dom, a raczej domek, bo maly. 30 metrow do morza.

przylezli, nie to zebym napisala, ze przylecieli. fajne ma mieszkanie nie? otworzyl drzwi kluczem, dobrze ze nie noga. - chcesz cos do picia? - zapytal, bo on osobiscie zapchal sie ciastkami. wciaz byl troche obrazony. powinni uprawiac angry seks tylko niech sobie przypomne gdzie tim ma bicz.

ja sie zastanawiam o jaka plażę ci chodzilo z tym biczem i dopiero po pieciu przeczytaniach posta zrozumialam o co chodzi ;/ - nie wiem, chcę - powiedziała, wzruszając ramionami, a potem wpakowała się na ta kanape z poduszkami, czy co to bylo, wygodnie się rozsiadła i przymknęła oczy, ale nie szla spac..

- zrobie ci kakao - poinformowal ja. dosypal do niego srodki przeczyszczajace w ramach zemsty. zart. zrobil dwa kakao i postawil je na stoliku przed kanapa siadajac w nogach, znaczy w nogach izabeli, a raczej przy. wlaczyl telewizor i plakal bo lecialo toy story 3.

tez plakalam na toy story 3.. :< napiła się swojego kakao i poparzyła sobie przy tym język, a potem wlazła mu na kolana, żeby objąć go za szyję i przytulic sie do jego ramienia, bo bylo jej zimno. pewnie dlatego, ze przed chwila sie rozebrala z jakiegos swetra, bo sądziła, ze u niego w domu jest cieplej niz na dworze, no ale mieszkal przeciez w malym domeczku na plazy, w ktorym pewnie nie bylo nawet podlogi...

- czesc - mruknal do jej ramienia niezadowolony z zycia i z niej, ale to nic, bo miala fajne cialo. dobra, wcale nie myslal o tym w ten sposob, tylko raczej ze ogolnie nic do niej nie mial wiec glupio sie obrazac za takie cos, chociaz wciaz bylo mu przykro. odgarnal jej wlosy i westchnal.

- nie gniewaj sie juz na mnie. zamkne sie i nie bede nic mowila, zeby nie gadac takich glupot - obiecala mu, przeczesujac palcami jego wlosy. i zw bo znalazlam mojego fotografa i musze sie popodniecac...

przyszla w odwiedziny, bo tim sie do niej sto lat nie odzywal i uznala, ze moze umarl. miala nadzieje, ze jak tak, to napisal juz ten spadek. zapukala do drzwi.

nie odzywal sie bo imprezowalas wiec powinnysmy uznac ze to ona skoro to twoja wina .. gdybym nie zaproponowala to nadal nie gralybysmy jak zwykle ... - czesc - przywital sie kiedy juz otworzyl drzwi i pozbieral szczeke z podlogi.. - co ci sie stalo ze przyszlas?

okej. wzruszyla ramionami, majac nadzieje, ze timothy sie na nia nie gniewa i nie rzuci w nia zaraz wazonem. - stesknilam sie za toba. przepraszam, ale jakos tak wyszlo.. - powiedziala, chociaz doskonale wiedziala, ze to beznadziejne wytlumaczenie, wiec weszla do srodka i pocalowala go na przywiatnie w usta.

- wybaczam - powiedzial za tego calusa i zamknal za nia drzwi w tym celu wyciagajac reke za plecami isabeli i przy okazji chwalac sie nowa kulka pod pachy ktora pachniala jak nie wiem co ale bardzo ladnie - tez sie stesknilem - dodal wzdychajac i oparl sie o sciane bo chcial zeby go brala. zarcik..nie do konca - masz juz wakacje? - zapytal bo nie wiem co ona robi ..

ja tez nie, ale w wizytowce jest napisane, ze jest kelnerka... poklepala go pieszczotliwie po klacie, bo skoro tyle sie nie widzieli to sie za ta jego klata stesknila. musiala macac swoja, a to jednak nie to samo. - juz prawie. musimy gdzies sobie pojechac, tim, bo nie chce mi sie juz tu siedziec - westchnela ciezko, mruzac oczy. miala nadzieje, ze tim zafunduje jej jakies super ekskluzywne wakacje...bo jak nie to z nimi koniec!!!

ah kelnerka.. - hmm.. masz racje, tez bym gdzies sie wybral - powiedzial i usmiechna sie do niej czule, bo tak mozna chyba..podobno. - tylko kiedy? - zapytal jeszcze przesuwajac dlonia po wlosach. - mozemy w gory bo za goraco...

