pewnie mieszkała tymczasowo w hiltonie, bo najbardziej mi się podoba ten pokój. załóżmy, że była tam gdzieś jeszcze kanapa, żeby aaron miał potem na czym spać! dotarli do pokoju z trudem, więc kiedy tylko znaleźli się w środku, pchnęła go na kanapę, próbując rozmasować zbolałe ramię, bo pewnie opierał się na niej całym ciężarem, bez żadnego wyczucia. - idź pod prysznic, może trochę wytrzeźwiejesz - mruknęła i usiadła na skraju łózka, przyglądając mu się pewnie nawet z lekkim przestrachem.

uśmiechnał się do niej lekko i spróbował podnieść się z kanapy, bo chciał wykonać jej polecenie. udawał, że jest robotem i chciał mieć robocie ruchy, ale coś mu nie szło, przy jego wspaniałej, alkoholowej koordynacji ruchów. w końcu wstał, zachwiał się i poleciał na ścianę.
- gdzie tu jest prysznic? - zapytał i wszedł do szafy, która była wbudowana tak elegancko w ścianę za jakimiś drzwiczkami. - nic nie widzę!

zrobiła pewnie facepalma xd i niechętnie podniosła się z łóżka, złapała go za nadgarstek i otworzyła jakieś drzwi blisko drzwi i pchnęła lekko aarona w tym kierunku. - tu masz czysty ręcznik - powiedziała, wskazując na jakiś wieszaczek. - hm... no to już sobie poradzisz - dodała, bo nie zamierzała mu pomagać w braniu prysznica, więc tylko wyszła z łazienki, zamknęła drzwi i miała nadzieję, że aaron wytrzeźwieje.

biedna, naiwna sarah! jak go zamkneła w tej łazience, to oczywiście wszedł pod prysznic, ale raczej w ubraniu i roześmiał się głośno z tego powodu. namydlił swoje ubrania <3, potem swoją głowę jakimś pewnie płynem do higinieny intymnej... albo ok, odżywką, ale zastanawiał się, czemu to się nie pieni, spłukał to z siebie, poczuł się trochę lepiej, a potem przypadkiem szarpnął łokciem za coś i woda sie zmieniła na lodowatą, więc zaczął się drzeć! i nie umiał otworzyć kabiny, żeby wyjść. więc darł sie tym głośniej i śmiał xd.

xddd
sarah nie miała pojęcia, z czego się tak śmiał, jednak po dłuższej chwili uznała, że to nie zwiastuje nic dobrego. z przestrachem weszła do łazienki i niepewnie rozsunęła drzwi kabiny. - pojebało cię?! - krzyknęła od razu, otwierając drzwi szerzej, zakręciła wodę i podała mu ręcznik, po czym szarpnęła go lekko za rękę, żeby wyszedł z brodzika. - jesteś nienormalny - mruknęła pod nosem. - alkohol ci nie służy. nie mam dla ciebie żadnych suchych ciuchów - poinformowała go i rozejrzała się za czymkolwiek, ale przecież nie da mu żadnej swojej sukienki ;c

- no to będę chodził mokry! - roześmiał się i ściągnął przez głowę koszulkę, a potem rozpiął spodnie i dla bezpieczeństwa własnego i dla zachowania bhp przysiadł jednak na kibelku, żeby zdjął swoje dżinsy, całe mokre. generalnie miała małą powódź w łazience i sprzątaczka będzie musiała się z tym namęczyć. ściągnał spodnie do kostek, ale dalej nie miał pomysłu, jak je zdjąć ze stóp, wiec tego nie zrobił. narzucił sobie ręcznik na głowę i zaczął śpiewać własną, wymyśloną piosenkę, że zobaczył ducha.

obserwowała wszystkie jego poczynania, opierając się o futrynę drzwi łazienkowych i raz po raz tylko kręciła głową z lekką dezaprobatą. - może powinieneś iść już spać, co? - zaproponowała, bo nie chciała się z nim użerać, kiedy był pijany i zdawał się nie rozumieć, co do niego mówiła. - mhm, myślę, że powinieneś iść spać, aaron, to ci dobrze zrobi - dodała po chwili i zerknęła na jego opuszczone do kostek spodnie. - i zdejmij te spodnie całkiem, bo zaraz się przewrócisz...

