dla niej xd

dał sobie w duchu 10pkt za to, że udawanie zawiedzionego działa. hehehe. w ogole nie lubie jak pisze hehehe i zaczna się od 'e' i wychodzi ehhehe zamiast hehehe;/ nie wiem czy rozumiesz moje rozterki, ale musialam sie tym podzielic;/ -sam fakt, że umawiam sie z twoja gosposia w twoim domu mowi o tym, ze powinnas tam byc. -usmiechnal sie i odwzajemnial jej pocalunki i bylo mu przyjemnie jak macala mu klate. pozdro dla twojej mamy ;d

a ja tam lubie twoje ehehehe ;d serio. - wlasciwie to nie mowi, a co ? masz ochote na trojkat ? - zapytala unoszac brew. ale zaraz zaczela sie smiac. macala go dalej i calowala po szyji kiedy sie znudzila przeniosla sie na usta, pewnie miala jakis gorzki smak po jego wodzie kolonskiej xd wplotla mu rece w jego strasznie dlugie wlosy. - zapomnialam ze mialam ci ulozyc rano wlosy, sory. - powiedziala kiedy mieli chwile przerwy. bo sie pewnie zmeczyli albo ona sie zmeczyla.

dzieki <3 -oczywiście, że mówi. jakbym nie chciał cię spotkac na spotkaniu z gospośką to umówiłbym się z nią w kawiarni, albo u mnie. -ok to całował ją dalej, bo mając do wyboru, albo rozmowe albo całowanie to zdecydowanie wolał się całowac. facet. -wybaczam ci. ale musialem wtedy biec do domu z kapturem na glowie. -powiedzial szybko i prawie niezrozumiale, bo zaczal ja calowac dalej. -swoja droga, moze teraz powinnismy isc do mnie zamist do ciebie, co?

nie ma sprawy -zapamietam to na przyszlosc. - zasmiala sie, co mialo znaczy ze bedzie obserwowac gosposie. heheheh mozna by stworzyc tak wogole ta gosposie, smiesznie by bylo ;d - racja, chodzmy ! - szybko sie zgodzila bo byla nie wyżyta i ruchac jej sie chcialo xd hahaha uwielbiam swoja droga to okreslenie, swoja droga nigdy nie zapomnie jak ogladalam reportaz o puszczalskich nastolatkach a wlasciwie to dziwkach i one z tekstem ze jesli dziewczyny uprawiaja seks i niebiora za to pieniedzy to sie nie szanuja xd pozdro. w sumie to nawet mozesz juz gdzies u niego zaczac <3

opieral sie o jakas sciane czy cos i gral w milionerow na komorce. bolala go glowa..moment chwila szukam mu ubanego

o własnie, musze jej ubana zmienic.. piła chyba piąta już dzisiaj kawę, ręce jej się trzęsly od nadmiaru kofeiny w organiźmie, ale niespecjalnie się tym przejmowała. zauwazyla feliksa i podeszla do niego, zerkajac cichaczem na jego telefon, zeby po pierwsze obczaic jaki ma, a po drugie w co gra. - odpowiedz b - podpowiedziala mu sciszonym glosem.

nacisnal b i przegral. - wow. - oburzyl sie jej bezczelnoscia i wrzucil telefon do kieszeni, niestety w reklamie ktos tam 'nie histeryzuj' to nie histeryzowal..-zepsulas mi gre..juz prawie mialem 500 000 - westchnal, chcialo musie plakac..oparl sie wygodniej o sciane z emocji, patrzac na nia wyrzutem, niewygodnie mi sie pisze ale to nic!

zrobiło jej się smutno i przykro, przygryzła swoją dolną wargę i popatrzyła się na niego przepraszająco, splatając swoje dlonie przed sobą w gescie 'tato nie bij', zatrzepotała rzęsami i westchnęła. - naprawdę myślałam, że to dobra odpowiedź... przepraszam - powiedziała. - zresztą pewnie to bylo tak skonstruowane pytanie, że każda odpowiedź była nieprawidłowa, więc tak czy inaczej byś przegrał.... - zapewniła go na pocieszenie.