- góry brzmią świetnie... ja mogę w każdej chwili zalatwic sobie urlop i w ogole! - powiedziala, machajac glowa, by pokazac mu, jak proste jest zalatwienie sobie urlopu. albo po cos innego machala, pewnie miala wszy i chciala sie ich pozbyc.

przyszła do niego w samym płaszczu. albo nie... jeszcze w sukience, ale powiem ci w sekrecie, ze nie miala majtek. pewnie wszystkie byly brudne, bo miala dwie pary na krzyż, a zepsuła jej się pralka. zapukała do drzwi, poprawiając swoje włosy. głowa jej prawie odpadła tak ją bolała... ej chcesz lamberta albo kogos..?

nie bo i tak walcze z sennoscia - czesc-przywital sie kiedy otworzyl jej drzwi i usmiechnal niczym krejzol prosto z krejzolowa. wciagl ja do srodka bo ostatnio zatrudnil sie jako wciagacz w narkotykowni i mu zostalo z pracy. oczywiscie zarcik bo byl spoko chlopcem odkad wyszedl z wiezienia -ladnie wygladasz...- zauwazyl i pocalowal ja namietnie, rowniez zmacal jej tylek..

- dzięki.. ty też ładnie wyglądasz - mruknęła w jego usta i zamknęła za sobą drzwi, żeby nie narobić mu przeciągu w domu, bo jeszcze by tam powstała jakaś trąba powietrzna albo inny dziwny twór. poklepała go po klacie, a potem odsunęła się od niego, żeby ściągnąć ten płaszcz, w którym po drodze pewnie prawie się ugotowała, bo tam jest chyba cieplej niż u nas.

30 stopni podobno..u nas dzisiaj gora dwadziescia >;/ wzial jej plaszcz i go zawiesil gdzies. - chcesz cos do picia? -zapytal sympatycznie, prawie jak jakas super przyjazna postac z kreskowki, na przyklad teletubisie z odkurzaczem jak gadaja..czy cos tam, nie ogladalam dawno teletubisiow wiec nie wiem. przygladal sie jej wlosom bo byly spoko.

u nas pewnie tez ze 20 ale ja wole jak tyle jest niz trzydziesci kilka... poprawila odruchowo swoje wlosy, zeby timothy nie wypatrzył w nich żadnego brudu, bo to różnie bywa. potem zmarszczyła czoło i chwilę myślała, az w końcu westchnęła ciężko i pokręciła głową. - nie wiem.. chyba nie.. - powiedziała i przytulila sie do niego, bo sie za nim stesknila. ;/

sory gadalam z mama. - okej - przytaknal tlumaczac sobie jej dadi iszus bo isabela to pewnie taka saint tropezowa lindsay lohan. lindsay byl jego idolka i tylko dlatego wciaz bylz isabela. poglaskal ja po tych brudnych wlosach. - tesknilem za toba. -zaplakal..

wogle gramy w netopol??

- ja tez. to znaczy za tobą.. możesz mi teraz pomasować głowę - powiedziala, bo ostatnio oglądała jakiś film o masowaniu głowy i strasznie ją to kręciło.. pozdro bella.. pocałowała go przelotnie w podbródek, a potem się od niego odkleiła, poprawiając ramiączko swojej sukienki, żeby poleźć na kanapę, czy co to to na dole. sądze, że kanapa, skoro na gorze jest łóżko... mozemy zaraz grac!!!!

pozdro samolot do sztokholmu za dwadziescia zlotych we wrzesniu..zastanawial sie czy jest jakas napalona czy cos bo nie umial sie domyslic. co za kretyn. no na kanapie usiedli w takim razie i kazal jej sie rozluznic siadajac jakos tak za nia i polozyl kciuki na jej skroniach i masowal jej leb. -ale jestes goraca..

oja....... - gorąca? no ja wiem... - powiedziała i zachichotała, zamykając oczy, starając się rozluźnić, ale pewnie jej to średnio wychodziło, bo rodzice ją bili w dzieciństwie i wciąż była przez to spięta. - żeby ci się palce nie rozpuściły od mojego goraca - westchnęła, opierając się tak trochę o niego. aż mnie glowa rozbolala od tego wszystkiego.

http://www.wykop.pl/link/408533/smiac-sie-czy-plakac-co-za-debile-wpadaja-na-takie-pomysly/
- moze masz goraczke i umrzesz niedlugo na zapalenie pluc? - zapytal zmartwiony nadal masujac jej glowe, mnie tez boli jak nie wiem dzisiaj bo czekalam na goracu dzisiaj prawie pol godziny na kolezanke bo byl trafik w metrze-.-, pocalowal ja w kark i obrocil ku sobie. - nie chcialbym zebys umarla..-westchnal i usmiechnal sie do niej, fajnie.