- ale wlaśnie ty mi je zdejmij! nie umiem ich zdjać - powiedział i wstał i próbował zdjąć jedną nogawkę, stając na niej stopą, ale koniec końców musiał oprzeć się o zlew, by nie polecieć w dół. - nie wychodzi mi to! przperaszam sarah, że nie umiem zdjąć spodni, ale najwyraźniej jestem pijany! i nie jest mi to dane - westchnął ciężko i usiadł na podłodze z tego wszystkiego, bo nie mógł dłużej juz stać.

"przepraszam sarah, że nie umiem zdjąć spodni" <33 xd
pomogła mu więc z tymi spodniami i zaraz pewnie rozwiesiła je gdzieś tam, żeby wyschły, a sama pochyliła się ku aaronowi. - skoro jesteś taki pijany, to nie wiem, jezu, nigdy nie próbowałam nikogo otrzeźwić. może powinieneś coś zjeść, czy coś? - wzruszyła ramionami. - i wstań z tej podłogi, bo jest cała mokra, połóż się już, tak będzie najbezpieczniej dla wszystkich.

- nie wiem, co jest niebezpieczne. wiesz, tak naprawdę wszyscy jesteśmy zagrożeni jakimś ociepleniem globalnym, promieniowaniem słonecznym. szczególnie ty. naukowcy okdryli, że jesteś szczególnie narażona na promieniowanie słoneczne, bo masz cieńszą skórę od wszystkich ludzi... i pewnie dlatego masz takie żyłki na cyckach - powiedział i słaniając sie na nogach, poszedł do pokoju głównego, bo to raczej nie salon i położył się na środku łóżka.

- zawsze jesteś taki odkrywczy po alkoholu? - zapytała i spojrzała z lekką niechęcią na to, że położył się na łóżku, zamierzała go wyeksmitować na kanapę, bo nie chciała spać z nim, ale najwidoczniej sama będzie musiała przetrwać na owej, niekoniecznie wygodnej, kanapie. na razie jednak usiadła obok niego i spojrzała na niego całkiem troskliwie i z lekkim rozczuleniem w oczach, zupełnie jakby zapomniała o tym, że nienawidzi go z całego serca. - czujesz się już lepiej?

- trochę tak, ale w sumie nie. masz może coś do picia? albo jedzenia. zjadlbym ogórka - wyznał jej swój kaprys jakby był w ósmym miesiąu ciąży, po czym przetrulał sie na wznak i teraz leżał sobie, patząc na sarah swoim niewinnym spojrzonkiem. - czemu w ogóle mnie tutaj zabrałaś dla hiltona? mam nadzieję, że ten pokój nie jest zapisany na mnie? nie mam kasy ostatnio.

- nie, na mnie. doszłam do wniosku, że nie będę nic tu wynajmowała na kilka dni, więc póki co, mieszkam tutaj - wzruszyła ramionami. - nie mam ogórków, ale mam ciasteczka, mogą być? - zapytała, podnosząc się z łóżka i wyciągnęła z jakiejś szafki paczkę ciasteczek i małą butelkę wody, po czym podała wszystko aaronowi i usiadła z powrotem, ale tym razem na tej pufie, którą widać na zdjęciu, a nie obok niego.

miała szczęście, bo on już by chciał ją pocałowac. na pewno mu by się to udało xd. w każdym razie usiadł po turecku na samym środku łóżka, uszczęsliwiony i mam ochotę napisac, że penisa mu było widać z jednej nogawki jak tak siedział, ale udajmy, że nie xd. w każdym razie otworzył ciasteczka i zaczął je wpieprzać, popijając wodą, pewnie krystaliczną górską wodą źródlaną żywiec zdrój niegazowaną dbając o siebie i budując zdrowy nawyk picia wody, bo woda ta jest wydobywana z ujęcia pilsko w jeleśni k. żywca! to już wiesz xd.

pewnie jednak by mu się nie udało, bo teraz sarah nie zamierzała mu ulegać tak szybko (jak zwykle, aha), więc cóż. - hm, no to idę pod prysznic, jak uda mi się ogarnąć tą powódź - westchnęła, bo pokojówka przychodziła dopiero rano, więc po jakiejś pół godzinie w łazience było sucho, ale trochę ślisko, w każdym razie, wzięła prysznic, bo było jej duszno i zarzuciła na siebie jakąś sukienkę plażową, nie chciała się jeszcze przebierać w piżamę, chciała gdzieś iść, jak upewni się, że aaron nie zrobi sobie krzywdy.

