chyba, ze ten drugi nie mieszka z nim.......

w każdym razie ade i ed (jakie podobne imiona! ed powinien sie nazywac eda!) przyszli do jego mieszkania, otworzyl drzwi kluczem z breloczkiem z buzzem astralem, bo byl wielkim fanem toy story, a potem zaprosil ją do salonu czy jakiegos innego reprezentatywnego pokoju. - więc... czego się napijesz, ade? - spytał, opierając się ramieniem o ścianę.

-wow. ale ekstra. -powiedziała widząc jego breloczek. podjarała się strasznie, bo też lubiła toy story. ale bardziej lubiła dinozaura i te śmieszne ufoludki. nawet jak sobie je przypomniała to się zaśmiała sama do siebie. jak już ochłoneła z podniecenia to weszła do środka i usiadł sobie gdzieś tam na kanapie. zdjęła nawet kurtkę, bo miała jakąś na sobie. -tego samego co ty. -stwierdziła idąc na łatwiznę.



ten drugi moze mieszkac z nim ;d

najchętniej by ją udusił za tą odpowiedź, bo nie potrafił wybierać napojów, zwłaszcza kiedy miał taki wielki wybór w domu (wódka, szkocka, gin i piwo), uśmiechnąl się, ale tym razem nie byl to do końca szczery uśmiech, zniknął w kuchni, a potem wrócił z butelka wódki, dwoma szklankami i sokiem pomaranczowym albo jakims tam innym, wszystko postawil na stoliku obok kanapy, na ktorej sam usiadl, obok ade, opierajac dlon o oparcie za jej plecami. - więc ade, tez lubisz toy story? kurcze, chyba jestes moja bratnia dusza, albo cos.. - westchnal, a potem nalal im picia.

ona by pila nawet denaturat. byleby siedziala faza i ostra zabawa. ucieszyla sie nawet na wodke bo to jej ulubiony trunek na przeplukanie gardla. rozgladala sie w miedzyczasie po jego domu zauwazajac ze jest nawet bogaty (nie zeby jej na tym zalezalo ale przeczytalam wizytowke). moze nawet jej sie zrobilo przykro ze jest bogaty, bo chyba woli biedakow. -no jasne. uwielbiam toy story. chociaz glupio mi przyznac, ale nie widzialam jeszcze trzeciej czesci. -skrzywila sie bo kiepska z niej fanka. -wierzysz w bratnie dusze? -zapytala i obserwowala nadal dom. byla wscibska.

uznał, ze ade szuka czegoś, co mogłaby ukraść. momentami był nieufny, zwlaszcza jeśli chodziło o młode dziewczęta, któe nadto się rozglądały po jego mieszkaniu, kiedy już dawno mógłby je przelecieć. dobra, moze aż taki nie był.. wziął swoją szklankę i chwilę w niej mieszal slomka, bo slomki tez przyniósł, a ostatnio miał na nie jakąś wielka faze. - musisz jak najprędzej iść do kina, skoro jeszcze nie widziałaś! nie wiem, czy powinienem jeszcze z tobą rozmawiac, skoro jestes taka nie na czasie.. - pokrecil glowa z dezaprobatą. - w zasadzie nie wiem, czy wierze. chyba nie. tak mi sie tylko powiedzialo.. a ty wierzysz?

wyjęła notatnik i zanotowała kilka potencjalnych rzeczy, które chciała by zwinąc. miała już sporą listę. wzięła też swoją szklankę i napiła się kilka sporych łyków, bo ją suszyło strasznie od gadania. -jak znajdę wolną chwilkę to jak najszybciej wybiorę się do kina. -obiecała mu nie wiadomo po co. znowu się napiła i już przestała się rozglądac, bo wiedziała już gdzie co jest. -sama nie wiem. -wzruszyła ramionami. -ale raczej tak. myślę, że to możliwe. inaczej ludzie by się nie przyjaźnili i nie zakochiwaliby się, co nie?

pewnie jak wypiła, to schowala szklankę do kieszeni i ed będzie musiał jej przyniesc kolejna i tak aż do skutku, az ade skompletuje zestaw szesciu szklanek. - może masz rację. ale myślisz, ze nie mozna sie zakochac, albo zaprzyjaznic sie z kims, kto nie jest twoja bratnia dusza? - spytal, przysuwajac sie do niej, bo jak juz wspomniałam byl krótkowidzem, a chcial na nia popatrzec. pewnie zawisnal piec centrymetrow przed jej twarza, zeby ją dobrze widziec..

no troche ja teraz ta szklanka uwierala w plecy. spojrzala na niego i doszla do wniosku, ze wcale nie jest jakimś brudasem. -nie no. mozna. oczywiscie, ze mozna. w koncu mowi sie o tym jak bardzo przeciwienstwa sie przyciagaja, nie? -usmiechnela sie i spojrzala na jego nos bo byl najblizej jej twarzy. pewnie mial strasznie dlugi nos i zahaczał nim o ludzi. chciala go polizac po uchu ale sie powstrzymala i tylko lekko go pocalowala w kacik ust bo byla glupia strasznie.

- czyli rozumiem, że wierzysz w to, że przeciwieństwa się przyciągają, tak? - spytał, potem uznając, że ade bardzo ładnie pachnie i nie może sobie pozwolić na zignorowanie miękkości jej ust (ktore miękkie byly jak papier toaletowy velvet czyli miekkie jak aksamit), więc uśmiechnął się i polozyl dlon na jej talii, zeby zaraz ja pocalowac w dolna warge, potem juz calkiem normalnie i calkiem namietnie, bo co sie bedzie, to jego dom w koncu!!

w ogóle popatrzyłam na to wszystko z realnej strony i nie wyobrażam sobie bycia kimś takim jak ade;/ wchodzic do kogos obcego do domu i zaraz sie z nim calowac;/ no ale ade to ade. zdazyla mu jeszcze powiedziec, ze w to wierzy i ze w koncu o to chodzi chyba w milosci. bynajmniej ona tak w to wierzyla. miala pewne doswiadczenie. zarzucila mu jedna reke na szyje i zaczela go calowac namietniej. w drugiej rece trzymala kolejna szklanke, ktora chciala zakosic. zarcik.;/

ed jednak sie opamietal i sie od niej oderwal a potem powiedzial, ze jest bardzo zmeczony i ze jak ade chce, to moze sie przespac na kanapie czy cos, bo ja lece.........paaa

ok to zostala zeby mu ukrasc wiecej szklanek. papa.