- nie no, dobra, nie obrazam sie.. - powiedzial zeby nie rozplakala sie, bo wtedy on tez by sie rozplakal. wzial ja pod ramie i wyprowadzil na ulice ('ulice'), kierujac w strone ktora z kolei. - jestem feliks. chociaz wydaje mi sie ze sie znamy - wszedzie rozpoznalby ten nos. usmiechnal sie do niej zeby pokazac jakie z niego przyjazne stworzenie.

chwile się zastanawiała, czy zna jakiegoś feliksa, potem doszła do wniosku, że pewnie chodziła z nim do przedszkola, ale potem uznała, że moze jednak nie, bo wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat, wiec moze był jej przedszkolanką.. potem zmieniła zdanie i stwierdzila, ze chyba jednak jest ze trzydziesci lat młodszy. wolała dalej nie rozmyślać na ten temat, bo do głowy przychodziły jej same głupoty i czuła się z tym źle. - to dobrze, że się nie obrażasz.. mogę ci zaoferowac kawę w ramach rekompensaty - zaproponowała, wskazujac na swoj kubeczek papierowy z jakiejś burżujskiej kawiarni. - nie mam żadnej opryszczki, w razie czego.. - zapewniła go. - i w zasadzie nie jestem pewna, czy się znamy, czy nie znamy, w każdym razie jestem lisbeth. - westchnela, bo sie aż zmęczyła.

ona lepiej niech juz nie mysli.. - chetnie bym sie czegos napil, ale raczej nie kawy. i nie chodzi o to, ze obawiam sie twojej opryszczki - dodal, bo rzeczywiscie ufal jej, ze jest zdrowa w tej kwestii. - milo cie poznac, lisbeth. wydaje mi sie, ze widzialem cie wczoraj u freji. chyba ze cos mi sie miesza w glowie - westchnal, majac nadzieje ze jednak nie. powachal jej wlosy kiedy sie odwrocila.

dobrze, że nie był aż takim psycholem, i na przykład nie obciął jej kosmyka włosów, a tylko je powąchał. a pachniały ładnie, bo jak tylko wróciła do domu umyła jakimś swoim ładnym szamponem. - aaa - pokiwała głową z wyjątkowo inteligentnym wyrazem twarzy, który ćwiczyła przez ostatnie dwa miesiące i teraz już prawie w pełni go opanowała, mogłaby się starać już o posadę sekretarki w jakiejs porządnej firmie. - faktycznie, ja chyba cię tez widziałam. to znaczy widziałam bardz dużo ludzi.. hmmm.. nieważne! mogę ci zafundować coś do picia, w koncu przeze mnie straciłes możliwość wygrania miliona euro... na co miałbyś ochotę?

masz juz trzysta postow z ta sama ikonka ;o zmieniaj co 100 na przyklad.. xd
- w zasadzie obojetnie. masz ochote wejsc do srodka czy raczej spacerowac? - zapytal, bo pewnie byli juz kolo jakiejs kawiarni! on mial ochote dalej spacerowac, bo jest malo postow w kulturze, wiec moga wziac mu cos na wynos. bardzo podobaly mu sie jej wlosy i teraz im sie przygladal, ale tylko przez chwile. psychol! - to byla zreszta udana impreza, co? skad znasz freje..?

........... okej
- spacerować - powiedziała i pokazala mu ręką, w sensie jakimś super gestem, nie wiem jakim, bo nie znam się na gestach, że ma tu poczekac, a tymczasem ona weszła do kawiarni, żeby kupic mu jakis bajerancki napój. pewnie sok z mango albo cos rownie ekskluzywnego. uśmiechnęła się do niego, wciskajac mu butelke/puszke/kubeczek, a potem podrapala sie po swoim przedramieniu. - tak, całkiem udana! w zasadzie freje poznałam dopiero wczoraj, wczesniej znałam tylko jej brata.. i jakos tak wyszlo. a ty się przyjaźnisz z freja? wydaje się być naprawde miła. - sprobowalabym napisac, ze niemila, to dostalabym minusa ;/

tez bede wszystkim zmieniac co 100 !!
ble mango. mrozona herbate powiedzmy po prostu! - jest mila! - przytaknal, usmiechajac sie do swojej herbaty nawet mimo iz nie miala zadnych wlosow to podobala mu sie. boze sory ze tak dlugo ale siedze z rodzicami i moj tata sie cos wkurza na mnie i 'aleks to bedzie duzy chlop... jak sie urodzi to od razu strzeli sandrze w morde'. xd - i taak, przyjaznimy sie..juz jakis czas. troche mam kaca, wiesz - powiedzial jej, wzdychajac i unoszac dlon do czola.

hahahaha lowe twoj tata,xd. - ała - stwierdziła, marszcząc nieznacznie czoło, dopijając swoją kawę, zresztą pewnie też mrożoną, która niestety zdążyła się ogrzac już od slonca i niezbyt niskiej temperatury w miescie. bo nie sądzę, żeby było jakos specjalnie zimno. potem wyrzuciła kubeczek po kawie do pobliskiego smietnika i otarla dlonia swoje usta, a potem odgarnela wlosy za uszy. - ja w zasadzie juz sie uporałam z moim kacem. przynajmniej w większości.. chociaż wciąz jestem strasznie zmęczona i w ogole! - westchnela.

