nie mówiła nic przez chwilę, bo naprawdę nie wiedziała, co powiedzieć. usiadła obok niego, jednak w bezpiecznej odległości i wzruszyła ramionami. - może - mruknęła tylko, chociaż pewnie o wiele bardziej chciałaby z nim dłużej utrzymywać kontakt, gdyby udało jej się go ośmielić. chociaż w sumie, nie zależało jej chyba jakoś bardzo, żeby pójść z nim do łóżka, mimo, że ją strasznie jarał i w ogóle i mimo, że w sumie dawno z nikim nie była [*]

- w czasie roku akademickiego często jestem w domu. jakoś co miesiąc, no i też na święta zawsze. poza tym mam skype! wynalazek przyszłości - pozwolił sobie na żarcik i urwał jakąś gałązkę z pobliskiego krzaczka, bo mu się spodobała. zaczął obrywać z niej liście w zamyśleniu, a jak skończył, to odrzucił ogołocony kijek w trawę. potem wystawił twarz w stronę zachodzącego powoli słońca albo i niezachądzącego, nei wiem jak tam jest z zachodami i przymknał oczy.

- teoretycznie ja na święta jeżdżę do rodziców, do kalifornii - powiedziała. - ale myślę, że po tym, jak ostatnio rzekomo narobiłam im wstydu przed rodziną, to spędzę święta we francji, sama - wzruszyła ramionami. pewnie się naćpała i tak zeszła na wigilijną kolację, albo coś w tym rodzaju, od tej pory rodzice się do niej praktycznie nie odzywali, ale jakoś specjalnie jej to nie przeszkadzało, przynajmniej nie czuła się przez nich kontrolowana. przypatrzyła się znów thibaultowi i teraz przyszła jej nieodparta ochota na to, żeby go pocałować, ale jednak na razie coś ją przed tym powstrzymywało!

był nieświadomy tego, że mu się przypatrywała, bo miał zamknięte oczy i widział jedynie czerwony kolor pod powiekami, co było świetnym uczuciem, tak nic nie widzieć prócz płachty na byka. potem ejdnak odwrocił głowę w stronę sophie i uśmiechnął sie do niej zachęcająco. mu nie w głowie było całowanko, w sumie skąd miał wiedzieć, że chciała, żeby ją pocałował, skoro mu tego nie powiedziała, haha xd.
- a co zrobiłaś, że się obrazili? jeśli mogę wiedzieć...

nie wiedziała, czy chce mu o tym powiedzieć, w sumie wolała takie rzeczy ukrywać, bała się, że ją znielubi, albo coś w tym stylu. to nic, że jeszcze czasem zdarzało jej się coś popalać, albo wciągnąć, ale dopóki nie widział jej w takim stanie, to wszystko grało. - no nie wiem, chyba nic takiego. to znaczy... nie lubię o tym mówić - wymamrotała tylko, przygryzając dolną wargę. pewnie się trochę zasmuciła, bo nie lubiła tego, że prowadziła taki, a nie inny tryb życia, a nie umiała z tym przestać.

- w porządku - powiedział łagodnie, bo był łagodny i w ogóle i położył rękę na oparciu za jej plecami, bo tak mu się spodobało i uznał, że tak będzie mega super fajnie i wygodnie. - ja cię do niczego nie zmuszam, tylko pytałem i w ogóle. mhm, więc co ty tak właściwie robisz, sophie? planujesz sobie jakieś studia?

- no cóż, nie jestem pewna, czy nadaję się na studia - przyznała. pewnie wyrzucą ją jeszcze przed końcem pierwszego semestru. - chciałam iść na aktorstwo, ale ciężko potem dostać jakąś pracę, a nie interesuje mnie w sumie nic innego... - wzruszyła ramionami. - to znaczy - poprawiła się szybko, żeby nie myślał, że jest jakaś nudna. - interesuję się wieloma rzeczami, ale, kurczę, po prostu obawiam się, że nigdzie się nie dostanę, matura poszła mi w sumie dość kiepsko.

- w sumie hm, ciężko jest się dostać na studia aktorsie, to znaczy, wiesz... ale jak już tam jesteś, to świetnie. i masz jakąś przyszłosć przed sobą - zauważył i jednak sie rozmyślił, wiec zabrał rękę z oparcia, przygarbił się trochę. - hm, cóż - rzekł, zerkając na zegarek. - moi rodzice niedługo wracają. może cię odwiozę?

w sumie pomyślała, że to aluzja, że chce się jej pozbyć, więc zmarszczyła lekko brwi i podniosła się z ławeczki. - nie musisz, poradzę sobie - powiedziała, ale nie była obrażona, tylko nie chciała mu robić kłopotu. - tylko muszę się jeszcze przebrać - dodała, zerkając na jego koszulę, którą wciąż miała na sobie i zaczęła kierować się w stronę domu, obok którego gdzieś pewnie była rozwieszona jej koszulka.

- oj, sophie, przepraszam, nie mam na myśli pozbycia sie ciebie - powiedział, podniósł się i zrownał się z nią krokiem w dosyć krótkim czasie. - po prostu jak wrócą, to będę miał auto, żeby cię podwieźć - wyjaśnił jej i teraz sam z siebie ją złapał za rękę i pogładził po wierzchu. słodko.

