- no doobra będę czekała aż wstaniesz. ale jak się obudzę pierwsza to nie gwarantuję że cię nie będe próbowała po prostu obudzic, zawsze w wakacje wstawałam wcześniej bo mój ojciec mi tak kazał - wymamrotała i wzięła sobie spory kęs kanapki. musiała jeść, jeżeli julien chciał ją jeszcze zobaczyć kiedyś xd

- możesz mnie budzić o każdej porze dnia i nocy, jak tam sobie chcesz - powiedział. - tylko żebyś była bezpieczna. nie chcę, żeby ten idiota cię skrzywdził. gdzie masz tą karteczkę, zaraz zadzwonimy na policję? - zapytał.

- nie potrzebujemy policji, będa mnie ciągać po sądach i jeszcze nie wiem czym i utknę tutaj na zawsze w tym miami a już nie podoba mi sie tutaj. są sami zboczeńcy ja pierdole - zjadła już trzecią kanapkę i jej starczyło bo kanapki były bardzo duże - mam ochotę iść się położyć i pomiziać z tobą - wymamrotała.

- ale jak tego nie zgłosimy, to będzie tak robił ciągle, aż w końcu komuś stanie się krzywda i co najgorsze, możesz to być ty - powiedział z przerażeniem i skończył jeść. - no to idź się połóż, zaraz przyjdę - pewnie chciał się iść bić z nim xd

- nigdzie nie pójdziesz do cholery jasnej nie ma mowy zostajesz tutaj ze mną zrozumiano panie julien? - wymamrotała i pociągnęła go za rękę - chodź i nie marudź, skończyły się już kanapki i nie ma więcej, przytul mnieeeee - wymruczała do jego ucha

okej, nie podobało mu się to, że nie pozwoliła mu walczyć o nią, ale postanowił poczekać, aż zacznie. - no dobra, to idziemy spać - powiedział, pewnie wzięli prysznic i poszli do sypialni. - no dobra, dobra, śpij - westchnął cicho.

jak ją ładnie próbował uśpić, trzeba było jej nie dawać kakaa albo i kawy od rana bo by zasnęła - co mnie tak pospieszasz jezu julien - wymamrotała cicho i przygryzła wargi - jak będziesz mnie tak pospieszał to nigdy w życiu nie zasnę. wypiłam dzisiaj za dużo kawy - pokiwała głową.

haha xd ale on naprawdę chciał iść się bić i dlatego zależało mu na tym, żeby poszła spać. - no dobra, już nic nie mówię - westchnął i zgasił pewnie wszystkie lampki oraz inne światła. - ale nie przejmuj się już niczym, dobra? i pamiętaj, że masz zostać w domu, proszę cię...

- tak julien pamiętam, dobrze? wszystko wiem, że nie wolno mi wychodzić, nawet na bieganie. biegać mam z tobą i tylko wyłącznie z tobą. będzie mi się coś zdaje trudno przyzwyczaić znowu do samego mieszkania z coltonem którego nie ma w domu. smutno tak będzie z lekka. ale okej, będę przychodziła do ciebie, może być? - rozgadała się

- może być. poza tym, to co innego, bo w domu będziesz przecież bezpieczna, tak? ten świr chyba nie wie skąd jesteśmy, nie pojedzie przecież za nami - pocałował ją w czoło i pogłaskał ją po ramieniu. wyjrzał przez okno i zasłonił zasłonkę, mając wrażenie, że ktoś ich obserwuje.

- julien, spokojnie, jesteśmy przeciez bezpieczni okej? ten palant nic nam nie zrobi. on tylko czeka żebym była sama ale sama nie będe, więc spokojnie możemy spać. to nie freddy chyba który atakuje w snach, chyba że o tym nie wiem - roześmiała się i pocałowała go całkiem delikatnie i długo.

przez to wszystko aż nie miał ochoty na seks, bo był widocznie nie w humorze ;c - no dobrze, już dobrze, więc skoro mozemy spokojnie spać, to śpij - pospieszył ją znowuż trochę, oddając pocałunek, a potem okrył ją milutko kołderką.

- nie pospieszaj mnie boże julien gdzie ci się tak spieszy... - pomyślała że może chciał kogoś załatwić, albo zabić albo że był szpiegiem ruskim i chciał sprzedać ją jakiemuś kgb więc spoko. ale ominęła to wszystko szerokim łukiem - jak mam zasnąć jak mi nawet nie wymamrotałeś naszej regułki do ucha żebym mogła zasnąć - wymamrotała niezadowolona

omatko a jaka oni mieli regulke? nie pamietam chyba... w kazdym razie, powiedzial jej regulke i zasnal, bo nei mam na niego weny dzis wcale.

nie miał zasnąć xdddd ona poszła spać.

ok, poszedl sie bic.