- fajnie, że tu jest klimatyzjaca. co za przyjemny chłodek - powiedział, dojadając całe ciasteczka do końca i zapił to wodą, wiec generalnie obrobił ją z zapasów. - masz jeszcze cos do jedzenia? móglbym teraz jeść i jeść - pochwalił sie i poklepał po swoim chudym brzuszku, który był super seksi, bo aaron codziennie! chodził na siłownię i robił ćwieczenia na mięśnie brzucha od jakichś dwóch tygodni, bo chciał sobie go szybko i sprawnie wyrobić z okazji wakacji.

- nie mam już w sumie nic, bo zazwyczaj jadam na mieście. możesz sobie coś zamówić, jak chcesz - powiedziała, bo pewnie na dole w hotelu mieli jakąś restaurację. - hm, poradzisz już sobie? - zapytała i rozejrzała się teraz za jakimiś butami, pasującymi do jej sukienki. - bo jak tak, to chyba idę na plażę, czy gdzieś - mruknęła. pewnie to miała być trochę ucieczka od niego, ale robiła to głównie dlatego, że była ciekawa jego reakcji.

- no to nie będę siedział tu sam! też już idę - wyszczerzył się i w związku z tym wstał z łóżka, zapomianając o tym, że jest w samych bokserkach, w dodatku mokrych i że reszta ciuchów dopiero mu się suszy w łazience. w każdym razie chwiejnym korkiem podszedł do drzwi, otworzył je i wyszedł na korytarz. zamachał wesoło do jakiejś pani, która spojrzała na niego ze zgorszeniem.

spojrzała na niego z przerażeniem, pewnie już widziała, jak rozjeżdża go samochód, albo coś w tym stylu. - ale myślałam, że zostaniesz na noc - wciągnęła go z powrotem do pokoju i zamknęła drzwi. - nigdzie nie pójdę, pod warunkiem, że ty tez nigdzie nie pójdziesz. prześpisz się potem, rano wrócisz do siebie, nie mogę cię puścić w takim stanie - westchnęła.

- martwisz się o mnie, sarah? - uśmiechnął się i był dzisiaj niebezpiecznym człowiekiem nie tylko w sensie fizycznym, bo złapał ją delikatnie za biodra i zrobił krok w jej stronę i pewnie ona się przed nim cofała teraz, a on ją trzymał za biodra. biedna xd. - troszczysz sie? boisz się, że sobie nie poradzę? że umrę? wyjedziesz za mnie?...

pokiwała powolnie głową, kiedy zapytał, czy się o niego martwi i troszczy, a kiedy zapytał, czy za niego wyjdzie, zaśmiała się nerwowo i cofnęła o kolejny krok, oglądając się przez ramię. - nie - urwała więc krótko. - poza tym, mhm, jutro rano uznasz, że nic takiego nie mówiłeś, więc jak już chcesz pytać o takie rzeczy, to na trzeźwo. ale nie mnie, tylko tej swojej nowej dziewczyny - dodała jeszcze, nie mogąc się od tego powstrzymać, chociaż skoro był tu, to podejrzewała, że już z tą hiszpanką nie był.

- o jakiej dziewczynie mówisz? - zapytał i nachylił się blisko niej, nie śmierdział już, więc nie miała prawa się skrzywić w zwiazku z jakimiś jego zapachami, skoro się tak namydlił pieczołowicie pod prysznicem, a przynajmniej swoje ubrania xd. - o tej hiszpance, z którą mnie zastałaś? czy o tych nowych francuzkach? - przechylił głowę trochę w lewo i patrzył jej się prosto w oczy, trochę się znęcał, ale cóż.

- szczerze mówiąc to nie widzę między nimi żadnej różnicy - powiedziała, a w myślach pewnie dokończyła: 'bo każda z nich jest dla mnie taką samą dziwką' xd okej, udawało mu się to znęcanie, bo coraz gorzej się czuła z tą jego bliskością, aż w końcu nie miała się o co cofnąć, bo natrafiła na łóżko, ale na szczęście się o nie nie potknęła, tylko utrzymała równowagę, przez co musiała go złapać za ramiona, ale tylko przez moment. - zostaw mnie - poprosiła stanowczym tonem.

- a widzisz różnicę między tobą a nimi? - zapytał i popchnał ją na łózko, bo był silniejszy. jednkaże nie kładł się na sarah ani nie położył się obok, raczej teraz usiadł sobie na fotelu przy oknie i chodził ludzikiem z palców po szybie, bardzo tym zafascynowany, aż w końcu wyznał jej, że on nie widzi różnicy.