- w porządku, rozumiem - powiedziała i tylko się uśmiechnęła, kiedy złapał ją za rękę i całkiem odruchowo musnęła jego usta. zaraz jednak się skrępowała i odsunęła od niego, biorąc sobie koszulkę ze sznurka. - to pójdę się przebrać - wymamrotała tylko, przygryzając wargę i zniknęła gdzieś w domu, a potem w łazience.

a on stał jak skamielina i ssał swoją dolną wargę, nie do końca rozumiejąc w ogóle, wtf, tak szybko mu uciekła, ale była taka urocza i w ogóle! był mega zaskoczony, ale humor mu się poprawił, że łohoho. wszedł do domu, usiadł sobie na zajebistej kanapie w salonie i czekał aż sophie wróci.

wróciła w sumie po krótkiej chwili i położyła jego koszulkę na oparciu kanapy, siadając zaraz obok. - okej, jestem - powiedziała tylko, jakby nie zauważył i zaraz wyciągnęła nogę przed siebie, przyglądając się jakiemuś paskudnemu ugryzieniu przez wrednego komara. - o której wracają twoi rodzice? - zapytała.

- teraz! - powiedział i wrócili i pojechali do sophie wiec zaczij hehehh

podjechali więc pod dom thibaulta i jego rodziców. przez całą drogę sophie modliła się, żeby nie wywalić się na tych obcasach na jakichś schodach i nie zrobić z siebie totalnej sieroty. pewnie jednak udało jej się utrzymać równowagę przez cały czas i teraz byli już gdzieś w środku domu, a sophie czuła się trochę niezręcznie, bo było późno i właściwie powinna poprosić, żeby odwiózł ją do domu!

- jejku, śmiało, rozgość się - widział niezdecydowanie na jej uroczej twarzyczce, on był skrępowany w cholerę, no bo w końcu co można robić w tym pustym domu z dziewczyną po dwudziestej drugiej jako kontynuacja randki? zdjął swoje buty i odłożył je do jakiejś szafki, zostawił marynarkę gdzieś na krześle i został w tej koszuli i spodniach na szelkach <3. uśmiechnał się do niej z zakłopotaniem.

odetchnęła z ulgą, że nie musi już chodzić w butach, więc zdjęła je i pewnie była teraz o parę ładnych centymetrów niższa, przez co musiała się wydawać jeszcze bardziej drobna i krucha. - okej - powiedziała tylko, siadając pewnie na kanapie w salonie i przyglądając mu się nieśmiało, po czym przeniosła wzrok na swoje pomalowane na jakiś przyjemny kolor paznokcie.

-chcesz coś do picia? - zapytał i poprawił swoją szelkę. był trochę zdenerwowany, ale no nic. to była taka lekka trema jak przed pierwszym występem. usiadł obok niej na kanapie i zaczął bawić sie pilotem od telewizora. kanapa pełen wypas, no nie. i fane były te poduszki na niej, chcę takąąą.

- nie, dziękuję - powiedziała tylko, patrząc na to, jak bawił się pilotem i tylko przysunęła się do niego bliżej. - jesteś zestresowany, czy mi się wydaje? - zapytała, przyglądając mu się uważnie i przejeżdżając dłonią gdzieś po jego udzie, ale jednak bliżej kolana. - jeśli... hm, jeśli chcesz, żebym już poszła, to w porządku...

- oj - powiedzxiał i odstawił pilota gdzieś obok siebie, ale jakoś tak spadł na podłogę, jednakże thibault nie schylił się, by go podnieść, lecz położył dłoń na jej dłoni i spojrzał jej prosto w oczy. - nie chcę, żebyś myślała, ze masz już pójść, bo... przebywanie z tobą... hm, sprawia mi radość - wyznał jej, a potem ją pocałował, ujmując jej twarz w dłonie.

zrobiło jej się strasznie miło, bo już dawno nikt niczego takiego jej nie wyznał. nie zdążyła jednak nic odpowiedzieć, tylko oddała pocałunek, kładąc ręce na jego ramionach, a potem przesunęła je na jego kark, po którym zaczęła go całkiem milutko smyrać. pewnie zaraz zaczęła go całować namiętniej, bo to tylko sophie ;c

thibault był jedynie mężczyzną i podobało mu się to, mimo tych wszystkich uprzedzeń moralnych, że go tak całowała. i to on pierwszy wsunał jej język do buzi, chociaż nie wychodził nigdy wcześniej jako pierwszy z tego rodzaju inicjatywą! a potem nawet ją objął, przycisko-przytulając do siebie i gładził ją po pleckach.

może trochę wydawało jej się, że thibault zaraz przestanie, bo w sumie był taki nieśmiały, że chyba by jej to nie zaskoczyło. tak czy inaczej, całowała go nadal, na razie nie posuwając się do niczego dale, chciała dzisiaj być inna i bardziej subtelna, niż na ogół, a nie znów przejmować inicjatywę. wplotła palce w jego włosy, przy okazji trochę je targając.

skoro ona sama się nie odessała od niego, on niespecjalnie potrafił znaleźć w sobie wewnętrzną siłę, by sam to zrobić, toteż jakimś cudem, nikt nie wie jak, jego reką wsunęła się delikatnie pod jej sukienkę, ale tylko na udzie, które przyszło mu do głowy masować, co za postęp. i przesunał sie z pocałunkami na szyję sophie.
- naprawdę jesteś taka piękna... - mruknął.

zaśmiała się, po pierwsze z jego wyznania, a po drugie z tego, że te pocałunki w szyję teraz ją łaskotały. - ty też - wymamrotała tylko i przygryzła wargę. nie wiedziała, że jest pierwszą kobietą, z którą prawdopodobnie thibault się prześpi, to tak w ramach ciekawostek. powoli pewnie zabrała się za rozpinanie guzików jego koszuli.