- cieszę się - powiedziała, sięgając z podłogi swoje rzeczy, ale jednak nie chciało jej się zakładać tego wszystkiego, więc narzuciła na siebie tylko jakiś ładny szlafroczek i zawiązała supełki. - może powinnam zostać twoim prywatnym psychoanalitykiem, czy coś w tym rodzaju - zaśmiała się, chociaż to zabrzmiało, jakby oczekiwała od niego jakichś zobowiązań, ale nie oczekiwała i miała nadzieję, że tak tego nie zrozumiał. - zostaniesz na noc?

przez chwilę kompletnie nie wiedział, co ma robić, bo cóż, dawno nie usłyszał takiej propozycji. najczęściej dziewczyny same rozumiały, że mają wyjść zaraz po wyjściu z jego łóżka albo nie zadawać takich pytań. zlustrował postać holly, jeszcze chwilę się nad tym zastanawiając z niepewnym wyrazem twarzy.
- w sumie, nic nie stoi na przeszkodzie. - zgodził się, o dziwo. I uśmiechnął, całkiem zadowolony ze swojej decyzji. w sumie robiło się dosyć poważnie, ale przecież mógł chociaż raz nie uciekać od zobowiązań i nie zachowywać jak ostatni cham wychodząc z mieszkania dziewczyny bez zwykłego 'dziękuję'.

w sumie ona nie traktowała tego, że zostanie na noc, jako jakichś zobowiązań, najczęściej pozwalała zostawać chłopakom, jeśli już przebywali u niej. - okej - powiedziała tylko. - jesteś głodny? - zapytała, bo była nawet gotowa zrobić mu kolację. ogólnie to strasznie go polubiła, mimo tak krótkiej znajomości, ale to nic. pewnie dlatego bała się, że wraz z końcem dzisiejszego wieczoru skończy się ich znajomość, ale jednak nie chciała podejmować takich tematów.

i poszli spać <3

przybyli więc wraz z lambertem do jej mieszkanka, które nawet nie było dzisiaj zbytnio zabałaganione, pewnie niedawno robiła porządki. - rozgość się. jesteś już zmęczony? zaraz ci pościelę na kanapie, czy coś - zaproponowała. - chcesz coś do picia? - zapytała, czyli sto pytań na minutę tajm. zdjęła buty i jakąś bluzę i przeszła wgłąb mieszkania, zapalając po drodze wszystkie światła, bo bała się dziewczynki z egzorcysty.

-musze spac na kanapie? holly... przeciez wiesz, ze ja ci nic nie zrobie.. - westchnal ze zbolala mina sciagajac buty przy czym sie prawie wywalil i musial sie oprzec o sciane. bo poziom wydawal mu sie taki jakis mniej poziomy. - to znaczy wiesz... oczywiscie.. moge spac na tej kanapie.. ale mam problemy z kregoslupem i za kazdym razem jak spie na czyms innym niz lozko to umieram. i nic nie chce...

spojrzała na niego z wyraźnym zatroskaniem, bo chyba uwierzyła w tą historyjkę z chorym kręgosłupem i tylko pokiwała głową. - no dobrze, więc możesz spać ze mną, bo potem jeszcze mnie pozwiesz, albo nie wiadomo co... - powiedziała i przyniosła im coś zimnego do picia. - tylko nie wierzgaj, nie zabieraj mi kołdry i nie zrzuć mnie z łóżka, bo zadźgam cię poduszką - zastrzegła, zastanawiając się, czy to faktycznie taki dobry pomysł, spanie w jednym łóżku z pijanym lambertem ;/

powiedzial jej, ze sie nie da nikogo zadzgac poduszka i poszedl spac pewnnie sie wczesnniej rozebral bo ja lece.....