- rozumiem - przytaknal, czujac sie jak frajer, bo nie umial chyba prowadzic zajebiscie interesujacej konwersacji ostatnio, ale zaraz sie poprawi. odchrzaknal, to przez to ze niezbyt sie znali, no wiesz. hahaha czaisz ze nowa zelandia strzelila gola wlochom, xd - w sumie wstalem o dziesiatej wiec teoretycznie mialem duzo czasu zeby mi przeszlo... chyba sie starzeje, czy cos. ile masz lat?- zainteresowal sie przy okazji..

boze, ten mundial jest straszny.. lowe nowa zelandia. musiała się chwilę zastanowic i pewnie na palcach policzyć. - osiemnascie - powiedziala i pokiwala glowa. - a ty ile masz? taki jestes stary, ze pewnie masz ze trzydziesci, co? - zasmiala sie. oczywiscie nie wygladal na aż tyle lat, miala nadzieje więc, że nie weźmie sobie tego do serca..

- wygladam staro..? - zmartwil sie, odruchowo dotknal twarz-kto wie, moze dostal glebokich zmarszczek na dziesiec centymetrow przez te pogode? - oh.. nie, nie. zaledwie dwadziescia dwa. naprawde wygladam na trzydziesci? - zapytal, czujac sie jak jakas holiłudzka aktorka..nic nie mogl na to poradzic.

- nie, co ty.. tak tylko gadam glupoty.. wygladasz calkiem mlodo i przystojnie - zapewnila go, przyglądając się mu chwilę, żeby sprawdzic, czy moze jednak ma jakies zmarszczki, ale niczego takiego sie nie dopatrzyła. pewnie w rzeczywistosci feliks mial piecdziesiat lat ale codziennie wstrzykiwał sobie botoks i wyglądał jak wyglądał przez to. w koncu byl niedoszlym chirurgiem plastycznym...

jezu zaraz pojde do kuchni bo nie moge tu pisac. czekaj. - okej, sorry, moze to glupio zabrzmi ale troche przejmuje sie wygladem... coz, jestem europejczykiem - westchnal, bo uwazal ze wszystcy europejczycy powinni byc piekni. szczegolnie bogaci francuzi. - to w sumie durne. no niewazne. tez wygladasz mlodo i przystojnie - powiedzial jej usmiechajac sie, mial nadzieje ze nie wezmie go za jakiegos doktora troja.

- dziękuję - usmiechnęła sie i podrapała po policzku. też się! - w zasadzie zawsze mi się wydawało, że europejczycy przykładają mniejsza wage do wyglądu.. to znaczy oprócz francuzów, bo tu chyba się nie da wyjść z domu bez pełnego makijażu i butów wartych mniej niż dwieście euro - zauważyła, marszcząc nieznacznie nos. a ze ten nos byl calkiem spory, to pewnie musiala sie przy tym cala zmarszczyc...

dobra juz jestem u siebie! - czy ja wiem..kiedy nie wlacze mtv wszystkie laski maja na sobie koledżowe bluzy i spodenki do kolan. - wzdrygnal sie, przypominajac sobie takie traumatyczne obrazy. - nie mowiac o wlosach..widzialas jak ubieraja sie wszystkie gwiazdy na codzien? to straszne - westchnal - w ogole bez porownania z francuskimi gwiazdami, prosze cie..

- no dobrze, masz rację - dała za wygraną, bo uznała, że za bardzo boli ją głowa,by móc dyskutować na takie poważne (!) tematy, odgarnęła włosy za uszy i wzruszyla ramionami, wzdychając. - w zasadzie czasami zazdroszcze tym grubym amerykaninom. nie chciałbyś siedzieć całymi dniami w fastfoodach i ważyc dwieście kilo? zastanawiam się, jakby to było być takim grubasem - zmrużyła oczy. to bylo pewnie jej najwieksze marzenie.